Wątek: Dziwne zlecenie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2008, 00:29   #26
Cyrus
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
Drzwi do mieszkania Jana zamknęły się z tyłu za nim. Przeszedł przez korytarz mieszkania skupiając się głównie na tym aby utrzymać swoją głowę na tyle wysoko aby trafić na sofę. Postanowił się trochę zdrzemnąć. Był przeraźliwie zmęczony. Już od paru dni nie wysypiał się dobrze. Tak i tym razem coś nie pozwalało mu zmrużyć oczu. Analizował w myślach cały dzisiejszy dzień jak również wczorajszy.
I jeszcze ten płacz.
-Co to jest, do jasnej cholery? I dlaczego jest tutaj tak kórewsko zimno?-Wstał i roztarł zziębnięte ramiona. Zaczął bez celu chodzić po domu bez skutku próbując się rozgrzać. Dotknął ręką kaloryferu i ze zdziwieniem stwierdził, że jest ciepły.

-Hmm… muszę być bardzo osłabiony. Kurde głodny jestem, kiedy ta moja matula wróci w końcu do domu? Co tu jest tak pusto? O tej godzinie wszyscy z reguły są w domu.- Zaczął się nieco niepokoić.

- Z całą pewnością mają jakieś plany o których nie wiem.- Poszedł do kuchni i zajrzał do lodówki. Pusta. Zajrzał do paczki fajek, też pusta. Z kieszeni wyciągnął garść pogniecionych banknotów.

- Na szczęście niedawno była wypłata i jeszcze wszystkiego nie przejebałem.
Zakluczył mieszkanie i zbiegł po schodach na dół. Zanurzył się w noc chroniąc się przed deszczem naciągając na głowę kaptur.
Mijał ludzi na ulicy nie patrząc na ich twarze. Wiedział, że i oni nie spojrzą na jego. Odkąd ogolił głowę i zaczął nosić bluzę i szerokie spodnie to każdy przecięty człowiek mijając go patrzył tylko przed siebie.
Stojąc w kolejce czuł jak mokre ubranie oblepia powoli jego ciało nasiąkając deszczem. W nocnym jak zwykle panował tłok.

- Dwie paczki Caro bez filtra. Coś jeszcze?- Zapytał ekspedient. Jan chwilę milczał nie spuszczając wzroku z puszek piwa.
- Tak, chleb, margarynę i dżem truskawkowy.- wymamrotał po chwili.
- Słucham?
- Dwa sześciopaki LECHA.-
Powiedział tym razem pewniej i głośniej.

Wychodząc ze sklepu trafił oczywiście na kumpla. „Kosa”, bo taką miał ksywę, zawsze szukał okazji do popicia i od razu dostrzegł zgrzewki w przezroczystej siatce.
- No siemka. Słyszałem, że ostro wpierdoliłeś wczoraj Ciupie. Że jeszcze chodzi ze szwami i sińcami, że o mało niemiał wstrząśnięcia mózgu. I co? Znowu miałeś nockę na posterunku?
O? Idziesz gdzieś na imprezę? Może pójdę z tobą? Postawisz kumplowi, co?-
powiedział zacierając ręce.
- Wybacz Kosa ale nie tym razem. Naprawdę nie mam teraz nastoju. Sorry.- odrzekł Jan nie zatrzymując się nawet.
- Sorry? Może jak kiedyś znów będziesz spierdalał przed metalami albo innym ścierwem to ja będę zmuszony powiedzieć: Sorry, nie tym razem. Niewdzięczniku ty jeden. Spierdalaj!

Z powrotem w mieszkaniu, nim się obejrzał została mu już tylko jedna puszka a w popielniczce znów się przesypywały niedopałki papierosów.
I znowu ten płacz.
Jan, tym razem wkórwiony nie na żary wstał z fotela, zachwiał się i oparł o stół. Ruszył chwiejnym krokiem w stronę korytarza.

-Zwykle nierobie afer w kamienicy, ale ktoś musi kórwa to dziecko uciszyć!
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?

Ostatnio edytowane przez Cyrus : 07-03-2008 o 00:51.
Cyrus jest offline