Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2008, 07:36   #31
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Joseph bez większych emocji obserwował początek zajścia między Gilesem a Leonardem. Jeśli między członkami drużyny miały być jakieś starcia, to lepiej by było, gdyby wszystko załatwiono zanim wyprawa się zacznie.
W dodatku nie bardzo wiedział, po co Leonard zamierza z nimi ruszać, skoro jest tak negatywnie nastawiony do całej misji.
Osobiście wolałby, by miłośnik korzenia trzymał się jak najdalej od nich. Podróż z szaleńcem - jak inaczej można było nazwać Leonarda - to dobrowolne ściąganie sobie na kark dodatkowych kłopotów. A tylko głupcy coś takiego robili...
*Niepotrzebnie się wtrącają* - pomyślał.
- Zostawcie ich w spokoju - powiedział głośno. - Lepiej, że to się rozstrzygnie teraz...
Ten, który przegra, jeśli przeżyje, zostanie pod opieką elfów. A w drużynie zapanuje spokój. Przynajmniej przez jakiś czas.
Nie potrafił zrozumieć, czemu tamci dwaj za wszelką cenę chcą zabierać z sobą Leonarda... Jeśli ktoś nie pasował do kompanii...
Wzruszył ramionami.
Widząc, że nikt go nie słucha stanął nieco z boku. Nie miał zamiaru przypadkiem oberwać podczas próby interwencji. Wtrącających się było dosyć...
Na widok szczerzącego kły wilka położył dłoń na rękojeści miecza. Nie był pewien, co oznacza przybycie zwierzęcia - poparcie dla Gilesa, czy wprost przeciwnie...
 
Kerm jest offline