Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2008, 10:53   #82
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Cedryk proszony jest o skrócenie dialogów - rozmowy w swoim poście. Chodzi o to by nie przepisywać całości rozmowy jaka jest już wklejona przez Redone.

Tekstu nowego - jest na jakieś kilkanaście linijek, cała reszta to wcześniej już wklejona rozmowa - mogłoby tak być w większym stopniu gdybyś co trzy cztery zdania rozmowy oceniaj ją co chwila w myślach , odnosił się dodatkowo do wypowiedzianych słów itd. W wersji obecnej to lepiej to w większości wyciąć a pozostawić z linijkę czy dwie - tam gdzie dodałeś coś od siebie do tej rozmowy. Jestem w pracy i nie mam tu Twojego gg, ale najwyżej w komentarzach wkleję jak ja to widzę - a później skasuję.

Oczywiście tekst poniżej jest już po moich przeróbkach - tak jak bym chciał widzieć tego posta. Nie musi to być jego ostateczny kształt - liczę, że przy poprawkach Cedryk popuści jeszcze trochę wodze fantazji

Post Cedryka poniżej. Użyje go przy okazji do pokazania o co mnie chodzi


Spacer po miasteczku był nad wyraz pożyteczny. Tan Alander Sanssel poznał jego topografię odwiedził zielarza dowiedział się o możliwości zakupu ziół i preparatów.

„Przyda się takie rozeznanie jak już przejdę szkolenie, trzeba będzie zadbać o swoją sakiewkę”.

Na rynku spostrzegł kilku kupców nonszalancko obnoszących się ze swymi bogactwami, aż prosili się, aby ich oskubać. No, ale był już na tyle doświadczony, iż wiedział, że polowanie na cudzym terenie może się skończyć dużymi kłopotami, a nawet nożem w plecach.

Gdy zmierzch powoli zaczął się zbliżać zadowolony powrócił go gospody.
Ujrzał tam rozsiadających się znajomych z obiadu wiec szybko podszedł po drodze zamawiając kufel ciemnego piwa u Zorteka.

( do tej pory jest ok, widać, że nowa twórczość w stosunku do rozmowy, oczywiście rozmowę traktuję jako współudział w tworzeniu posta Redone więc nie pomijam Twojego wkadu pracy. Po prostu ten post nie powinien być sztucznie wydłużony przez rozmowę...chyba , że chciałbyś ją opisac w myślach )

W czasie gdy karczmarz realizował zamówienie Tan Alander podszedł do stolika, przy którym rozmawiali El Saline i Tan Walnar.

- Witajcie państwo, widocznie jakiś koncert się szykuje. Pozwól pani nadmienić, iż przepięknie wyglądasz w tej sukni
- Dziękuję Tan Alanderze. Czy zechcesz się do nas przysiąść?
Walnar spojrzał na Alandera.

Alander przysiadł się do stołu i brał udział w wspólnej konwesracji połączonej przerwami pozwalającymi na degustację wykwintnych dań. Uwaga Tan Walnara dotycząca miasta nie spodobała się jednak magowi.

- Tak sądzisz Tan Walnarze? Mi miasto całkiem się spodobało. Przede wszystkim jest w miarę czyste, a i ludzie tutaj są zazwyczaj uprzejmi. - Następnie Saline zwróciła się do elfa. - Tan Alanderze, mówiłeś coś o ziołach, czy zechcesz to rozwinąć?

„Tak ciekawe jak by mu było gdyby musiał takich warunkach żyć.”


Zortek podał kolację, która jak zwykle wyglądała bardzo apetycznie. Wszyscy mieliśmy już zacząć jeść, gdy na scenę wszedł bard by rozpocząć swój koncert. Na sali zapanowała cisza, każdy oczekiwał tego, co zaraz nastąpi.
Muzyka była wspaniała, przenosiła iście w czarowny świat stworzony tylko słowem i melodią pieśni przez barda.
„Żadne iluzje temu nie dorównują, wszak każdą z nich da się przejrzeć będąc odpowiednio skupionym.”


Zasłuchany mag wpatrywał się chwilę nieco nieprzytomnym wzrokiem. Zdawało mu się, iż muzyka jeszcze długo dźwięczała w sali. Rozmowa towarzyszy ocknęła z zadumy Tan Alandera.

- Zaiste dorównuje on Tan Derenowi Dasowi, którego miałem przyjemność słuchać w Gett-war-Garze.

Saline zaczęła jeść zimną już potrawę.

- Potrawy już wystygły, to jeden z minusów wysłuchania koncertu - dodał Alander.
Walnar spożył chłodny posiłek, odsunął pusty talerz.


Rozmowa po koncercie zeszła na temat Kurtowego dworu ( tu można w ogóle podsumować całą rozmowę, ocenić rozmówców itp. )


Tan Alander gestem przywołał karczmarza przechodzącego opodal. Ten szybko znalazł się przy stoliku.

- Słyszałeś może coś o Kurtowym dworze?
- Nie szanowny panie, nic żem nie słyszał. Czym mogę jeszcze służyć? - odpowiedział zagadnięty gospodarz.
- Może jeszcze tego piwa tak ze dzban. - podając opróżnione naczynie odpowiedział mag.
- Służę uprzejmie. - Karczmarz zebrał zamówienia i naczynia i ruszył za ladę by przygotować zamówienia.

( to wyżej może zostać, bo to był indywidualny wątek Cedryka - przeprowadzony na gg. Jego własny , odrębny wkład w kształ rozmowy - jak najbardziej może przytoczyć. Tak samo jak swoje słowa do innych - tyle że bez nowych myśli , odniesień - byłoby to już tylko czyste powtarzanie rozmowy)


W czasie, gdy inni wymieniali się wiadomościami geograficznymi mag dumał i wydawał się nieobecny. Ruch w karczmie zaczynał powoli maleć.
Po długiej konwersacji, rozmówcy w końcu postanowili przejśc do rzeczy:

- Istotnie. Skoro się wybieramy tam wspólnie z chęcią bym usłyszał, czym się pani zajmujesz. I ty Tan Alanderze.
- Jestem magiem.
- Ja zaś trudnię się kupiectwem. A ty panie?
- Jestem Czarny Rycerzem - odparł tonem jakby oznajmiał, że idzie na śniadanie.

„Ciekawe, czyli prawo będzie wspierać nawet najbardziej okrutne czyny będzie dokonywać, jeśli będzie wiedział, iż uzna za słuszne. Iście postawa urodzonego mordercy.” Tan Alander rozważał, do czego może się posunąć taki człowiek, widział już potencjalne zagrożenie.

- Dość ciekawa... profesja. Co cię skłoniło do obrania takiej drogi panie?
- Co mnie skłoniło? - uśmiechnął się do siebie, spoglądając w blask świecy. - Można powiedzieć, że życie zdecydowało za mnie.
- Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń czuję się zmęczony. Pozwolicie, iż opuszczę was i udam się na spoczynek - powiedział Cedryk.

Po tych słowach kłaniając się współbiesiadnikom elf odszedł, aby zregenerować siły snem. Walnar i Saline skinęli głową elfowi na pożegnanie i odprowadzili go wzrokiem.

Ostatnie chwile przed snem Mag spędził na przygotowaniach do szkoleń, sprawdził wszystkie potrzebne rzeczy. Przelał też całą niewykorzystaną w tym dniu energię do swego amuletu służącego za magazyn podręczny magii.
 

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 05-03-2008 o 21:52.
Eliasz jest offline