Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2008, 13:18   #41
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Arthur wysłuchał z ciekawością opowieści bajarza. Była ona interesująca i jakże podobna do jego własnej. Gdyby jego losy potoczył się inaczej, może i należał by do jego załogi. Niestety on podążył inną, choć równie ciekawą i oryginalną ścieżka historii. Niestety jego rozdział chyba się już skończył, a teraz nastał czas na "Żył długo i szczęśliwie"... Choć, rycerz, jego propozycja, oraz pozytywna reakcja wysłannika pana mórz, mogły zwiastować, nową przygodę. Choć, nie to teraz było ważne. Święto, zabawa, dużo rozmaitego jedzenia i alkoholu. Wszystkiego po trochu, aby ustać na nogach i nie dać się do niczego sprowokować...
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 08-03-2008, 13:46   #42
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Reszta dnia upłynęła wam na zabawach na festynie. Konkurs picia piwa zakończył się dość szybko, i wygrał go niejaki Witold Łysy. Zmagania chyba były od początku ustawione, gdyż podczas gdy zwycięzca szedł bez problemu odebrać nagrodę, jego konkurenci leżeli od wystawionymi na dwór stołami. Ale kogo to teraz obchodziło? Najważniejsza była dobra zabawa, choć szarlotka, która była pierwszą nagrodą konkursu pachniała na prawdę wyśmienicie. Wszędzie było gwarno i tłoczno, aczkolwiek żołnierze wysłani przez miejscowego lorda utrzymywali porządek. Nigdzie nie dochodziło do żadnych rozbojów ani kradzieży. No może poza tym, że jakiś mały chłopiec zwinął bajarzowi okulary, podczas gdy ten czytał opowieści o znamienitych bohaterach. Bardowie śpiewali przyśpiewki, a ludzie tańczyli wokół ognisk. Wieczór nastał szybko. Zbyt szybko. Gdy słońce ustąpiło miejsca na nieboskłonie błyszczącemu księżycowi, ten pomagał oświetlić rozbawiony tłum swoim światłem. Drzewa na około szumiały miarowo, tak jakby i one przyłączyły się do zabawy, a ptaki śpiewały swoje pieśni przez cały wieczór. Choć staraliście sie bawić umiarkowanie, tłum nie pozwalał wam na to. Ci którzy zachowali silna wolę nie spili się jak świnie, aczkolwiek czuli przyjemny wpływ alkoholu na swoje umysły.

Gdy tłum zaczął się powili rozchodzić, i wy biorąc przykład z ludzi również poszliście do łóżek, po drodze tuż przy karczmie spotkaliście posłańca, który właśnie wracał niesiony przez jednego z żołnierzy. Gdy spity człowiek zauważył przed sobą was w towarzystwie rycerza, wyrwał się niosącemu go żołnierzowi i podszedł do was chwiejnym krokiem. Gdy dobrnął do zgromadzenia, goniony przez żołnierza uśmiechnął się i ukłonił najniżej jak mógł omal nie upadając na ziemię.
- Wiam sie sir Albrechzzie. Mam nazzieję, iż dobsze zie bawiłeź na ym ba... ba... barbaszyńskim feztynie? - powiedział, po czym runął jak kłoda do tyłu. Na szczęście za nim był strażnik, który podtrzymał ciało. Oparł on pijanego w pozycji siedzącej pod ścianą karczmy i również złożył pokłon mówiąc z uśmiechem:
- Przepraszam panie, iż musisz na to patrzeć, aczkolwiek nastrój kmieci udzielił się nawet naszemu "świętemu" Olafowi - po czym wziął znowu mężczyznę pod ramię, i wprowadził do gospody ustępując wam pierw drogi.

Rano budząc się, Ci z was, którzy jednak pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa obudzili się z lekkim szumem głowy. Nie było to jednak nic na tyle poważnego, by nie ułagodziło tego przemycie twarzy zimną wodą i parę wdechów świeżego, wiosennego powietrza. Po zejściu na dół waszym oczom ukazało się kilku ludzi siedzących przy stołach w głównej sali. Pomiędzy stołami krążyli przez cały czas karczmarz i jego córka. Usiedliście przy jednym ze stołów w oczekiwaniu na śniadanie. Z racji tego, iż meble ułożone zostały na kształt litery U, by ułatwić biesiadnikom komunikację, koło was siedział posłaniec, wyglądający jak siedem nieszczęść. Miał potargane włosy, cały był blady, z jego ust ciekła ślina, a ociężałą głowę podpierał rękami. Mężczyzna odwrócił się w waszym kierunku mówiąc ospale:
- Za chwilę odjeżdżamy panowie. Zjedzcie tylko śniadanie. Ja jestem już gotów do drogi...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 08-03-2008, 14:41   #43
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Arthur zszedł na śniadanie chyba jako pierwszy, ale na pewno jeden z tych pierwszych. Trudno mu się w sumie dziwić, spędzając życie na łajbie, gdzie od 5 minut za dużo poświęconych na sen, można nie dostać nic do jedzenia. Albo co mu się już zdarzyło, obudzić się po pas w wodzie, w tonącym wraku... Właściwie to i bujało nim jak na łajbie o poranku, ale to chyba nie był wpływ wiatru w żaglach...
Zszedł i z widocznie wymuszonym uśmiechem powitał karczmarza, który z pewnością nie ukrywał zdziwienia, widząc Arthura o tej godzinie. Zasiadł przy stole przy jednym z miejsc.
-Może coś podać, do śniadania zostało jeszcze trochę czasu, jest bardzo wcześnie?
Zapytał jeszcze zaspanym głosem karczmarz.
-Może jakiejś wody czy mleka...
Odpowiedział równie zaspanym głosem Arthur opierając głowę na dłoniach. Dostając coś do picia, a po chwili i śniadanie, zjadł je całkiem szybko. Kolejny nawyk wyniesiony z okrętu...
Słysząc:
-Za chwilę odjeżdżamy panowie. Zjedzcie tylko śniadanie. Ja jestem już gotów do drogi...
Odpowiedział:
-Ja też już gotów...
I skrył głowę w dłoniach, która z pewnością dawała mu mocno znać o swojej obecności.
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 08-03-2008, 17:32   #44
 
Darnock's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwuDarnock jest godny podziwu
Albrecht obudził się o świtaniu, co prawda lekko szumialo mu w głowie, ale obowiązki były najważniejsze. Umyciu się i ogoleniu poświęcił mniej czasu niż zwykle, czas naglił. Pierwsze co zrobił to poszedł do karczmarza i kazał sobie wskazać pokój tego kretyna Olafa. Debil miał nie pić, właśnie po to go wybrali. Żeby pojechał ktoś kogo będzie się dało rano obudzić.
Znalazł go po kilku minutach, w sali wspólnej. Chyba jednak nie starczyło mu funduszy żeby się wyspać jak przystało. Albrecht nienawidził jak jego podwładni nie wykonują rozkazów.
Więc zabrał się do budzenia, nie szczędząc przy tym swojej cierpliwości. Jednak starał się nikogo prócz niego nie budzić. Kiedy już wstał, Albrecht zaczął wydawać rozkazy:
-Masz się oporządzić i jak najszybciej zawieżć kapłana i jego towarzyszy do zamku barona. Ja zaraz wyruszam do zamku. I pamiętaj, jak następnym razem zignorujesz rozkaz, to nie skończy się na kilku kopniakach na dzień dobry.
Po czym udał się do stajni, gdzie zostawił chłopakowi stajennemu szylinga.
I udał się w drogę, chciał być w zamku jak najszybciej. Zwłaszcza że było do niego kawałek drogi.
 
Darnock jest offline  
Stary 09-03-2008, 14:51   #45
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Jack obudził się w łóżku w ładnie urządzonym pokoju karczmy. Umył się i wyszykował a następnie zszedł po schodach na dół. Zobaczył grupkę ludzi i usłyszał:
-Za chwilę odjeżdżamy panowie. Zjedzcie tylko śniadanie. Ja jestem już gotów do drogi...

-Dobrze to ja wrócę po moje rzeczy i możemy ruszać w drogę, a i dzień dobry wszystkim zgromadzonym.

Wrócił do pokoju po swój tobołek i jeszcze raz przyszedł do sali głównej.
- Karczmarzu, daj mi jakieś śniadanie na odjazd mam chyba jeszcze chwilę na posiłek.

Gdy zjadł, wyszedł przed karczmę i czekał na resztę.
 
Maciass0 jest offline  
Stary 12-03-2008, 15:39   #46
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Sigfryd po wesołym wieczorze spokojnie zapadł w sen w pokoju i przespał snem sprawiedliwego całą noc. Obudzony przed świtaniem trelami ptaków, wyjrzał przez okno na morze. Długo pogrążony w zadumie kontemplował jego stan i analizował chumory. Następnie uspokojony i wyciszony odmówił poranną inwokacje do Mananna. Oporządziwszy swój strój zbroję i zebrawszy rzeczy zszedł na dół karczmy, postukując trójzębem w deski podłogi.

Śniadanie dostarczono nawet dość szybko jak na warunki takiej karczmy, czym Sigfryd był mile zaskoczony.

W koncie gospody śniadali grajkowie przygrywał im najmłodszy z nich widocznie uczeń.
Po skończonej piosence najstarszy odebrał młodemu lutnię.

- Prawie dobrze, ale musisz w pierwszym przejściu zastosować inny chwyt, który pozwoli ci na szybsze przechodzenie pomiędzy nutami. No i jeszcze jedna sprawa druga zwrotka inaczej się intonuje, po dis następne dwa zdania. Patrz i posłuchaj jak ja to gram.

[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/Ch1lopcy_z_Botany_Bay.mp3[/MEDIA]

Kapłan z przyjemnością wsłuchał się w mistrzowskie wykonanie starej morskiej ballady.

Następnie, gdy już zakończył posilać zawoła karczmarza, wtedy to talerz dołączyli zaspani towarzysze powoli schodząc się na śniadanie. Szybko się posilali, gdy Sigfryd wypytywał karczmarza.

- Słuchaj no jak się dostać na zamek tego hrabiego, może ten rycerz zostawił jakieś instrukcje. Jeśli nie to poinstruuj jak się tam dostać, no i powiedz gdzie można nająć kogoś, aby nas tam zawiózł wozem.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 22:59.
Cedryk jest offline  
Stary 12-03-2008, 15:58   #47
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf zwlekł się na śniadanie. Czuł huk wystrzału jakby wewnątrz czaszki. Dostał porannych mdłości niczym ciężarna kobieta. Dobrze jednak wiedział, czym sobie na to zasłużył. Nie pamiętał już momentu w którym sięgnął po pierwsze piwo. Potem kolejne i kolejne w rytm zabawy miejscowych. Ślady na ubraniu wskazywały, że musiał rzygać niczym młody kot. Zdążył się jednak obmyć, przebrać i oporządzić nim zszedł do głównej sali karczmy.

- Jajecznicę i sporą pajdę chleba. Jak masz mleko to też wezmę. Przygotuj mi suchy prowiant na tydzień podróży.

Zaokrętowany wolał mieć własny zapas jedzenia, gdyby kuchenne racje nie były wystarczające.

- Witam wszystkich. – zwrócił się do przyszłych towarzyszy na statku, pokłonił się jednak lekko tylko kapłanowi. Gdy zjadł śniadanie czekał na zamówiony wóz, gotów ruszać do drogi. Uregulował jeszcze rachunek u karczmarza i trzymał się w pobliżu kapłana.
Przy stole gościł też jego niezwykły chowaniec. Którego podkarmiał rybami. Z nim, osoba na bocianim gnieździe właściwie nie była potrzebna.
 
Eliasz jest offline  
Stary 15-03-2008, 21:36   #48
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Albrecht

- Tak jest... Oczywiście panie... - mówił Olaf kłaniając kłaniając się przed Tobą jak zbity pies. Widać było, iż przynajmniej służba Twojego wuja ma do Ciebie szacunek, choć on sam nie traktuje Cię zbyt dobrze.

Chłopak w stajni również traktował z należytym szacunkiem zarówno Ciebie jak i Twojego rumaka. Koń był wypoczęty, nakarmiony i gotów do drogi. Stajenny spisał się nad wyraz dobrze. Gdy odjeżdżałeś uśmiechnął się jeszcze do Ciebie. Chyba nic nie mogłoby popsuć tego pięknego dnia, gdyby nie fakt iż znowu wracasz na dwór, do tego starego gbura. Owszem dał Ci dach nad głową, wyżywienie i pracę, ale jego traktowanie nie tylko służby pozostało wiele do życzenia. Jego syn wyjechał kilka lat temu do Kislevu, gdyż nie mógł już znieść humorków ojca, jego wiecznych narzekań i poniżania. Twoja psychika jest jednak silniejsza. Zdajesz sobie też sprawę, iż wuj jest jedną z ostatnich osób, która zapewni Ci byt bez zbędnego pytania o szczegóły.

W każdym razie póki co cieszyłeś się podróżą. Wstające słońce powoli nagrzewało Twoja twarz, i wszystko budziło się do życia. Zwierzęta, niedawno obudzone z zimowego snu, pałętały się tu i ówdzie szukając pożywienia, by móc zrobić zapasy na kolejny rok i wydać potomstwo, ptaki jak zwykle śpiewały za uszami, a między liśćmi drzew przeciskał się powiew chłodnego, nadmorskiego zefiru. Po czterech godzinach drogi ujrzałeś miejsce swojego przeznaczenia - niewielką twierdzę otoczoną zewsząd łąkami. Budynek chroniły grube, kamienne mury, przez które prowadziła tylko jedna brama wjazdowa, nie licząc "tajnego" wyjścia nieopodal fosy. Wszyscy mieszkańcy zamku o nim wiedzieli, aczkolwiek było ono tematem tabu. Zachodnia wieża była właśnie w przebudowie. Dokładniej, to postanowiono wraz z nadejściem wiosny wyburzyć ją, i przesunąć o jakieś pięćdziesiąt metrów, aby obrońcy mieli lepszy wgląd na okolicę. Nad wszystkim górowała główna baszta, wystająca z dachu niedużego donżonu stojącego w centrum twierdzy.

W końcu wjechałeś brukowanym podjazdem na główny dziedziniec, gdzie od razu podbiegł do Ciebie stajenny, zabierając konia. W stajni pracował niziołek Alan Bim. Dość przyjemny typ. Potem podszedł do Ciebie majordomus - Wolfgang Unstrom, który przywitał Cię słowami:
- Witam z powrotem panie Albrechcie. Miło widzieć pana ponownie. Stryj Chce Cię widzieć. Ma do Ciebie parę pytań, aczkolwiek lepiej byłoby, gdybyś wpierw odpoczął i dokonał toalety po męczącej podróży...
Po przemyciu się w zamkowych łaźniach, okazało się iż wozu z najemnikami jeszcze nie ma. Miałeś teraz jakieś pół godziny dla siebie.

Reszta:

- Sir Albrecht nakazał swojemu słudze - Olafowi - was na miejsce przeznaczenia. - Rzekł karczmarz wskazując na posłańca, który właśnie omal nie wpadł głową do talerza z jajecznicą.
- Wóz ich stoi przed karczmą, i czeka aż państwo zjecie swój posiłek. - dodał.

Po zjedzeniu solidnego posiłku nastał czas, aby wyruszyć. Posłaniec podszedł do każdego z was mówiąc grzecznie, iż dobrze byłoby już jechać. Za jakiś czas wszyscy wyszliście przed karczmę. Wasze zaspane oczy ujrzały zwykły wóz, przystosowany zapewne do przewozu większej grupki żołnierzy. Do pojazdu zaprzęgnięte były dwa dość dorodne kasztanowe konie. Po chwili z karczmy wyszedł również Olaf mówiąc do kapłana:
- Wybacz panie, aczkolwiek nie byliśmy przygotowani do przewozu tak ważnej osobistości jak Ty, więc niestety musi zadowolić Cię ten wóz

Po tym, gdy wszyscy wsiedli na wóz, pojazdem szarpnęło, a woźnica ruszył w stronę dworu. Niektórym podróż strasznie się dłużyła, ale tacy strażnicy siedzący z wami na pojeździe znaleźli sobie zajęcie w postaci gry w karty. Za środkiem transportu, na swoich rumakach, jechało jeszcze dwóch strażników, czyli razem było ich czterech plus woźnica. Do tego dochodził jeszcze Olaf, który starał się zabawić was rozmową, choć niezbyt mu to wychodziło. W końcu po jakimś czasie jazdy po przyjemnie wyglądającej okolicy dojechaliście do polanki, na której stał cel waszej podróży, a zarazem miejsce zamieszkania tutejszego władyki. Wjechaliście niedużą bramą na skromnej wielkości dziedziniec. Po chwili podbiegł stajenny, aby odebrać zmęczone podróżą konie, oraz odstawić wóz. Na dziedzińcu stało parę chat, warsztat płatnerski, zakład krawiecki, baraki i parę budynków o nieznanym przeznaczeniu. Brukowana droga prowadziła do głównego budynku, przed wejściem do którego stali dwaj uzbrojeni ludzie – najwyraźniej strażnicy. Cały budynek choć zadbany, nie sprawiał wrażenia typowego dla tych czasów przepychu. Ot solidna konstrukcja, która miała bronić, a nie wyglądać.

- Pójdę więc zawiadomić o waszym przybyciu. – powiedział spokojne Olaf schodząc z wozu. - Rozgośćcie się póki co w głównej Sali, zróbcie przydatne zakupy jeśli coś będzie wam potrzebne, albo poróbcie coś żeby zabić czas, bo kilka chwil mi zejdzie.
Po czym człowiek wszedł schodami na górę prowadząc was jeszcze do Sali, do której miał przybyć hrabia. Korytarze, i główna sala też nie były jakieś bardzo ekstrawaganckie. Urządzone tak, aby dało się w nich bez problemu mieszkać. Gdzie niegdzie jako dekoracje wisiały gobeliny, oraz pojedyncze sztuki oręża. W Sali stał również wielki dębowy stół, na którego końcu znajdował się mały tron, a po bokach stały solidne krzesła. Okna były wąskie, choć człowiek bez problemu mógłby się przez nie przecisnąć. Widok z nich wychodził na dziedziniec, który stąd był doskonale widoczny.

* Teraz wszyscy macie chwilę czasu „wolnego”, aby nie przedłużać wszelkie ważne dialogi z wozu, lub tutaj na zamku omawiajcie ze mną na gg
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 16-03-2008 o 15:16.
Bulny jest offline  
Stary 16-03-2008, 14:43   #49
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Stojąc przed karczmą czekając na resztę Jack wsłuchał się w dźwięki natury która budziła się rano do życia. Piękne życie, czy można tak umierać młodo jak ten zakonnik który skończył z życiem wczoraj..

Słyszał ptaszki, koguty i pierwsze chrumkanie świń w zagrodzie.
ptaszek świnka kogut
Życie czasami jest niesprawiedliwe bo ma się tylko jedno....

Wtedy drużyna wyszła z karczmy i wsiedli do wozu, który zawiózł ich wprost do domu pana. W drodzę Olaf opowiadał jakieś nudnawe dlatego Jack musiał sam opowiedzieć żartobliwy kawał:
- Kiedyś usłyszałem to od pijanego marynarza, poczekajcie żebym nie pomylił się - przerwał na chwilę po czym:
- Żeglarz rozbitek na bezludnej wyspie wyciąga z wody dziewczynę, która dopłynęła do brzegu trzymając się beczki.
Od dawna pan tu żyje?
Od 15 lat.
Sam?
Tak.
Teraz będzie miał pan to, czego panu najbardziej brakowało...
- Jack powiedział to jakby chciał flirtować udając kobietę
Niemożliwe! W tej beczce jest rum?

Sam nie śmiał się żeby nie wyłowywać sztucznego śmiechu i czekał na reakcję reszty. Jeśli ktoś nie zrozumiał, musiał wyjaśnić wszystko.

Potem dotarli do domu ich pracodawcy. Wjechali przez bramę i rozgościli się. Jack podziwiał wygląd posiadłości, lecz nic nie przychodziło mu do głowy co ma robić w wolnym czasie. Dlatego odpoczywał na ławce na dziedzińcu siedząc skryty kapeluszem i przewiązany opaską na czole. Jeśli ktoś chciał się o coś zapytać Jacka on z chęcią odpowiadał.
 
Maciass0 jest offline  
Stary 20-03-2008, 20:46   #50
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Sigfryd stanął na podwórcu nie zwracał zbytniej uwagi na transport. Usłyszawszy kajanie się sługi wrzucił swoje rzeczy na wóz poczym usiadł na koźle przy woźnicy, czyli w najbardziej wygodnym miejscu.

- Wybaczam ci wszak to nie twoja wina. – poczym uśmiechną się wyrozumiale oparłszy swój trójząb o ławkę obok woźnicy.
- Znaczeni bardziej interesuje mnie jakość statków, na których pływam i zapłata. Zresztą nie jestem szczurem lądowym, aby się rozbijać w powozach, a konno nie umiem, więc nie przejmuj się tyle tylko opowiedz, co wiesz o zadaniu, jakie ma dla nas twój pan, bo pewnie coś słyszałeś.

Wóz trząsł tak bardzo jak to powinno być na trakcie. Kapłan w myślach przeklinał, wolałby płynąć starą łajbą poprzez burzę niż mieszkać stale na ladzie i przy każdej podróży doznawać takich niewygód.
Mizerota posiadłości trochę zaskoczyła wybrańca Mananna. Lecz tego nie skomentował.

Gdy sługa się oddalił zwrócił się do swoich towarzyszy.

- Pozwolicie, iż ja będę negocjował lafę za naszą grupę w ten sposób uda się pewnie wynegocjować więcej. Tylko muszę wiedzieć, czym będziecie się zajmowali, ja będę nawigatorem i być może pierwszym, Artur może być drugim albo bosmanem. Lilawander będzie dawał nam wsparcie walkach swoją magią, a ty Jack, czym możesz się zajmować, co czyniłeś do tej pory, bo jak na razie o tobie wiem najmniej.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 22:59.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172