Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2008, 13:46   #42
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Reszta dnia upłynęła wam na zabawach na festynie. Konkurs picia piwa zakończył się dość szybko, i wygrał go niejaki Witold Łysy. Zmagania chyba były od początku ustawione, gdyż podczas gdy zwycięzca szedł bez problemu odebrać nagrodę, jego konkurenci leżeli od wystawionymi na dwór stołami. Ale kogo to teraz obchodziło? Najważniejsza była dobra zabawa, choć szarlotka, która była pierwszą nagrodą konkursu pachniała na prawdę wyśmienicie. Wszędzie było gwarno i tłoczno, aczkolwiek żołnierze wysłani przez miejscowego lorda utrzymywali porządek. Nigdzie nie dochodziło do żadnych rozbojów ani kradzieży. No może poza tym, że jakiś mały chłopiec zwinął bajarzowi okulary, podczas gdy ten czytał opowieści o znamienitych bohaterach. Bardowie śpiewali przyśpiewki, a ludzie tańczyli wokół ognisk. Wieczór nastał szybko. Zbyt szybko. Gdy słońce ustąpiło miejsca na nieboskłonie błyszczącemu księżycowi, ten pomagał oświetlić rozbawiony tłum swoim światłem. Drzewa na około szumiały miarowo, tak jakby i one przyłączyły się do zabawy, a ptaki śpiewały swoje pieśni przez cały wieczór. Choć staraliście sie bawić umiarkowanie, tłum nie pozwalał wam na to. Ci którzy zachowali silna wolę nie spili się jak świnie, aczkolwiek czuli przyjemny wpływ alkoholu na swoje umysły.

Gdy tłum zaczął się powili rozchodzić, i wy biorąc przykład z ludzi również poszliście do łóżek, po drodze tuż przy karczmie spotkaliście posłańca, który właśnie wracał niesiony przez jednego z żołnierzy. Gdy spity człowiek zauważył przed sobą was w towarzystwie rycerza, wyrwał się niosącemu go żołnierzowi i podszedł do was chwiejnym krokiem. Gdy dobrnął do zgromadzenia, goniony przez żołnierza uśmiechnął się i ukłonił najniżej jak mógł omal nie upadając na ziemię.
- Wiam sie sir Albrechzzie. Mam nazzieję, iż dobsze zie bawiłeź na ym ba... ba... barbaszyńskim feztynie? - powiedział, po czym runął jak kłoda do tyłu. Na szczęście za nim był strażnik, który podtrzymał ciało. Oparł on pijanego w pozycji siedzącej pod ścianą karczmy i również złożył pokłon mówiąc z uśmiechem:
- Przepraszam panie, iż musisz na to patrzeć, aczkolwiek nastrój kmieci udzielił się nawet naszemu "świętemu" Olafowi - po czym wziął znowu mężczyznę pod ramię, i wprowadził do gospody ustępując wam pierw drogi.

Rano budząc się, Ci z was, którzy jednak pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa obudzili się z lekkim szumem głowy. Nie było to jednak nic na tyle poważnego, by nie ułagodziło tego przemycie twarzy zimną wodą i parę wdechów świeżego, wiosennego powietrza. Po zejściu na dół waszym oczom ukazało się kilku ludzi siedzących przy stołach w głównej sali. Pomiędzy stołami krążyli przez cały czas karczmarz i jego córka. Usiedliście przy jednym ze stołów w oczekiwaniu na śniadanie. Z racji tego, iż meble ułożone zostały na kształt litery U, by ułatwić biesiadnikom komunikację, koło was siedział posłaniec, wyglądający jak siedem nieszczęść. Miał potargane włosy, cały był blady, z jego ust ciekła ślina, a ociężałą głowę podpierał rękami. Mężczyzna odwrócił się w waszym kierunku mówiąc ospale:
- Za chwilę odjeżdżamy panowie. Zjedzcie tylko śniadanie. Ja jestem już gotów do drogi...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline