Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2008, 18:17   #47
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Avarin Ronin

Ten sen był taki realistyczny, taki... prawdziwy. Miejsce po kopnięciu bolało, jakby dostał w świecie realnym, nie w sennym koszmarze. Zastanawiał się nad słowami Morgotha, nad tym jak się zachowywał... Dziwiło go to, że nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, nigdy nie chciał go zabić... Nie wiedział co o tym myśleć. Ten Demon musiał blefować. Avarin nie był gotów, a on go podpuścił... Ronin bił się z myślami długi czas, gubiąc jego rachubę. W końcu postanowił wrócić. Nagle poczuł coś dziwnego... Coś jakby ból, lecz go nie bolało... To bolało Morgotha, nie jego. Nie wiedział co się dzieje, przyśpieszył kroku.
Nie minęła chwile gdy dotarł na skraj obozowiska. Jego oczom ukazały się ciała demonów. Jeden, z obciętą głową, leżał gdzieś niedaleko ogniska. Reszta porozrzucanych po całej polance. Wyglądali dziwacznie... Niektóre powykręcane i szpetne niczym stwory z bajek inne przypominające bardziej ludzi, niż zwierzęta.
Trawa wokół ciał tych kreatur zaczęła falować, jakby muskana letnim powiewem. Ciała zmieniły się w kamień co zdziwiło, falując jak trawa...
- Znów ta magia... - szepnął, wiedząc że to pewnie Alaron zaciera ślady.
Z tego co zauważył został sam... Ludzie o nim zapomnieli, standard... Ale nie z takich opresji się wychodziło.
Będąc w lesie słyszał chyba szum strumyka więc udał się w kierunku, z którego mógł on dochodzić. Po niespełna pięciu minutach znalazł się tam... Pierwsze co zrobił napił się i obmył twarz. Później postanowił poszukać czegoś do jedzenia... Całe szczęście zostawili mu ognisko...
Po oględzinach pobliskich krzaków stwierdził, że nie ma żadnych drzew owocowych. Jedynie jakieś jagódki czy inne takie malinki. Zrezygnowany wracał do strumyczka gdy znalazł jakieś bulwy. Podniósł je i przetarł ręka. W świetle księżyca wyglądały jak...
- Pyrki! - mruknął - To niezła kolacja się szykuje.
Zebrał wszystkie ziemniaki i obmył je w wodzie. Przy okazji sam wziął małą kąpiel. Po chwili wrócił do obozowiska i na kijku upiekł kartofle, po czym je skonsumował.
Po kolacji stwierdził, że lepiej będzie gdy pójdzie do miasta, do którego mieli iść z drużyną. Pewnie ich tam spotka. Wziął swą torbę i ruszył przed siebie. Ognisko dalej się tliło.
 
Panda jest offline