Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2008, 21:06   #178
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy chłopak służebny znalazł się w komnacie, gdzie ostatni raz rozmawiał z księżną, rozejrzał się strwożony. Po chwili z ciężkim westchnieniem opadł na ławę pod ścianą. Nawet nie zauważył, że rzucany przez niego cień jakby urósł i spłynął na ziemie niczym kaskada.

Co wydarzyło się na wieży? Toż to... toż to czarna magia była! Musi o tym powiedzieć! Najpierw Julce, a potem pójdą do kaznodziei. Stary Szczepan będzie wiedział co poradzić...

- Masz.

Podskoczył ze strachu, kiedy jakaś szczupła dłoń podsunęła mu kielich z winem. Chłopak spojrzał na postać, która stała tuż obok. To była pani Lorianna.
Sepleniąc jakieś przeprosiny, sługa zerwał się z ławy, omal nie trącając dłoni księżnej, czym wydawał się jeszcze bardziej strwożony.

- Spokojnie. – rzekła bez emocji kobieta. Wzrok miała zamyślony. – Wiem co się stało na wieży. Napij się, należy cię.

- Dzię.... dziękuję pani.


Chłopak przechylił czarkę, wypijając kilkoma haustami całą jej zawartość. Faktycznie lżej się na sercu zrobiło, gdy w gardle zapiekło, a pierś od środka rozgrzało. Kiedy odstawił naczynie, Lorianna podeszła bliżej i spojrzała wprost w jego oczy. Chciał spuścić wzrok, lecz nie potrafił.

- Na wieży widziałeś tylko jak twój pan, książę Bolko został zaatakowany przez Krzyżaka. Nic więcej, rozumiesz? [dominacja]

- Tak pani. Tylko Krzyżak...

- Właśnie. No, a teraz idź do kuchni. Powiedz kucharce, że ma ci dać kawałek pieczonego świniaka.

- Och, dzięki ci pani!


Wampirzyca z lekkim uśmiechem patrzyła na młodzieńca, który potykając się o własne nogi, wreszcie opuścił komnatę. Kiedy drzwi za nim skrzypnęły, jej mina zrzedła, a brwi ściągnęły się.

- Mów Magdaleno.

- Pssssyt, jesteś jak zwykle czujna księżno.
– wysepleniła szkaradna przedstawicielka klanu Nosferatu.

Stała ukryta w cieniu komnaty, jednak znając jej nawyki, Lorianna wyczuliła się na obecność drugiej wampirzycy. Jednocześnie też lękała się, ze pewnego dnia nie wyczuje swojej informatorki, a wtedy...
Tak czy inaczej nie ufała Magdalenie za grosz.

- Przybył posłaniec. Wojska krzyżackie faktycznie zmieniły swój cel, zmierzając do naszego sąsiada...

- Dobrze to słyszeć. Czy wiesz gdzie jest Burkhard?

- Jeszcze nie pani, coś się stało jeszcze...

- Zatem opowiadaj.

- Zabito. Zabito sługi Arcybiskupa, cała ich stajnia krwią spływa.

- Jak to?! Przecież ani ja, ani miłościwy książę...

- Ktoś obcy pani. Ktoś, kto posiada wiedzę o nas. Arcybiskup był jednym z nas, był uczniem magyji...

- Domyślałam się tego.

- Jakiś człek też musiał się domyślać, na ścianie stajni bowiem pozostawił przesłanie „Strzeżcie się nieczyści”. Łacińskie te słowa napisał krwią swych ofiar.

- Nikt nie może tego zobaczyć! A jeśli ktoś... każ go wtrącić do lochu lub zamknąć w komnacie do mego przybycia, jeśli to będzie szlachetnie urodzony. Rozumiesz?

- Tak pani...

- Czemu więc tu sterczysz jeszcze?

- Jest jeszcze coś... na bal przybył jeden z nas, dzieci Kaina. Nie znam go...

- Ależ... myślisz, że to on?

- Nie wiem...


Nagle martwe serce jakby załomotało w piersi. Lorianna odruchowo przycisnęła do siebie ręce, jakby to miało poluzować ów dziwny, chwilowy uścisk.

„Veni, veni, venias.” – obcy głos rozległ się w jej umyśle. Nie nachalnie, ale przyzywająco, zachęcająco... Tylko czy na pewno głos był obcy? Skądś go znała...

- Pani? – zaciekawiła się jej zachowaniem Magdalena, wychodząc odrobinę z cienia. Blask świec nałożył maskę śmierci na jej owrzodzone oblicze, szpecąc jeszcze bardziej.

- Odejdź! Zrób to, co kazałam.

- Jak sobie życzysz.

Gdy Nosferatu zniknęła, Lorianna wyprostowała się. Na moment znieruchomiała i zamknęła oczy, by upewnić się, że ciało jej nie jest w niczyim władaniu.
Nie było na szczęście, jedynie jakąś nitka subtelnie ciągnęła ją... no właśnie, dokąd? Nawet jeśli ów nieznajomy był mordercą ze stajni, musiała się dowiedzieć.


***


Nie musiała iść daleko. Przeczucie podpowiadało jej, że oto dotarła do właściwych drzwi. Po chwili wahania, popchnęła je.
W środku w blasku świec dostrzegła sylwetkę mężczyzny. Ten obrócił się, słysząc jej kroki. Poznała znajome oblicze, a pamięć, choć zagrzebała już dawne wspomnienie, od razu podsunęła imię.

- Siemowit...

Błyskawiczna dedukcja oraz świadomość upływu czasu, uzmysłowiły Loriannie co stało się z jej dawnym ukochanym. Już wiedziała także, kto był owym obcym wampirem na przyjęciu.

- Siemowicie... coś ty zrobił? – wyszeptały drżące wargi.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline