Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2008, 18:29   #491
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Zaprowadzili ich do świątyni. Kapłan zgodnie z tym, co powiedział odłożył młot na miejsce, które mu wskazali. Postarał się je zapamiętać i w myślach poprosił młot by nasłuchiwał jego myśli. Nigdy nie wiadomo, co dalej się będzie dziać. Długie godziny oczekiwania nie służyły mu. Jakkolwiek z natury był cierpliwy tak teraz czuł, że piasek życia przesypuje mu się przez palce. Korzystają z okazji postarał się podtrzymać rozmowę, z Barbakiem. W ten sposób unikną nudy i gdy dojdzie do rozmowy nie będą nerwowo odpowiadali na pytania. Taka sztuczka, o której Waldorff pamiętał z książek. Jakże by inaczej w jego świecie tylko elfy opisywały sposoby na wyrafinowane tortury...

-Barbak zdaje się, że mamy chwilę czasu... Korzystając z okazji, że jeszcze nas nie zastrzelili czy coś może postaramy się to złożyć do kupy?
-Ty akurat nie kojarzysz Gengego i nie wiem czy miałeś przyjemność poznać jakiegoś inkwizytora, ale wydaje mi się, że ta świątynia odziedziczyła dość dużo po patronie. Bo wiesz już po raz kolejny ktoś chce nam zaszkodzić. Tak jakby samo wysyłanie demonów i ataki płaszczek było mało. Powiedz mi, co wiesz o morderstwie tego dzieciaka? Czy Tev ci coś powiedział?

-Niewiele żeby nie powiedzieć nic. Był w takiej samej sytuacji, co ja, czyli gdy nas pojmali zakończyła się nasza przygoda w lokalu a tego dzieciaka więcej na oczy nie widział. Po prostu rachu-ciachu sprawa załatwiona i wracamy do wódeczki. A kto wiedział, że taka będzie afera?
-Tak mnie też to rozwaliło, choć znając szczęście to można było przewidzieć, że coś będzie nie Teres. Wiesz mi nie daje spokoju fakt, że ten doradca czy też opiekun Seweryna tak łatwo wtedy opisał, co się działo. Jakby to była jakaś majówka a nie zabójstwo jego podwładnego, za którego na pewno głową odpowiadał. Tak pamiętam, że ciebie nie było podczas rozmowy z Kapłanką. Wiesz ten opiekun, elf swoją drogą tak plastycznie to opisał. Hmm jak to szło? Acha, już pamiętam: „Barbak, rakszasa, i skrzydlaty człowiek” Wcześniej, co było dziwne powiedział, że spotkał magika, gdy ten zmierzał do niego, podczas gdy później na moje pytania odpowiedział z uniesieniem, że właściwie to się czołgał. Dlaczego ten elf podawał różne opisy? I dlaczego się uniósł, gdy go ukułem celnym pytaniem. Powiedz mi czy przypadkiem gdzieś nie spotkałeś tego elfa w tak zwanym międzyczasie. Może, gdy na zewnątrz trwały walki?
Widziałem go, gdy wychodziliśmy z lochu, oczywiście, dlatego że wokół trwały walki i każdy był na wagę złota i tak dalej.
-No tak to oczywiste. A i ciekawe, dlaczego opiekun szlachcica pałęta się po świątynnym więzieniu. Trzeba się o to zapytać później Kapłankę. Jeżeli jest nią naprawdę. O widzę, że czas skończyć rozmowę. Potem wrócimy do tej rozmowy?


