Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2008, 22:01   #47
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Popisywanie się" - podsumował w myślach 'występ' Gilesa.
Co prawda wykonanie takiego skoku w zbroi nie było łatwe, ale... Po co się czymś takim chwalić...
Łatwo było zauważyć, że nie tylko on ma takie zdanie...
Spokojnie dosiadł konia i ruszył za wozem. Szybko przyspieszył i zrównał się z nim. Wolał być pod ręką na wypadek, gdyby Abrahim miał jakieś kłopoty z końmi.
Dzięki takiej pozycji w mini-kawalkadzie mógł ze spokojem wysłuchać opowieści tak Abrahima, jak i Estalijczyka. Gdy Arab skończył mówić Joseph pochylił się w siodle i uścisnął wyciągniętą ku niemu dłoń.
- Joseph Barnett - przedstawił się również.
Co prawda uważał, że to zbyteczna formalność, ale nic nie szkodziło, by powtórzyć swe imię jeszcze raz.
Po przemowie Estalijczyka, która, choć nieco trudna do zrozumienia ze względu na często wtrącane obce wyrazy, była bardzo interesująca, zwrócił się do Araba.
- Czy się mylę, Abrahimie - spytał - sądząc, że taki sposób witania się jest ci nieco obcy?
W tym momencie Leonard zaczął się miotać po całym wozie, przerywając równocześnie próby kontynuowania rozmowy.
W poskromieniu rannego Jeseph nie mógł pomóc. Poza tym i tak na wozie był jeszcze Estalijczyk, a jedyna rada, jakiej mógł w tym momencie im udzielić - dajcie mu w łeb - była zdecydowanie nie na miejscu.
"Wlejcie mu to wreszcie do gardła" - pomyślał, szykując się do tego, by w razie konieczności skoczyć na wóz i pomóc w otwarciu ust Leonarda.
Miał jednak nadzieję, że ten ostatni opanuje się na tyle, by przyjąć lekarstwo.
"Kogośmy sobie wzięli na kark" - pomyślał.
 
Kerm jest teraz online