Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2008, 07:36   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Joseph bez większych emocji obserwował początek zajścia między Gilesem a Leonardem. Jeśli między członkami drużyny miały być jakieś starcia, to lepiej by było, gdyby wszystko załatwiono zanim wyprawa się zacznie.
W dodatku nie bardzo wiedział, po co Leonard zamierza z nimi ruszać, skoro jest tak negatywnie nastawiony do całej misji.
Osobiście wolałby, by miłośnik korzenia trzymał się jak najdalej od nich. Podróż z szaleńcem - jak inaczej można było nazwać Leonarda - to dobrowolne ściąganie sobie na kark dodatkowych kłopotów. A tylko głupcy coś takiego robili...
*Niepotrzebnie się wtrącają* - pomyślał.
- Zostawcie ich w spokoju - powiedział głośno. - Lepiej, że to się rozstrzygnie teraz...
Ten, który przegra, jeśli przeżyje, zostanie pod opieką elfów. A w drużynie zapanuje spokój. Przynajmniej przez jakiś czas.
Nie potrafił zrozumieć, czemu tamci dwaj za wszelką cenę chcą zabierać z sobą Leonarda... Jeśli ktoś nie pasował do kompanii...
Wzruszył ramionami.
Widząc, że nikt go nie słucha stanął nieco z boku. Nie miał zamiaru przypadkiem oberwać podczas próby interwencji. Wtrącających się było dosyć...
Na widok szczerzącego kły wilka położył dłoń na rękojeści miecza. Nie był pewien, co oznacza przybycie zwierzęcia - poparcie dla Gilesa, czy wprost przeciwnie...
 
Kerm jest offline  
Stary 06-03-2008, 08:58   #32
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Arab wysłuchał słów wszystkich zebranych przy tym zdarzeniu. Gdy z lasu wyłonił sie wilk, wyglądało na to, iż nieco zdziwiła go obecność zwierzęcia. Kompletnie nie wiedział o co chodzi zwierzęciu. Wyglądało tak, jakby było przyzwane przez rycerza, by bronić jego racji. Choć Abrahim maskował swoje uczucia, wilk emanujący aurą lasu nieźle go przeraził. Przez chwilę nie wiedział kompletnie co powiedzieć, a później spojrzał na Gilesa i Leonarda. Wiedział iż tutaj na północy przerwanie rycerzowi jego pojedynku, to rzecz zasługująca na karę śmierci od jego ostrza, aczkolwiek nie mógł pozwolić na to, aby człowiek, który cały czas ma szanse na nawrócenie zginął.
- Dobrze więc. Kontynuujcie swój epicki pojedynek skoro musicie, aczkolwiek pamiętajcie iż jesteśmy tutaj gośćmi, a naszym gospodarzom takie zachowanie może się nie spodobać. Skoro wybrali Leonarda do wykonania tej misji, to najwyraźniej Ormazd natchnął ich do tego czynu, ażeby nawrócić niewiernego albo w innym celu. - powiedział jakby lekko zdołowany arab odchodząc na bok i pozwalając dwóm mężczyznom rozwikłać swój spór.

*Ech Ci ludzi. Gdy pojawi się spór potrafią rozwiązać go jedynie ostrzem swojej broni* - przewinęło się w tym czasie w myślach Abrahima, który spoglądał na zwierzę, które towarzyszyło walce. Wilk napawał go grozą, ale i szacunkiem. Ciągle jednak nie dawał po sobie poznać iż boi się zwierzęcia. Strach jego zwalczyła jednak chęć przyjrzenia się z bliska zwierzęciu. Usiadł na wozie, i miast walce spoglądał bestii w oczy, jakby chcąc wyczytać w nich co sprowadza ją w to miejsce. Otaczająca ją aura jeszcze bardziej ciekawiła człowieka.

*Rycerz będzie się chyba musiał wytłumaczyć* - pomyślał Abrahim. W tej chwili postanowił zarówno umysłem jak i ciałem być daleko od barbarzyńskiej walki. Rozłozył koło wozu koc w stronę świętego miasta, i wbił swój bułat w ziemię przed sobą. Na niego delikatnie i z pełnym szacunkiem zawiesił swój wisior i zaczął modlić się, aby nikt nie wyszedł martwy z tego pojedynku.
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 06-03-2008, 11:25   #33
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
-Pewnie myślisz, mości rycerzu, że Bretończycy to tacy szlachetni ludzie, lepsi od tych z imperium, prawda?
Patrzył na rywala, jednocześnie zastanawiając się, czy wilk to tylko omamy, czy naprawdę tutaj przywędrował. Wszystko mogło po tak długim czasie się wydarzyć. Drgawki znów powróciły, jednak do nich Leonard już dawno zdążył się przyzwyczaić.

