Gwen wyszła z bezpiecznego cienia ciężarówki z małym opóźnieniem, zerkając raz po raz na niedomknięte drzwi pojazdu.
- Zdziwniej i zdziwniej - mamrotała z lekkim uśmieszkiem, nawiązując do swojej ulubionej ostatnio bohaterki literackiej. Dużo tych wampirów, ciekawe czy tatuś o niej wie? Mogłam założyć tę czerwoną sukienkę w kwiaty, cała scena zyskała by wiele uroku. Jesteśmy obrońcami uciśnionych, wara od naszych owieczek – roześmiała się -Jagnięcinka, mniam.
Czuła narastającą euforię i ... głód. Nie, Gwen, nie bądź niemądra – zbeształa się w myślach - I nie nazywaj ich jeszcze śniadaniem są groźni – znowu roześmiała się, tym razem naprawdę głośno.
Stanęła blisko Hanka.
- Niedobry, brzydko ubrany chłopiec - rzuciła w stronę 18-latka. |