Wiedźmin spojrzał na nią zdziwiony. Nie sprawiła mu bólu, ale zaskoczyła. Wynurzyła sie nagle z ciemności i uderzyła go w twarz. Spojrzał na nią z wyrzutem i mocno, bez słowa, ściskając Nil za ramiona usadził ją na klaczy. Sam wsiadł i ruszyli galopem na północ. -Jeszcze jeden taki numer, a przysięgam, że ją zostawię-myślał wzburzony Yerald.-To, że zesłali ją bogowie w żaden sposób jej nie usprawiedliwia-ciągnął.
Gdyby nie wzburzenie wiedźmina, może zwróciłby uwagę na piękną scenerię roztaczającą się naokoło. Mimo, że było południe, promienie słońca ledwo przedostawały się przez rozłożyste gałęzie drzew i wszędobylskie krzaki. Wszędzie było słychać śpiew ptaków, a jeśli się lepiej przyjrzeć, można było dostrzec młode daniele, zające, czy łasice. Sielski krajobraz. Idealny na ustronny spacer, czy piknik. Idealny, by kogoś śledzić. |