*Muszę się opanować, bo nic z tego nie będzie...*

-Odpowiedz mi, czy ludzie Pani Jeziora są naprawdę tacy godni?
Słowa te wypowiadał z powagą, nie było w nich czuć żadnych negatywnych ani pozytywnych emocji.
 
 
Stary 06-03-2008, 13:01   #34
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację


Oczy młodzieńca gorzały świętym ogniem oburzenia. Gdyby wzrok mógł spopielać z szaleńca została by tylko kupka popiołu.

- Odetnę ci ten plugawy język więcej nie będziesz tak mówił.

Powoli ruszył w kierunku szaleńca i zaatakował z zamachem z prawego ramienia następny cios wyprowadził szybki i kąśliwy pchnął sztychem. Potem szybko powrócił do pozycji wyjściowej, sposobiąc się do sparowania ciosu i ewentualnego uniku.

Inicjatywa ponownie bo walka wstrzymana [Rzut w Kostnicy: 6]
Ataki: [Rzut w Kostnicy: 32] [Rzut w Kostnicy: 11]
Parowanie [Rzut w Kostnicy: 30]
Unik: [Rzut w Kostnicy: 41]
Obrażenia:
Z pierwszego ataku 1 rzut [Rzut w Kostnicy: 14] sprawdzenie FU [Rzut w Kostnicy: 15] [Rzut w Kostnicy: 8]
2 rzut [Rzut w Kostnicy: 10] sprawdzenie FU [Rzut w Kostnicy: 4] [Rzut w Kostnicy: 1]
Z drugiego ataku:
1 rzut [Rzut w Kostnicy: 13]
2 rzut [Rzut w Kostnicy: 12]
Wybrane rzuty podkreślone.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-03-2008 o 13:27.
Cedryk jest offline  
Stary 06-03-2008, 15:54   #35
 
Ghuntar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghuntar nie jest za bardzo znanyGhuntar nie jest za bardzo znanyGhuntar nie jest za bardzo znany


Santiago już nic nie mógł zrobic, rycerz wyminął go, i nie zwracał uwagi na wołanie. "Nic tu po mnie, i jeszcze ten wilk psia krew, lepiej stanę z boku i popatrzę na ten pojedynek, może okazac się iście ciekawy, wszak w królestwach estalijskich spory załatwia się w podobny sposób, więc po co się wtrącac." Machnął ręką i wycofał sie w tył siadając na wozie obok Abrahima.

-Panie, pensamiento sentencione, lepiej zostawic ludziom co ludzkie a bogom co boskie, ta escaramuza mimo wszystko może okazac sie ciekawym experiencia. Chciałem dobrze.

Nie dawał mu ciągle spokoju ten wilk, czyżby nasz rycerz miał jakieś zaprzyjaźnione dzikie zwierzę, a może to jakieś sztuczki magiczne. Słyszał o iluzjonistach, wilk z wyszczerzonymi kłami nie wydawał się byc miłym gościem.
 

Ostatnio edytowane przez Ghuntar : 06-03-2008 o 16:38. Powód: prawka merytoryczna
Ghuntar jest offline  
Stary 06-03-2008, 19:38   #36
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Widząc jak rycerz zaczyna atakować, Leonardowi nie pozostaje nic innego, jak pójść za ciosem.
Dwa niecelne cięcia nie wróżyły niczego dobrego. Nagle dostrzegł ostrze lecące z nieprawdopodobną siłą prosto w jego prawą stronę. Ledwo udało mu się zasłonić tarczą, jednak przeciwnik wykorzystał sytuację i wycelował prosto w czerep.
Cios był celny, zamroczył Constantine'a. Od impetu ciosu aż cofnął się do tyłu.

