Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2008, 20:20   #180
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Niebianka bandażowała rany tropiciela, chcąc nie patrzyć na to bestialsko zamordowane dziecko. Nikt oczywiście nie raczył jej wyjaśnić, czemu zabili to małe dziecko. No cóż. Niczego więcej nie mogła się po nich spodziewać. A raczej po krasnoludzie, bo ignorancją Nirela i Achmeda nieco się zawiodła. Do tego jeszcze ta dziwna aura wokół karczmy była okropnie niepokojąca. Próbowała na wszelkie możliwe sposoby wykryć jej źródło, ale nie udało jej się.

W końcu, gdy rana Nirela była opatrzona, Merlisa zaczęła zbierać bandaże i środki odkażające ranę. Wtedy usłyszała straszny huk i ujrzała spadającego krasnoluda. Od razu wyciągnęła długi miecz z pochwy, ściągnęła tarczę z pleców i pobiegła w tamtą stronę.

Merlisa w ułamku sekundy zorientowała się w sytuacji. Zakrwawione dłonie służki i rany na ciele starszego mężczyzny mówiły wszystko. Nie było czasu na dziwienie się, okazywanie zaskoczenia i lęku. Trzeba było obezwładnić groźną przeciwniczkę. Szybkim spojrzeniem sprawdziła, czy z krasnoludem wszystko w porządku i przyjęła pozycję do walki. Obawiała się sprawdzić, czy służka jest zła, gdyż aura tak silnej istoty mogłaby ją przytłoczyć. Bo co do jej charakteru Niebianka nie miała żadnych wątpliwości.

- Ne'haa numel'ys vyha'hyua - wyszeptała krótką inkantację i jej miecz zajaśniał delikatnym, złotym blaskiem. Nie trwało to więcej niż dwa mrugnięcia okiem. Przyjrzała się szybkim atakom mnicha i włączyła się do walki tak, by mu nie przeszkadzać. Starała się dopasować swoje ruchy do jego ciosów.

Na początku zdecydowała się na prostą fintę. Wykonała lekki skręt bioder i cięła z drugiej strony w nogi. Osłoniła się tarczą, przed ewentualnym atakiem i tym razem wykonała krótkie cięcie na tyle uważnie, by nie zranić chłopaka. Powtarzała te i inne podobne ruchy, mając za priorytet niezranienie mnicha. Nie chciała też zabijać kobiety, jeśli tylko będzie taka możliwość.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline