10 września 2007, godzina 21:30, Dworek "Dęby" (Nów) Duch był niespokojny i zdenerwowany. Wyraźnie imię "Quintus" poruszyło go, wywołało kolejną falę złych uczuć. W tym samym czasie w domu coś zaczęło się dziać. Do uszu Trzeciego doleciały szepty, zawirowały dookoła, zdawały się dobiegać zewsząd. Po chwili wszyscy usłyszeli to samo...
[MEDIA]http://milly.lastinn.info.googlepages.com/9665__thanvannispen__whispers.wav[/MEDIA]
Tiba kątem oka zauważyła jakieś poruszenie. Odwróciła się gwałtownie i zdołała dostrzec wybrzuszenie na drewnianej podłodze. Wybrzuszenie, które falowało okrążając watahę. Ahroun znowu poczuł narastający w nim gniew. Szepty narastały, a z podłogi raz po raz zaczęły wyłaniać się ręce. To oznaczało tylko jedno - tajemnicze postacie powróciły. Tomek myślał o tym samym. Ruchoma podłoga wirowała coraz szybciej i szybciej - czy przeciwnicy chcieli ich znowu nastraszyć, czy też tym razem.... N'sakla zauważył, że z duchem dzieje się coś niedobrego. Przypominał teraz kulę tłuszczu, skulił pod siebie krótkie nóżki, zakrył głowę rękami i wydawał krótkie, jednostajne odgłosy
- Aaa! Aaa! Aaa! Aaa!
Próba uspokojenia ducha spełzła na niczym. Jego ciało zaczęło się konwulsyjnie wyginać, skóra pękać i rozpadać się. Po krótkiej chwili duch zdematerializował się, a jedyną pamiątką po jego obecności była kupka popiołu.
- Mówiłem, że macie się tu nie pojawiać bez KSIĘDZA! - rozległ się rozpoznawalny już głos Quintusa - Jeśli nie WY, z pewnością po tą piękną suczkę przyjdą INNI! Więc WYNOCHA stąd i nie wracać bez klechy, albo żegnajcie się z życiem! Mam tu sto pięćdziesiąt rządnych krwi psycholi, więc nie wyjdziecie stąd żywi!
Ruchoma podłoga tylko czekała na sygnał ataku. W jednej chwili ze zbitej masy wystrzeliła ludzka postać o konsystencji drewna. Postać o wykrzywionej szaleństwem i psychopatyczną złością twarzy. Przeciwnik rzucił się wprost na N'saklę - nie wyglądało to tym razem na zaczepkę.
Ostatnio edytowane przez Milly : 25-03-2008 o 22:44.
|