***
Poproszono by został chwilę. Został i podziękował skinieniem głowy za okazane uznanie.
-Pani dziękuje, że zechciałaś mi poświecić chwilę swego cennego czasu. W blasku Światła chodź po wieki! Pozwolisz na chwilę osobności gdyż to, co chcę powiedzieć wolałbym byś tylko ty słyszała. Jakby to powiedzieć tu ściany mają uszy a okazuje się, że i sztylety...
//Niezależnie od tego jak Ona się zachowa Waldorff będzie kontynuować//
-Wierz mi, że niczego tak nie pragnę jak spokoju i przywrócenia porządku. Jest to nie, jako wpisane w moją naturę i dzięki Moradine staram się to krzewić wokół. To, co się dzieje wokół jednak jest tego zaprzeczeniem. Kolejne morderstwa i znów jesteśmy oskarżeni o wszystko, co złe. Wiem i rozumiem presję, jakiej jesteś teraz poddana. Ale pamiętaj, że światło uczy cierpliwości i szukania prawdy do końca i nie ulegania mrocznym złudom. Przybyłem tu już nie powiem, kiedy. Według mojej miary nie dalej niż kilka dni lub tygodni temu. Łącznie z naszą drużyną brałem udział w turnieju, który udało się nam wygrać. W pokonanym polu udało się zostawić między innymi Beulfa, o czym sam poświadczy. Nie zdążyliśmy na nowo nadać dedykacji tej świątyni. Ruszyliśmy w pogoń za demonem, który porwał naszą przyjaciółkę. W międzyczasie dotarliśmy do świątyni przybycia. Tam dopadła nas klątwa. Wydawało się, że udało nam się ją pokonać, gdy obudziliśmy nie daleko stąd nad brzegiem rzeki. Powiedz czy interesuje Cię to, co mówię? Pozwolisz, że będę kontynuował.
-Słyszałaś o kimś takim, jak Rith. Pan fioletowych mgieł. Walczymy z nim odkąd pamiętamy. I to nie tylko w tym wymiarze. Teraz wrócił. Mocniejszy niż można było sobie wyobrazić. Naoczny tego dowód jest za oknem. Ditroid, jakie jak pamiętam nie doświadczało demonicznych ataków. Fiolet był, ale za słaby by móc podnieść głowę. A teraz prawie zburzył nasze piękne miasto. Nie, nie przesłyszałaś się. Czuję się jego obywatelem, może nie tak znaczącym jak magowie, ale zawsze. Jestem dwarfem i czuję sympatie do elfów. Tego nie mogę wyjaśnić. Potrzebuję pomocy, ale i zarazem chcę Ci ją ofiarować. Wiem jak pokonać Rith’a wiem jak zapewnić Ditroid pokój. Powiedz czy chcesz mnie wysłuchać do końca.


Cd nastąpi w zależności od tego, co mi powie Kapłanka
***

Później wyprowadzili go do pokoju gdzie była zbrodnia. Pokój wyglądał naprawdę źle. Waldorff nigdy nie polubił podobnych klimatów. Widział już nie raz podobne sceny, ale one i tak za każdym razem wywierały na nim duży i negatywny wpływ. Poszedł do pokoju, w którym popełniono zbrodnie. Kątem oka zwrócił uwagę na łazienkę. Tam była masa wody i krwi na podłodze. Zwrócił uwagę czy gdzieś widać mokre ślady na podłodze? Postanowił podnieść dywan tak by sprawdzić czy pod spodem nie ma jakiegoś przejścia?
 
Vireless jest offline  
Stary 10-03-2008, 19:27   #492
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
wtrąc dla Astarotha i Morcruchusa

X Astaroth, Morcruchus;
Stało się. Elf nie ma zamiaru porzucać raz wypowiedzianej wojny. Desperacja – powiedział krzywy, zaczepny uśmieszek Astarotha. Odwaga, pomyślałby wojownik, obserwator. Głupota – zachichotały mgły umysłu demona. Idea – zaszemrały czyjeś wspomnienia.

Walka jest matką wszystkiego.

Krew na mieczu. Krew na twarzy. Krew na rękach. To jest śmierć? Śmierć to wilgotna ziemia, robaki w pustych oczodołach. Pogorzelisko, trupy na palach z opalonymi nogami, ludzie wiszący za ręce na drzewach służący jako cele dla strzał. Wsłuchaj się w swoją demoniczną naturę. Ona pokaże ci piękno śmierci. Piękno, którego każdy z nas zazna, po co się do niego spieszyć. Żyjesz wśród innych wartość, więc normalnie nigdy się nie zrozumiemy. Ale w tobie kłębi się ciemność. Wysłuchaj jej. Daj się jej poprowadzić w głąb życia. A potem pójdź w śmierć sam. Tam każdy idzie sam.

I ujrzałem cierń wyłaniający się z morza fioletu. Cierń złożony ze strachu, męki, rozpaczy. Strach? Słowo. To tylko słowo. Demony nie znają strachu. Legion umarł. Umarł jego strach. Męka? Wybuch, ostrza tnące ciało, wyrzuty sumienia...? Jakie ciało, jakie sumienie? Męka... jest... DLA WROGÓW!!! Rozpacz...?
Rozpacz...

...jest...

...TUTAJ!!!...

Miecz Rozpaczy uniósł się opisując zgrabne półkole. Stwierdziłeś jednak, że...
- Prawdziwie, jesteś bez serca!...
Serce Elfa zapłonęło nagle wrzącym ogniem, skurczyło się, tysiące niewidzialnych igiełek kłębiło się wewnątrz niego, kłując komory i przedsionki, aż rozkurczyło się, napuchło, jak bańka. I prysło w potężnej eksplozji.
X


