Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2008, 21:10   #103
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Alessandro leżał pogrążony w niespokojnym śnie. To co ostatnio się przydarzyło teraz nie dawało mu odpocząć w spokoju. Przewracając się z boku na bok i jęcząc cicho śnił swój koszmar, w którym ginęli jego towarzysze, rozrywani przez wampiry i hordy ich sług. A on nic nie mógł zrobić.! Zupełnie nic. Jego ciało było jak z ołowiu, nie mógł ruszyć choćby palcem, zdolny był tylko przypatrywać się okrucieństwom. Po chwili z przerażeniem zdał sobie sprawę, że teraz jego kolej. Szeroko otwartymi oczyma patrzył, jak gnijące twarze o zamglonych śmiercią oczach odwracają się w jego stronę. Monstra ruszyły w jego stronę, potwornie powolnym krokiem zbliżała się do niego śmierć. Kiedy dotknęła go pierwsza dłoń jednego ze stworów, nie wytrzymał. Krzyknął… i otworzył oczy. Ciężko łapiąc oddech wpatrywał się tępo w ścianę. Czoło obficie zroszone miał potem, który starł po chwili szybkim i nerwowym zarazem ruchem ręki. Spojrzał na swoje dłonie jakby niedowierzając, ze jest bezpieczny. To sen. " To tylko sen,. Głupi koszmar, całkowicie nieszkodliwy. Uspokój się durniu! Swoimi krzykami zapewne obudziłeś innych! " Roześmiał się w myślach. Drżenie rąk powoli ustępowało. Ale coś zdawało się być nie tak jak powinno. Wtedy usłyszał okrzyk, chyba Polaka, który ostrzegał przed wampirami.
Alessandro otworzył szeroko oczy i płochliwie rozejrzał się dookoła. Zaraz jednak na jego twarzy pojawiła się determinacja i zawziętość. Strach zastąpiony został gniewem. Tak, jak mysz zagnana do kąta przez kota kupiec postanowił walczyć o swe życie, nawet jeśli przeciwnik jest potężniejszy i z pozoru niepokonany.
Zerwał się na równe nogi i chwycił za rękojeść rapiera odsłaniając błyszczące srebrzyście w świetle gwiazd ostrze. Z ponurością wymalowaną na twarzy, ruszył w kierunku, z którego dochodziły hałasy. Jego krok był szybki, a w jego postawie nie było w nim nawet odrobiny niepewności.

Mam dość już tej ciągłej ucieczki z miejsca na miejsce. Miarka się przebrała. Zabiję tylu, ilu zdołam, o ile rzecz jasna jakiegokolwiek zdołam choćby trafić. ” uniósł lewy kącik ust rozbawiony ironią własnego stwierdzenia „ Tak czy inaczej, nie poddam się bez walki. Po dobroci mnie nie wezmą. Tym razem się nie cofnę.

Wszedł do pomieszczenia, które za sypialnię wybrał sobie Carlos. Jedynym, kogo zastał był Michał. Polak wydawał się być zdezorientowany i jakby zdziwiony sytuacją.

-Uspokój się! Gdzie reszta? Słyszysz? Gdzie Lialam i Marco? Cholera! Już pierwszej nocy. Już teraz zaatakowali. Niech ich piekło pochłonie! Masz jakąś broń? Chodźmy razem tak łatwo nas nie wezmą. Szybciej, musimy znaleźć innych.

Kupiec stanął w drzwiach rozglądając się po korytarzu i czekając na Michała. Wiedział, że stracił nad sobą panowanie, ale tym razem nie starał się okiełznać wściekłości, która płonęła w nim lodowatym ogniem. Teraz liczyła się tylko zemsta. Nie czekał dłużej wyszedł z pokoju, licząc na to, ze Polak pójdzie za nim.

Muszę znaleźć Marca i Lialam. Muszę! Oby tylko nic im się nie stało. Oby.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline