Sarvey nagle, stanął w środku wielkiej rzezi, której tak starał się unikać. Nie widział tu celu dla swojej osoby, która tego typu problemy załatwia bez krwi i powoli usunął się na tył grupy, by zniknąć w cieniu ciężarówki.
Niewiele go interesowało, widział potwory nie ważne po czyjej stronie, wszystkie potwory... Takie same jak te, przed którymi uciekał... Teraz lepiej było mu pozostać w ukryciu, po co zbędnie się mieszać, skoro można poczekać, aż powybijają się nawzajem....
__________________ Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica... |