Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2008, 23:16   #179
Silwilin
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
- Zabawny jesteś, wiesz? - brew Silwilina drgnęła leciutko, sugerując, że nie wie i nie do końca rozumie co dziewczyna chce mu przekazać. Jednak ona nie wydawała się zwracać na to uwagi. Przyjrzała się wszystkim po kolei, by wreszcie wyjaśnić, że nie jest tylko służką, za którą wziął ją mnich.
- Jednak się wydostaliście. Eksperyment się powiódł. Tylko co dalej? Co mi zrobicie?
Tym razem przez twarz Silwilina nie przemknął żaden cień. A więc podjął błędną decyzję. Dziewczyna nie zamierza im pomóc. I sądząc po jej słowach, stanowi większe zagrożenie, niż można osądzić na podstawie jej wyglądu. Więc? Co zrobi?
- Myślicie pewnie, że jesteście wspaniali bo umknęliście z komnaty? Udało się wam z poprzednim eksperymentem, tak? Popatrzcie na siebie - nikt jednak nie oderwał wzroku od mówczyni - Kogo sobą reprezentujecie? Szlachcianka zmuszona do życia jak wiejska dziewka - dużo o nich wiedziała. W każdym razie o Niserii - Dziecię Luny nieświadome tego co dzieje się w koło - a więc nie tylko o Naiserii. Dziecię Luny. Już raz ktoś go tak nazywał. Stary Fritz, mag, w czasie ich pierwszego starcia - ...i stary druid, który myśli że poznał żywioły. Przecież to zabawne. - Zabawne. Już drugi raz użyła tego słowa. Co ma na myśli? - Tylko dzięki szczęściu udało się wam przetrwać tak długo - tu mnich nawet był skłonny się zgodzić. Nie wiedział dlaczego im się udało przeżyć. Nie wiedział jak działał wir. Jak się z niego wydostali. Czyli dziewczyna mogła mieć rację - A ja, ja od początku byłam za waszą śmiercią, teraz zaś dajecie mi sposobność ku temu, by zakończyć wasze żywota.
Prosto z mostu. Nie można było tak od razu? Tyle słow żeby powiedziać coś tak prostego - całkiem jak Naiseria. Może nieznajoma też była szlachcianką? Bo na pewno była magiem. Silwilin błyskawicznie ułożył taktykę. Objął "służkę" wzrokiem by móc kontrolować ruch jej rąk i ust, żeby znaleźć moment gdy będzie rzucać zaklęcie, i nieco rozproszy uwagę. Taki moment chciał wykorzystać na atak. Atak na równowagę, mało destruktywny, acz precyzyjny podwójny cios, na dolną partię w okolicach kolan i górną, w okolicach obręczy barkowej, doskonale nadający się do zyskania na czasie i zmuszenia przeciwnika do zaniechania wszystkich innych działań. Jednak sprawy potoczyły się inaczej. Zza drzwi wyczulone ucho mnicha wychwyciło kroki zbliżające się do drzwi - bardzo blisko. I to on się rozproszył. Dziewczyna błyskawicznie zaatakowała bynajmniej nie magią, ale rzucając się na druida i wgryzając w jego gardło. Była szybka. Zbyt szybka. Do tego stała między nimi a wyjściem, do którego jeszcze ktoś się zbliżał. W tym samym momencie kiedy ciało Arwee'ego upadło na ziemię drzwi się otworzyły a w nich ukazała się sylwetka krasnoluda. Najbliższa sekunda miała wyjaśnić, czy ich serca będą za chwilę na zewnątrz, jak serce starca, czy mają jeszcze szansę. I dostali szansę. Dziewczyna, kimkolwiek nie była, zaatakowała krasnoluda z olbrzymią siłą, tak, że ów dosłownie przeleciał przez ścianę po drugiej stronie korytarza. Jeśli krasnolud przeżył, a wyglądał na twardego, pewnie stanie po ich stronie. Już kolejnej szansy Silwilin po prostu nie mógł zmarnowac. Przeciwniczka stała tyłem do niego po zadanym ciosie. Mnich wiedział dokładnie co musi zrobić. Tym razem był przekonany, że nie popełnia błędu. Wyczerpał limit conajmniej na nabliższe 15 minut. Zaatakował potężnym, wysokim kopnięciem, bardzo ryzykownym, gdyż pozbawia skutecznej gardy odsłaniając dodatkowo całą dolną część ciała. Jednak nie kiedy wróg stoi tyłem. Kopnięcie miało wyrzucić przeciwniczkę na zewnątrz, tą samą drogą, którą poszybował krasnolud. W tych murach, jak podejrzewał, było coś, co w jakiś sposób przeszkadzało Naiserii używać magii. Może na zewnątrz będzie lepiej. A że będą potrzebować magii Naiserii nie miał wątpliwości. Wiedział też dokładnie jak ma walczyć. Żadnych popisów akrobatycznych, skakania, wysokich kopnięć ani dlugich uderzeń. Same krótkie, oszczędne ruchy. Ze względu zarówno na zmęczenie, jak i olbrzymią przewagę szybkości jaką miała nad nim przeciwniczka. I przede wszystkim kupić czas swojej towarzyszce... Teraz się miało okazać czy szkolenie Kiriona rzeczywiście przygotowało go do walki z przeciwnikiem znacznie przewyższającym go fizycznymi możliwościami...
 
Silwilin jest offline