WÄ…tek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2008, 21:14   #48
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Fillin chodził po pokoju, zastanawiając się co stało się z Avarinem. Jeżeli był tam w czasie uderzenia magii to nie miał najmniejszych szans na przeżycie.
Teraz należy jedynie przenieść się tam, skąd wyszliśmy, czyli na polanę, a stamtąd można wyruszyć na poszukiwania. Być może Paks będzie potrafiła znaleźć trop, a wtedy będzie prosto dojść do Samuraja-pomyślał, siadając na łóżku.
Powoli rozejrzał się, patrząc na krwistoczerwone ściany, łóżko, dywan, meble, pochodnie oraz płomienie. Drzwi również były w tym kolorze.
Karczmarz wiedział, że prędzej czy później wszyscy staną się rozdrażnieni oraz agresywni, co może doprowadzić do ataku na potężniejsze stworzenia, jakimi były Demony.
Nagle usłyszał jęki, a za chwilę krzyk bólu i rozkoszy.
-Miya-warknął wściekle, wiedząc, że teraz już nic nie może zrobić, ponieważ byłoby to przerwanie swoistego rytuału Demonów. Oczywiście nie powodowało to żadnych ubocznych skutków dla żadnej ze stron, jednakże sytuacja miała się zupełnie inaczej u tej kobiety niż u innego człowieka, elfa czy innego stworzenia.
Była to największa krzywda, jakiej Anielica mogła doznać.
Oberżysta przypominał w tej chwili najczystszy śnieg, gdyż takiego zabarwienia stała się jego skóra, zaś jego szmaragdowe oczy zmieniły się na stalowoszare.
Krzyki rozlegały się z całą siłą, a Fillin nie mógł już tego słuchać, więc wstał i trzasnął drzwiami, wychodząc...

Valar:
Początkowo kobiecie szło jak po maśle. Odczuwałeś przyjemność szczególnie, iż kompletnie zapomniałeś, że jest to Demonica. Tak bardzo przypominała ludzką kobietę, jednakże była o wiele piękniejsza.
Przylgnęła do ciebie, ale popełniła jeden błąd. Nieświadomie przypomniała ci kim jesteś oraz kim jest ona. Przejeżdżając palcem po tatuażu na szyi błyskawicznie przywróciła cię do rzeczywistości.
-Wyjdź-rzekłeś, odpychając ją, a ona myśląc, że się z nią droczysz, przybrała minę naburmuszonego dziecka, zbliżając się do ciebie.
-Wyjdź!-powiedziałeś głośniej, zaś Demonica spojrzała na ciebie zaskoczona, po czym wzruszyła ramionami.
-Mogło być przyjemnie, ale jeśli nie chcesz...-powiedziała, znikając.
Zostawiła cię z twoim największym wrogiem sam na sam. Zostałeś tylko ty i wino.
Położyłeś się na łóżku i powoli zacząłeś opróżniać butelkę wina. Już po drugim głębokim łyku zrobiło ci się lżej, a szeroki uśmiech zagościł na twojej twarzy, zaś w naczyniu zostało jeszcze sporo trunku.
Kilka łyków później usłyszałeś głośne jęki, a potem krzyk. Nie wiedziałeś do kogo należy głos, ale byłeś pewny, że jest to Paks lub Miya. Niestety alkohol podziałał zadziwiająco szybko i mimo twojej całkiem mocnej głowy, poczułeś jak świat zaczyna się lekko kołysać.
Jak na cholernym okręcie-pomyślałeś, wypijając kolejny, tęgi łyk.
Powoli zaczynały cię drażnić krzyki którejś z kobiet, a zdenerwowanie potęgowała wszechogarniająca czerwień. Wino również było czerwone, więc postanowiłeś dobić ten wstrętny kolor i wypiłeś kilka łyków.
Świat zaczął niebezpiecznie jeździć przed oczami. Paskudna czerwień. Na jej widok zrobiło ci się strasznie nie dobrze. Rada na to jedna. Zalać dziada. Przechyliłeś butelkę i poczułeś w ustach ostatnią porcję płynu wlewającego się do ust.
Poczułeś się, jakbyś wpadł w jakiś dziwny, niezauważalny wir. Lekarstwo na to tylko jedno. Zalać. Zobaczyłeś kielich pełen napoju, zostawiony przez Demonicę. Nie, kielichy były dwa... no najwyżej trzy, ale ilość ci się nie zgadzała, bo kobieta nalewała tylko dwa, w tym jeden wypił na początku. Spróbowałeś sięgnąć po jeden, ale niczego nie złapałeś. Wziąłeś drugi. Ponownie nic. Stoją jak stały.
Tego było już za wiele. Obrzydliwy, czerwony kolor, wrzaski, butelka z winem, która się skończyła, potłuczone szkło po butelce z winem, rzucony kielich i do tego nie słuchające się wino. Tego było zdecydowanie za wiele.
Ze złością udało ci się jakimś cudem uchwycić ostatni kielich, który opróżniłeś. Nikt nie wie jak trafiłeś do ust, ale po opróżnieniu naczynia rzuciłeś nim. Było ci bardzo niedobrze, a wir, w który się dostałeś nie przestawał sie kręcić. Nagle poczułeś, że nie utrzymasz w żołądku już nic więcej, ale nie miałaś siły nawet przekręcić się na bok, więc odwróciłeś głowę. Chwilę później zawartość żołądka chlusnęła na pościel całą fontanną. Powtórzyło się to trzy czy cztery razy. Nie pamiętałeś tego, bo siły opuściły cię całkowicie. Zaczęło robić się ciemno, a za chwilę już spałeś w najlepsze.

