Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2008, 21:53   #20
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Idąc za przykładem Wilczki wsłuchał się w głos lasu. I miał wrażenie, że chociaż przez ładnych parę lat swego życia bywał w najprzeróżniejszych lasach świata, to jeszcze nigdy żaden nie wydał mu się tak uroczo rozświetlony słońcem i pełen śpiewu ptaków.
"Niczym pod wpływem czaru jakiejś driady" - pomyślał.
Nie był co prawda pewien, czy drzewne nimfy w taki właśnie sposób oddziałują na śmiertelników, ale byłaby to bez wątpienia metoda skuteczna.
Las wydawał się przeuroczy...
Nagły ruch Wilczki sprawił, że Duncan oderwał od niej oczy i spojrzał w inną stronę.
Na skraju lasu stał wesoło merdający ogonem Papy.
"Skąd ona wiedziała, że ten wilk tam jest" - pomyślał zaskoczony. Po raz kolejny odniósł wrażenie, że Wilczka i Papy potrafią się z sobą porozumiewać.
Przez moment trwała cisza, podczas której Duncan przypatrywał się plecom Wilczki. W zasadzie plecom...
Nim jego wzrok zdążył się zbytnio przywiązać do podziwianego miejsca Wilczka obróciła się.
Słodkie cmokniecie było tak niespodziewane, ze Duncan nie zdążył się zrewanżować.
- Mniam - powiedział, ruszając za Wilczką. - Jesteś słodsza od miodu...
Nie puszczając ciepłej dłoni Wilczki szedł przez las.
Podświadomie podziwiał sposób poruszania się Wilczki. Idąca boso dziewczyna dziwnym trafem omijała wszystkie gałązki, kamyki, szyszki, które jemu zawsze złośliwie pchały się pod stopy. Niechby on tak spróbował przejść kilkadziesiąt metrów... Las ciągle jeszcze nie chciał w nim uznać pełnoprawnego elfa...


Podświadomie obserwował las. Kolumny drzew, niczym w gotyckiej katedrze, sięgające nieba, kierujące wzrok ku nieskończoności. Zielono-złote witraże liści, mniej lub bardziej chętnie przepuszczające złote strzały słońca. Kobierce mchów, miękko ścielące się u stóp idącej lekko jak duch Wilczki. Kępy paproci, sięgające zielonymi pióropuszami dłoni ku łydkom i udom przechodzących...
- Ósmy cud świata - wyszeptał Duncan.

Jakimś dziwnym trafem jego oczy nie były skierowane na otaczającą ich przyrodę...
 
Kerm jest offline