- Dobra. Garnir ma racje. Ruszajmy jak najszybciej, nim niebezpieczeństwo nie rozrośnie się tak, że nie będziemy mogli go zażegnać. - rzekł "czarciskóry" do reszty drużyny, po czym wstał opierając się na kolanach. Szybko przypasał swój pochwę ze swoim bułtatem, założył prostą, drewnianą kuszę na plecy i spojrzał na resztę. Jego wzrok utkwił na szaleńcu, do którego uśmiechnął się przyjacielsko, a potem wziął cały swój mierny tobołek - skórzany plecak, z którego wystawała luneta, i jakaś oprawiona w brązową skórę księga. Przechodząc obok nałogowca klepnął go delikatnie w ramie w geście pojednania.
*Co z tego, że jest opętany przez nałóg* - pomyślał - *Zawsze jednak jest człowiekiem. Być może inteligentnym człowiekiem.* - po czym podszedł do krasnoluda, który zamierzał się do wyjścia. - Wiem, że wasza rasa bardziej lubi działać, aniżeli opowiadać historyjki, aczkolwiek jeśli możesz mości panie opowiedz mi dokładniej o tym co wydarzyło się w waszym mieście? - powiedział do Garnira, przez cały czas dotrzymując mu kroku.
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Ostatnio edytowane przez Bulny : 04-03-2008 o 19:16.
|