Paks:
Nie słyszałaś nic oprócz tego, co działo się w twoim pokoju. Demon wiedział co robi, dostarczając ci przyjemności, jakiej jeszcze nigdy nie doznałaś, zaś pod koniec w głowie eksplodowały ci różnorodne fajerwerk, które zgasły po jakimś czasie.
W końcu wszystko się skończyło, a ty leżałaś koło Demona.
-Mogłabyś tu zostać nawet na zawsze-wyszeptał ci do ucha.
-Mogę się wstawić za tobą i Lorda, ale muszę mieć argument. Bez niego nie zgodzi się-szeptał dalej, a ty z trudem opanowałaś drżenie.
-Jest jedna rzecz. Jest bardzo mało znacząca dla ludzi, lecz bardzo znacząca dla Demonów. Mam na myśli wisiorek w kształcie Smoka. Ma złoty kolor i oczy z rubinów-mówił dalej.
-To jak? Pomożesz mi?-wymruczał, całując cię po szyi. Tym razem zadrżałaś, a on uśmiechnął się zalotnie.

Miya:
Demon z pewnością wiedział co robi. Dał ci ból, ale i przyjemność, jakiej jeszcze nigdy nie doznałaś, ale gdy wszystko się skończyło, zaś ty trwałaś wtulona w niego, rzekł:
-Muszę cię prosić o pomoc. Czy mogłabyś mi przynieść pewien przedmiot o małym znaczeniu dla ludzi, a dużym dla Demonów? Sprawiłabyś mi tym ogromną radość. Niestety sam nie mogę tego zdobyć, dlatego też ty musiałabyś to zdobyć. To nic wielkiego, tylko zwykły, złoty wisior w kształcie Smoka z rubinowymi oczami-mruczał ci do ucha, bawiąc się twoimi włosami, a następnie pocałował cię i popatrzył na ciebie figlarnie.

Revan:
Ty również uległeś kobiecie, przez co nie słyszałeś wrzasków Miyi. Demonica dała ci tak wielką przyjemność, że w pewnym momencie nie wiedziałeś co się dzieje ani gdzie jesteś, a kiedy wszystko się skończyło, poczułeś się bardzo śpiący. Zasnąłeś.

Avarin:
W strumyku umyłeś zarówno siebie jak i bulwy, które wylądowały na ogniu. Okazały się bardzo dobre w smaku, zaś po kolacji zdecydowałeś wyruszyć w stronę miasta, więc zagłębiłeś się w lasek.

Fillin szedł korytarzami Twierdzy. Tym razem nie emanował aurą radości, lecz niepohamowanej wściekłości.
Mężczyzna w czarnym, powiewającym płaszczu i zbroi tej samej barwy z siejącym grozę mieczem u boku sprawiał wrażenie o wiele większego niż był w rzeczywistości i na tyle przerażającego, że wyższe demony, przypominające małe Giganty, schodziły mu z drogi, przyciskając się do ścian, gdy ten szedł środkiem.
Spotkał nawet na swojej drodze grupę debatujących Ifrytów, ale te zniknęły, gdy go tylko zobaczyły. Nie miał okazji ani ochoty pytać co one tu robią.
W pewnym momencie usłyszał zza swoich pleców wołanie.
-Fillin? Co ty tu robisz?!-oberżysta odwrócił się i zobaczył młodego Demona wyższego rzędu. Przypominał bardzo Elfa.
-Urmer... cieszę się, że cię widzę-mruknął, uspokajając się.
-Coś się stało?
-Nie, nic się nie stało. Po prostu przytłacza mnie ta czerwień. Jest denerwująca-machnął od niechcenia ręką.
-Co tutaj robisz?
-Wysokie Elfy coś kombinują, a nasz Druid wszystko wywęszył i myśli, że chcą połączyć artefakty. Znowu chcą się izolować, ale teraz na dobre-westchnął Fillin.
-Słucham?! Co chcą zrobić?! Na mózg im padło?! Przecież dwa razy w historii próbowali łączyć artefakty i dwa razy mało brakowało, a zginęliby. Wiem co mówię, bo teraz mam na wykładach o tych długouchych "lepszych".
Mało tego, muszę się pochwalić, bo dostałem z tego najlepszą ocenę
-wyszczerzył zęby.
-Ale myślisz, że Leinelieng da radę zarówno osłonie jak i wszystkim Wysokim Elfom?-dodał Urmer.
-Niewątpliwie ma wielką moc i ośmielę się twierdzić, że wiem o tej broni więcej niż ktokolwiek inny, ale i tak korzystam z nędznego ułamka mocy miecza i ja to wiem. Trzeba umieć ją wykorzystać, ale ja nie umiem. Nikt nie umie. To ostrze to jedna wielka zagadka i wszystkie Wysokie Elfy hiperkontynentów nie dałyby rady odkryć nawet jednej setnej jej możliwości w ciągu pięciuset lat. Czyli być może i mogłaby powstrzymać ich wszystkich, ale nie w moich rękach. Do tego potrzeba by było kogoś o wiele bardziej wyspecjalizowanego. Ja najwyżej mogę sobie poradzić z osłoną, ale na krótki okres czasu-powiedział.
-I zamierzasz to zrobić?
-Oczywiście, że nie. Alaron wszystko wyjaśnił, lecz nie mogę ci nic więcej powiedzieć-uśmiechnął się smutno oberżysta, a wokół rozległ się dźwięk dzwonu.
-Muszę uciekać, bo teraz rozpoczyna wykład Helodon!-powiedział z rozpaczą, a Fillin po raz pierwszy od jakiegoś czasu zaśmiał się, widząc minę Urmera, zaś ten machnął ręką na pożegnanie i puścił się biegiem na wykład.
Karczmarz jeszcze przez jakiś czas chodził po korytarzach, pogrążony we własnych myślach, gdy napotkał korytarz zakończony drzwiami, a nad nimi widniał ogromny, złoty napis: BIBLIOTEKA.
Karczmarz uśmiechnął się smutno i wszedł do środka, gdzie zobaczył ogromne pomieszczenie, mające kilka pięter w górę i w dół, będące po brzegi wypełnione książkami.
-Nie dziwne, że Alaron tak bardzo ceni sojusz z Demonami. Może przychodzić tutaj do biblioteki-mruknął pod nosem, rozglądając się.
 
Alaron Elessedil jest offline