Garnir wysłuchał do końca przemowy elfa, nie przerywając ani na moment. Potem krasnolud musiał wszystko przemyśleć, próbował nawet przypomnieć sobie na spokojnie wszystko co pamiętał o Karak Norn. Jedyne co mu przychodziło do pamięci jest to, że odczuł wielki ból zanim uciekł z twierdzy. Im był dalej tym ataki zelżały, stały się mniej agresywne. Jednak wciąż słyszał krzyki widział krasnoludów biegających w chaosie, co było nie spotykane wsród tej rasy.
Potem widział kłótnie między człowiekiem o ciemniejszej karnacji a "rycerzem". Bawiła go ta cała sytuacja, kłócili się jak małe dzieciątka. Tylko, żeby się nie pośliniły...
*Żaden z nich nie jest równy naszemu królowi, nikt z tych co są tu zgromadzeni nie dałby rady go pokonać*
Poproszony o ostatnią odpowiedź przez Leśny Lud, Garnir czekał czy ktoś takowe mu zada, lecz grupa zajęła się kłótnią i gatką praktycznie o niczym, dlatego Garnir podszedł do elfów i zaczął mówić z odpowiednią gestykulacją i zmianą barwy głosu:
- Jam jest Garnir, goniec krasnoludzki, być może nasze ludy nie kochają się jak to było wiele razy temu gdy nawet stawaliśmy w pierwszej linii armii, ramię w ramię - Przerwał na chwilę, przełknął ślinę - Lecz ci co ich widzicie nie trafią beze mnie do mej twierdzy choć ja sam już boję się tam wracać. Tej grupie nie potrzebny jest przywódca, ale przewodnik!- ostatnie słowo wręcz krzyknął.- a ja ich poprowadzę.
Garnir odwrócił się w stronę współbohaterów i powiedział:
- Moi drodzy, dajcie pokój waszym kłótniom i rozterkom, gdzie wasze zasady i moralność. Pójdźmy ratować mych braci i teraz nie proszę Was o wiele, lecz tylko o jedno - "nadzieję". - krasnolud dał chwilę na przemyślenie innym jego słów. Potem odwrócił się jeszcze raz do elfów i mówi przyspieszonym głosem:
- Jazda! Konie szykujcie, broń wyczyścić i w śpiewie i glorii nas żegnać, a wy zbierać się - krzyczy w stronę bohaterów - Ruszać dupy!
Wziął swój plecak z rzeczami i rzucił go jakiemuś elfowi - Masz tu mości gospodarzu, wypełnić go lambasami czy czymś takim i niech służba przyniesie mi go na wóz. A i jeszcze jedno, macie jakiś topór?
I ruszył w stronę drzwi..... |