Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2008, 18:29   #491
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Zaprowadzili ich do świątyni. Kapłan zgodnie z tym, co powiedział odłożył młot na miejsce, które mu wskazali. Postarał się je zapamiętać i w myślach poprosił młot by nasłuchiwał jego myśli. Nigdy nie wiadomo, co dalej się będzie dziać. Długie godziny oczekiwania nie służyły mu. Jakkolwiek z natury był cierpliwy tak teraz czuł, że piasek życia przesypuje mu się przez palce. Korzystają z okazji postarał się podtrzymać rozmowę, z Barbakiem. W ten sposób unikną nudy i gdy dojdzie do rozmowy nie będą nerwowo odpowiadali na pytania. Taka sztuczka, o której Waldorff pamiętał z książek. Jakże by inaczej w jego świecie tylko elfy opisywały sposoby na wyrafinowane tortury...

-Barbak zdaje się, że mamy chwilę czasu... Korzystając z okazji, że jeszcze nas nie zastrzelili czy coś może postaramy się to złożyć do kupy?
-Ty akurat nie kojarzysz Gengego i nie wiem czy miałeś przyjemność poznać jakiegoś inkwizytora, ale wydaje mi się, że ta świątynia odziedziczyła dość dużo po patronie. Bo wiesz już po raz kolejny ktoś chce nam zaszkodzić. Tak jakby samo wysyłanie demonów i ataki płaszczek było mało. Powiedz mi, co wiesz o morderstwie tego dzieciaka? Czy Tev ci coś powiedział?

-Niewiele żeby nie powiedzieć nic. Był w takiej samej sytuacji, co ja, czyli gdy nas pojmali zakończyła się nasza przygoda w lokalu a tego dzieciaka więcej na oczy nie widział. Po prostu rachu-ciachu sprawa załatwiona i wracamy do wódeczki. A kto wiedział, że taka będzie afera?
-Tak mnie też to rozwaliło, choć znając szczęście to można było przewidzieć, że coś będzie nie Teres. Wiesz mi nie daje spokoju fakt, że ten doradca czy też opiekun Seweryna tak łatwo wtedy opisał, co się działo. Jakby to była jakaś majówka a nie zabójstwo jego podwładnego, za którego na pewno głową odpowiadał. Tak pamiętam, że ciebie nie było podczas rozmowy z Kapłanką. Wiesz ten opiekun, elf swoją drogą tak plastycznie to opisał. Hmm jak to szło? Acha, już pamiętam: „Barbak, rakszasa, i skrzydlaty człowiek” Wcześniej, co było dziwne powiedział, że spotkał magika, gdy ten zmierzał do niego, podczas gdy później na moje pytania odpowiedział z uniesieniem, że właściwie to się czołgał. Dlaczego ten elf podawał różne opisy? I dlaczego się uniósł, gdy go ukułem celnym pytaniem. Powiedz mi czy przypadkiem gdzieś nie spotkałeś tego elfa w tak zwanym międzyczasie. Może, gdy na zewnątrz trwały walki?
Widziałem go, gdy wychodziliśmy z lochu, oczywiście, dlatego że wokół trwały walki i każdy był na wagę złota i tak dalej.
-No tak to oczywiste. A i ciekawe, dlaczego opiekun szlachcica pałęta się po świątynnym więzieniu. Trzeba się o to zapytać później Kapłankę. Jeżeli jest nią naprawdę. O widzę, że czas skończyć rozmowę. Potem wrócimy do tej rozmowy?


***
Poproszono by został chwilę. Został i podziękował skinieniem głowy za okazane uznanie.
-Pani dziękuje, że zechciałaś mi poświecić chwilę swego cennego czasu. W blasku Światła chodź po wieki! Pozwolisz na chwilę osobności gdyż to, co chcę powiedzieć wolałbym byś tylko ty słyszała. Jakby to powiedzieć tu ściany mają uszy a okazuje się, że i sztylety...
//Niezależnie od tego jak Ona się zachowa Waldorff będzie kontynuować//
-Wierz mi, że niczego tak nie pragnę jak spokoju i przywrócenia porządku. Jest to nie, jako wpisane w moją naturę i dzięki Moradine staram się to krzewić wokół. To, co się dzieje wokół jednak jest tego zaprzeczeniem. Kolejne morderstwa i znów jesteśmy oskarżeni o wszystko, co złe. Wiem i rozumiem presję, jakiej jesteś teraz poddana. Ale pamiętaj, że światło uczy cierpliwości i szukania prawdy do końca i nie ulegania mrocznym złudom. Przybyłem tu już nie powiem, kiedy. Według mojej miary nie dalej niż kilka dni lub tygodni temu. Łącznie z naszą drużyną brałem udział w turnieju, który udało się nam wygrać. W pokonanym polu udało się zostawić między innymi Beulfa, o czym sam poświadczy. Nie zdążyliśmy na nowo nadać dedykacji tej świątyni. Ruszyliśmy w pogoń za demonem, który porwał naszą przyjaciółkę. W międzyczasie dotarliśmy do świątyni przybycia. Tam dopadła nas klątwa. Wydawało się, że udało nam się ją pokonać, gdy obudziliśmy nie daleko stąd nad brzegiem rzeki. Powiedz czy interesuje Cię to, co mówię? Pozwolisz, że będę kontynuował.
-Słyszałaś o kimś takim, jak Rith. Pan fioletowych mgieł. Walczymy z nim odkąd pamiętamy. I to nie tylko w tym wymiarze. Teraz wrócił. Mocniejszy niż można było sobie wyobrazić. Naoczny tego dowód jest za oknem. Ditroid, jakie jak pamiętam nie doświadczało demonicznych ataków. Fiolet był, ale za słaby by móc podnieść głowę. A teraz prawie zburzył nasze piękne miasto. Nie, nie przesłyszałaś się. Czuję się jego obywatelem, może nie tak znaczącym jak magowie, ale zawsze. Jestem dwarfem i czuję sympatie do elfów. Tego nie mogę wyjaśnić. Potrzebuję pomocy, ale i zarazem chcę Ci ją ofiarować. Wiem jak pokonać Rith’a wiem jak zapewnić Ditroid pokój. Powiedz czy chcesz mnie wysłuchać do końca.


Cd nastąpi w zależności od tego, co mi powie Kapłanka
***

Później wyprowadzili go do pokoju gdzie była zbrodnia. Pokój wyglądał naprawdę źle. Waldorff nigdy nie polubił podobnych klimatów. Widział już nie raz podobne sceny, ale one i tak za każdym razem wywierały na nim duży i negatywny wpływ. Poszedł do pokoju, w którym popełniono zbrodnie. Kątem oka zwrócił uwagę na łazienkę. Tam była masa wody i krwi na podłodze. Zwrócił uwagę czy gdzieś widać mokre ślady na podłodze? Postanowił podnieść dywan tak by sprawdzić czy pod spodem nie ma jakiegoś przejścia?
 
Vireless jest offline