Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2008, 18:34   #107
Durendal
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Carlos patrzył elfce w oczy, głęboko, nieprzerwanie. Jego lewa dłoń delikatnie gładziła jej wystające spod kołdry biodro, druga nieustannie przeczesywała jej długie włosy... Uśmiech spełnienia i zwycięstwa plątał sie po jego wargach... Była jego własnością jak do tej pory tylko fizycznie ale na resztę potrzeba było tylko czasu. Czuł to i uśmiechał się nie tylko twarzą ale i duszą. Kiedy szarpnęła się w odruchu ucieczki delikatnie przyciągnął ją do siebie i przytulił do piersi. Chciał złagodzić szok jaki musiała przeżyć, czuł że tak powinien zrobić by zdobyć ją naprawdę i do końca. Po chwili odezwał się.
-Nie bój się. Nie skrzywdzę Cię. Tak stałem się wampirem ale to nie znaczy że jestem krwiożerczą bestią w której nie ma już człowieka. Nie skrzywdzę Cię i nie pozwolę skrzywdzić innym.
Rozluźniając lekko uścisk ramion uniósł w górę jej głowę zaglądając jej w oczy. Hipnotyzując i omamiając wampirzym spojrzeniem. Lialam zapadła w te czarne oczy, głębokie jak otchłań bez dna. Czas jakby zatrzymał swój bieg, istniały tylko te dwa spojone spojrzenia. Wampir zaczął mówić cichym ale sięgającym każdego zakamarka duszy szeptem.
-Ale musisz coś zrobić. Musisz napić się mojej krwi. Wtedy będziesz moja wedle starożytnego prawa i żaden iny wampir nie odważy się Cię tknąć choćby palcem. Wystarczy tylko kilka kropel...
Mówiąc sięgnął po sztylet i lekko naciął skórę na swoim lewym przegubie delikatnie zbliżając krwawiąca ranę do jej ust.
-Tylko kilka kropel...
Powtórzył nie przerywając kontaktu wzrokowego. Elfka z wahaniem przyłożyła usta do naciętego przedramienia. Błysk triumfu pojawił sie w oczach Carlosa. Z zadowoleniem patrzył jak kobieta zlizuje krew. Bez zaniepokojenia patrzył jak powolutku traci przytomność. Wiedza która jakby znikąd pojawiła się w jego głowie mówiła mu, że ten sen potrwa jakieś dwie godziny. W sam raz by załatwić inną sprawę. Ten głupiec marko i reszta kompanii pewnie właśnie ruszają z odsieczą, trzeba ich trochę spowolnić. Musi mieć więcej czasu by do reszty omotać elfią księżniczkę. Wstał i nałożył rozłożony na krześle czarny strój. Wyszedł zamykając starannie drzwi. Prawie nie błądząc i zapamiętując pokonaną drogę dotarł na dziedziniec. Uniósł głowę patrząc na srebrną tarczę księżyca. Powolutku zaczął opadać na czworaka, jego sylwetka zamazała się. Kiedy jego dłonie dotknęły ziemi zamiast człowieka pojawił się wielki płowy wilk który usiadł, uniósł trójkątny pysk do góry i zawył. Długo, przejmująco i było w tym wyciu naglące wezwanie. Po chwili na dziedziniec zaczęły wbiegać psy, zastając już nie wilka a człowieka w czarnych szatach. Carlos jeszcze raz przeciągnął ostrzem po zaschniętym już nacięciu i zaczął po kolei pozwalać każdemu psu zlizać kilka kropel krwi. Po chwili kilkanaście różnej wielkości psów łasiło sie do niego i próbowało lizać jego dłonie. Carlos zaśmiał się cicho.
-Idźcie! Znajdźcie ich i zagryźcie! Naprzód!
Powiedział głośno. Patrząc jak sfora wybiega przez bramę śmiał się długo myśląc o tym jak miła niespodziankę zgotował swoim dawnym towarzyszom.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline