Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2008, 01:12   #59
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Chris poświęcił się dla dobra sprawy i zdecydował się zostać przed domem razem z Emilly i Justinem. Owszem, żałował tego jakieś 10 sekund po wypowiedzeniu propozycji, ale cóż - słowo się rzekło. Chcąc nie chcąc musiał więc puścić dwóch chłopaków samych do doktora - o ile rzeczywiście do niego trafili, co jednak wydawało się praktycznie pewne.

- No, to jakby coś, to wracajcie szybko, albo mnie zawołajcie - rzucił za nimi, gdy znikali w drzwiach dziwnego domu. Tak, na wszelki wypadek.

Stali. Stali. Stali. Chris ciekaw był, jak wygląda sytuacja w środku. Miał nawet zamiar zajrzeć delikatnie do środka, jednak ledwo powziął tę myśl, a w oknach z hukiem pojawiły się rolety nie przepuszczające ani pół promyka światła. Chłopak zastanawiał się, czy nie warto użyć tej chwili do wypłoszenia Emilly.
"Oczywiście, że warto! Tylko jak?"
Pytanie rzeczywiście było problematyczne, gdyż dziewczyna wydawała się być odporna na wszelkie sugestie i aluzje dotyczące tego, że nie jest tu specjalnie mile widziana.

"- Tak właściwie to skąd jesteście? I co będziecie dalej robić?"

- Słyszałaś o Grey Rocks? Wątpię, nikt nie zna tej miejscowości - Chris starał się być miły i wiarygodny. Zaśmiał się lekko i kontynuował - Miejsce całkiem sympatyczne, ale nudne jak sto nieszczęść - choć, jeśli dobrze się zastanowić, to sto nieszczęść byłoby może i ciekawsze. Ale Paradise jest mi bliskie, choć dawno tu nie byłem. Tak samo reszta, jeśli się nie mylę. - chłopak spojrzał na Justina, który tylko pokiwał głową, nie chcąc wdawać się w większe (jakiekolwiek?) dyskusje. Christopher westchnął w myślach i kontynuował tyradę wymyślonych rzeczy - A co będziemy dalej robić, to zależy od wyniku rozmowy chłopaków ze Smithem, także mam nadzieję, że niedługo się to okaże.

I w tym momencie przyszła mu do głowy myśl niezwykle głupia. Skoro nic normalnego nie działa na Emilly, to należy utwierdzić ją w przekonaniu, że między nią a Robertem nic nie będzie. A był chyba tylko jeden sposób, żeby to przyjęła. Pozostawała tylko kwestia tego, czy dwaj nieobecni nie zabiją go za takie insynuacje...

- Wiesz, Emilly, jak mówiłem, oni mają prywatną sprawę do Jacoba. Z resztą - ciągnął beztrosko, nie przejmując się niczym - oni ogólnie lubią być sami, tylko we dwóch... Chyba rozumiesz, co mam na myśli...

Tak Chris, jak i Justin musieli czynić niebotyczne wysiłki, by nie parsknąć śmiechem. Ten ostatni jednak instynktownie wyczuł szanse na pozbycie się babci i odwiedzenie jej od pomysłu podrywania jego kumpla ze szkoły. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Emilly zrobiła naprawdę specyficzną minę, która mogła oznaczać milion rzeczy, a najprawdopodobniej nie oznaczała żadnej, kiedy Justin potwierdził słowa kolegi jak najbardziej na serio. Teraz wystarczyło tylko utwierdzić dziewczynę w przekonaniu o odmiennej orientacji Roberta...

I to był chory plan!
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!

Ostatnio edytowane przez Diriad : 05-03-2008 o 01:29.
Diriad jest offline