Inicjatywa: [Rzut w Kostnicy: 34]
Atak pierwszy: [Rzut w Kostnicy: 85]
Atak drugi: [Rzut w Kostnicy: 55]
Unik:
Parowanie: [Rzut w Kostnicy: 68] / Wydanie PP na ponowny rzut: [Rzut w Kostnicy: 45]
Unik: [Rzut w Kostnicy: 73]
 
 
Stary 06-03-2008, 22:27   #37
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację


Leonard:

W chwili, kiedy otrzymałeś cios, fala gorąca uderzyła ci do głowy. Oczy zaszły ci ciemnością, ledwo utrzymałeś równowagę. Udało ci się jeszcze unieść odruchowo miecz i jako tako osłonić się tarczą, chociaż nie sądziłeś by to przyniosło jakiś większy efekt. Chyba fakt, iż od dawna nie brałeś znacząco wpłynął na twoją kondycję i zdolności walki.
Spodziewałeś się już kolejnego ciosu, który tym razem prawdopodobnie będzie tym ostatnim, nie mogłeś zbyt wiele zrobić, dlatego przygotowywałeś się na nieuchronne…

Giles

Byłeś oburzony, fala wściekłości rozchodziła się po twoim ciele. Jak taki nędzny najmita, mógł w tak bezczelny i obraźliwy sposób wypowiadać się o Tobie i Pani Jeziora.
- Już ja go nauczę pokory! Już ja mu pokarzę!- Gniewny głos wprost rozrywał cie od środka. Szukałeś tylko ujścia swoich emocji, a ulgę mogło przynieść Ci tylko zatopienie miecze w tej marnej istocie.
Tak! Udało się łatwiej niż myślałeś. Już na samym początku twój miecz dosięgną celu. Widziałeś, że przeciwnik jest oszołomiony uderzeniem. Postanowiłeś, że nie będziesz tego więcej przeciągał. Skończysz to szybkim ciosem, by oszczędzić przeciwnikowi dalszego wstydu. Kiedy wziąłeś już zamach, aby zadać pchnięcie, coś przyciągnęło twoją uwagę. Stanąłeś jak wryty…

Santiago, Joseph, Abrahim, Garnir

Nagle nastąpił niespodziewany zwrot akcji, którego nikt z was nie mógł nawet przewidzieć. Kiedy myśleliście, że Leonard za chwile przejdzie do przeszłości stało się cos dziwnego…


Giles

Kiedy miałeś zadąć już ostateczny cios, wilk, który przybył by strzec Ciebie zachował się jak nigdy dotąd. Jednym susem znalazł się on, bowiem za plecami Leonarda i łypiąc na ciebie groźnym wzrokiem wyszczerzył w twą stronę kły. Z jego postawy wywnioskowałeś, że w każdej chwili gotów jest skoczyć na Ciebie, byleby tylko powstrzymać Cię od zadania ciosu.
Prawdę mówiąc byłeś niezmiernie zdziwiony i zaszokowany tym faktem.
-P-p-przecież on miał mnie strzec! A teraz zwraca się przeciwko mnie! Kimże jest mój przeciwnik, jeśli nie zwykłym szaleńcem?!- wycedziłeś pod nosem.
Jednak niemal w tej samej chwili dobiegł do twych uszu melodyjny głos:
- Gilesie, osoba, którą właśnie chcesz zabić już niedługo uratuje Ci życie…Nie godzi się zabijać takowego kompana- pięknie brzmiący, kobiecy, szlachetny głos delikatnie szemrał ci w uszach. Słysząc głos na myśl przychodził ci delikatny szmer fal gnanych wiatrem.
Nie mogłeś uwierzyć w to, co słyszysz. Jednak w tej samej chwili zrozumiałeś wszystko. Wilk nadal Cię strzeże, ale tym razem przed samym sobą. Domyśliłeś się, że jest w tym jakiś wyższy cel.



Leonard
Cios, którego się spodziewałeś nie nadszedł. Stan oszołomienia minął i zobaczyłeś Gilesa przed sobą.
- Nie zaatakował!- pomyślałeś- Jak nie ty to ja! – krzyknąłeś unosząc rękę, jednak w tej samej chwili potężna siła zwaliła cię z nóg. Ujrzałeś nad sobą tego samego czarnego wilka, który chwilę wcześniej wybiegł z lasu. Zakręciło ci się w głowie. Miecz wypadł ci z ręki. Ostatkiem sił wsparłeś się na ręce i uniosłeś głowę. Usłyszałeś krzyk…

_________________________

W tej samej chwiliod strony leśnego dworu rozległ się krzyk:
- A cóż to! Zostawić was tylko na chwilę a już się bijecie!? Czyżbyście zapomnieli o swojej misji?- Było to trzech elfów, którzy dopiero, co wyszli ze swojego leśnego pałacu.

Jeden z nich podszedł do Gilesa, kładąc mu rękę na ramieniu rzekł:
- Nawet najlichsze stworzenie ma jakiś cel i misje do spełnienia w tym świecie. Kimże, więc jesteś, że decydujesz o życiu bądź śmierci? Zastanów się, czy to, że na siebie trafiliście nie jest czyjąś wyższą wolą…Każdy zasługuje na życie, szczególnie w TYM lesie.- elf wypowiadając te słowa zachowywał spokój, jednak tajemniczo się uśmiechał. W twoich uszach zostały słowa: „wyższy cel…” czyżby to, że tu jestem razem z nimi nie było dziełem przypadku?

-Co zaś się tyczy was-, rzekł elf do pozostałych- chyba już za długo zamarudziliście w tym miejscu. Przenieście waszego rannego kompana na wóz i ruszajcie w drogę. Opatrzcie go przy tym dokładnie. Jego rana niech będzie dla niego przestroga. Podajcie mu tez napar, który przyrządzicie z ziół, które mu daliśmy. Będzie po nim spał jakiś czas. Kiedy się zbudzi wypytajcie się go o jego sny.

Ruszajcie bezzwłocznie, pamiętajcie, że czas nagli!
 
Mortarel jest offline  
Stary 06-03-2008, 23:08   #38
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację


- Wiedziałem! - Wykrzyknął Arab, gdy zobaczył iż wilk "przyzwany" przez rycerza wziął stronę drugiego szaleńca. Teraz już nie można było wywnioskować, kto z całego towarzystwa jest zupełnie normalny. Najbliżej graniczy szaleństwa z normalnością póki co stał Estalijczyk i najmita. Abrahim miał nadzieję, że przynajmniej na nich się nie zawiedzie. W każdym razie Ormazd wysłuchał jego modłów. Nikt nie zginął, a to było najważniejsze. Rany Leonarda dało się wyleczyć.

Widząc nadchodzące elfy wstał z kolan i zapakował koc, na którym się modlił, na wóz. Wiedział iż przybycie leśnego ludu na pole walki oznaczać będzie niezwłoczne wyruszenie w trasę. Ciągle miał ogromną ochotę wypowiedzenia słów "A nie mówiłem?", ale i tak nikt by go nie posłuchał, więc zostawił to dla siebie.

Szybkim krokiem podszedł do rannego towarzysza i obejrzał jego paskudną ranę na głowie. Zawołał Santiago, który wcześniej siedział obok niego na wozie, by tamten pomógł mu wciągnąć Leonarda do pojazdu. Poszperał przez chwilę między będącym na wozie prowiantem, niestety nie znalazł nic lepszego, niż parę materiałowych sakiew na prowiant. Arab szybkim ruchem wyciągnął z plecaka kociołek, nalał do niego wody z bukłaka, i podpalił pod nim, wsypując trochę znalezionych ziół, które mogłyby się przydać do opatrzenia rany. Na wozie nie było ich zbyt dużo, więc wcześniej wyciągnął jeden ze swoich notatników i zaczął coś pisać. Najwyraźniej liczył na ile porcji starczy ziela.

Gdy opatrzył rannego, szybko ułożył mu miejsce na wozie, i popatrzył wymownie na resztę drużyny. Jego wzrok zatrzymał się na rycerzu, który omal nie zabił Constantine'a, i choć nie wypowiedział słów "A nie mówiłem", to z jego wzroku można było bezproblemowo to wyczytać. *Łamie mnie w kościach, iż ta wyprawa nie obędzie się bez zgrzytów* - pomyślał, kładąc sakwę pod głowę wypoczywającego. Potem usiadł na wozie i zupełnie bez słowa czekał, aż wszyscy wyszykują się do podróży. Pojechałby na koniu, aczkolwiek jego kochana "Burza pustyni" uciekła w zamęcie bitwy, którą całkiem niedawno dane było człowiekowi przeżyć. Przez dłuższy czas nie mógł jej znaleźć, aczkolwiek nie udawało mu się. Cały czas łudził się myślą iż piękna, kasztanowa klacz w końcu się odnajdzie. Z racji tego, iż powożenie nie było jego atutem zapytał jedynie:
- Umie ktoś tym jeździć?
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 07-03-2008, 08:45   #39
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację


Uniósł lekko brwi widząc błyskawiczne ataki Gilesa. Mimo opancerzenia rycerz poruszał się bardzo szybko. Już pierwszy cios dosiągnął przeciwnika...
Aż westchnął, widząc interwencję wilka.
*Siła wyższa* - pomyślał. - *Widać ma jechać z nami* - doszedł do wniosku, szybko potwierdzonego przez elfy.
Spojrzał w stronę Abrahima. Ciemnoskóry mężczyzna bez wahania zajął się rannym. I widać było, że ma w tym wprawę.
*Oby jego umiejętności nie były nam potrzebne* - przemknęło mu przez głowę. Ale sam niezbyt w to uwierzył.
Postanowił nie mieszać się do pracy Abrahima. Pomoc Estalijczyka była wystarczająca, a on sam niewiele znał się na leczeniu. Potrafił zabandażować ranę...
*Przy moich umiejętnościach pewnie bym go dobił* - pomyślał z lekką kpiną.
Przez chwilę obserwował, z jaką biegłością Abrahim zapisuje coś w swym notesie.
*Ciekawe, czy w jego stronach to powszechna umiejętność* - pomyślał, a potem zajął się swoim rumakiem.
Stał obok swego wierzchowca, gdy padło pytanie o umiejętność powożenia.
Przecząco pokręcił głową.
Po chwili uzmysłowił sobie, że wśród innych ludów gest ten może mieć inne znaczenie.
Uśmiechnął się i powiedział:
- Nie... Niestety... Ale słyszałem, że to nie jest trudne...
Po chwili dodał:
- W każdym razie umiem zaprząc zwierzęta do wozu... Jeśli cię to pocieszy...
 
Kerm jest offline  
Stary 07-03-2008, 13:31   #40
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację


Sytuacja zmieniła się diametralnie, zaskoczony Giles wstrzymał swój miecz, widząc interwencję, podwójną interwencję wilka.
Wsłuchał się w cichą wiadomość od służek Pani. Gniew w nim kipiał jak w kotle.

„Tym razem mu daruję.”

Słowa Leśnego Ludu zapadły mu w pamięci, ale nadal był głęboko przekonany o słuszności swoich poczynań.

W tym czasie wilk szybko się oddalił w las wyraźnie kulejąc.

Rycerz wyjął z sakwy przy pasie materie, którą przetarł ostrze, następnie drugim kawałkiem wytarł je do sucha. Podszedł do stojącego opodal cebrzyka wypłukał szmatę wyżął i schował do sakwy. Te czynności pozwoliły mu nieco uspokoić nerwy.

- Słuchajcie wszyscy i zapamiętajcie dokładnie moje słowa, aby przekazać to korzennemu chłopu jak się ocknie. Na razie darowałem mu życie. Wystarczy jedno jego słowo obrażające Panią Jeziora, jej wyznawców oraz Rycerzy, albo nie zażycie ziół przypisanych prze Leśny Lud, a skrócę go o głowę albo powieszę, jeśli będziemy w mieście. Jedynie raz moje ramię może się zawahać, a ja zmienić zdanie. Nadal nie ufam człowiekowi, który ma tyle na swoim sumieniu, iż boi się zdradzić swoje imię. Pewnie to zwyczajny skrytobójca. – po tych słowach splunął z obrzydzenia.

Następnie Giles gwizdnął. Na ten gwizd olbrzymi rumak bojowy wyrwał się z rąk trzymających go elfów. Koń był jednym ze znamienitych przedstawicieli rasy Bretońskich koni bojowych o dłoń przewyższających wzrostem największe z dostępnych w Imperium.
Zwał się on Blanszardem z Tours, o czym oczywiście nie wiedział nikt z wyjątkiem Gilesa i konia.
Koń wyciągniętym kłusem podążał w kierunku młodzieńca, tak jakby miał go zamiar stratować. W tym czasie Giles przesunął tarcze na pasach na plecy. Gdy już wszyscy byli pewni, iż skończy pod kopytami konia przewina się pod szyja zwierzęcia i sprawnie dosiadł go jednym skokiem dowodząc wszem, iż w jeździe nikt mu nie dorówna. Następnie tylko nogami spiął konia i przyspieszywszy do galopu porwał w przelocie opartą o wóz kopię, płynnym ruchem zasadzając ją w olstro przy prawej nodze. Pęd powierza rozwinął proporczyk na jego kopii, ukazując symbol złotego kielicha. Następnie wspiął konia tak, iż stanął on na zadnich nogach. W całym lesie dało się usłyszeć radosny zew bojowy rumaka.
Teraz dla wszystkich, co słyszeli o zwycięstwach Bretońskiego rycerstwa nad rycerstwie Imperium stawało się jasne, co było ich przyczyną. Szarża steki tak wyszkolonych rycerzy na takich koniach rozbijało w puch wielokrotnie liczniejsze lance jazdy Imperialnej.

- No co tak marudzicie, czas w drogę. – zawołał zwalniając do stępa.

 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 23:05.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172