Waldorff;
Kapłanka słucha cię cierpliwie i z uwagą.
- Słyszałaś o kimś takim, jak Rith. Pan fioletowych mgieł. Walczymy z nim odkąd pamiętamy. I to nie tylko w tym wymiarze.
- Może zdziwi cię to, krasnoludzie, lecz wierzę ci – powiedziała.
- Wiem jak pokonać Rith’a wiem jak zapewnić Ditroid pokój. Powiedz czy chcesz mnie wysłuchać do końca.
- Chcę – zgodziła się. – Wiedz jednak, że demony, co jest prawdą, urosły znacznie w siłę od czasu, gdy się pojawiły. Każdy demon może przyjąć dowolną postać, o tym zapewne wiesz. Może wyglądać jak Starfire. Jak krasnolud. Jak Żywy Ogień. Moim zadaniem jest sprawdzić, czy ci, którzy mogą być naszymi wybawcami, nie okażą się nasza zgubą. Gdyby okazało się, że nasi zbawcy byli zdolni do zabójstwa, nie złożę w ich ręce losów naszego miasta i ludu. Dlatego sprawa zabójstwa Severyna i Ilundila musi zostać wyjaśniona. Lud się tego domaga. Przyjaciele zamordowanych się tego domagają. Ja liczę, iż otrzymam dowód waszej niewinności i będę mogła służyć wam pomocą w walce z chaosem.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 10-03-2008 o 19:43.
Almena jest offline  
Stary 10-03-2008, 21:16   #493
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Morcruchus popatrzył na demona. "Ale, ale jak, dlaczego on nie...? Umieraj ! Umieraj ! " Demon oparł się wszystkim sztuczkom elfa, wszystkim fortelom nekromanty. Popatrzył na demona, popatrzył mu głęboko w oczy. Pustka. Był bezradny, o jak żałował, że się nie poddał ! CO ?! Poddać się ?! On ?! Niedopuszczalne ! A jednak, a jednak ? On przecież trzymał jego serce. Od swego mentora słyszał kiedyś: " Roztropny nekromanta, to żywy nekromanta. Czy aby nie przecenił swych sił ? Nie, nie... Wiedział, czyja to była wina..." I wtedy coś błysnęło w jego oczach. Strach.

Zadygotał i zaniósł się szlochem na kilka chwil przed śmiercią." Upokorzony ! Jak perfidnie upokorzony ! On tego nie daruje ! " Gdy serce rozdzierało się na kawałki zakrzyknął:

- Bądź po stokroć przeklęty Rithu, zdradziłeś mnie...! Odwróciłeś się ode mnie w chwili próby...! Zdrajca...! - spazm niewyobrażalnego bólu wstrząsnął jego ciałem - Zapłacicie mi za...

Rękawica ześlizgnęła się z jego dłoni. Tylko uciekająca z niego nekromancja utrzymywała go przy życiu. Oczy zabiegły mu mgłą, ale widział równinę. Tak, wrócił na równinę. Przez chwilę przed oczami widział wszystko co przeżył: Narodziny, roześmianego, dobrego elfa, którym kiedyś był, odnalezienie zakazanej księgi, studia, ucieczka z domu, studia nad księgą, nauka, nauka, eksperymenty, labolatorium, jego rezydencja, taka pusta... Dla jednego elfa, taka wielka rezydencja... Czemu się nad tym zastanawiał ? W chwili, w której każda myśl mogłaby być jego ostatnią ? Nie wiedział, czy dlatego, że wiedział ilu rzeczy nie spróbował w życiu ? Miłość, przyjaźń, braterstwo, wiara... Tak bardzo zawsze chciał umrzeć w czyichś ramionach... - uśmiechnął się. Przez chwilę znowu był dobry. Tak zapragnął życia i jego zmiany. Opadł na kolana i umarł.
 
Mijikai jest offline  
Stary 10-03-2008, 21:18   #494
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Uczucie ściskania w dłoni czyjegoś serca, władza nad życiem lub śmiercią jego właściciela. Kruchość i bezsensowność życia zamierająca dla tej jednej chwili, koncentrująca się na szybkich, rytmicznych skurczach, jakby w panice o swoje istnienie. Drżący organ, trzepoczący jakby chciał się wyrwać na zewnątrz i oczekiwanie, jaka będzie decyzja przeciwnika. Wygrana była w tym momencie pewna, jednak czy odmieniony Genghi posunie się w desperacji krok, bezsensownie usiłując odmienić z góry przesądzony los?

Jednak, nie pomylił się co do niego. Desperacja była cechą pozytywną, pomagała zwalczać zwątpienie i przełamywać się, by nawet w krytycznej sytuacji nie kapitulować. Jednak w takiej sytuacji przekroczona została granica i z desperacji zamieniło się w głupotę

Zrozumiałbym było wyzwanie go na pojedynek, który choć z góry przegrany dawał nadzieje na stanie się silniejszym. Zawsze należy szukać siły, choć wybór odpowiedniej ścieżki powinien być przedkładany nad szybkość jej zdobycia. Zrozumiałym było szukanie jego ludzkich słabości, choć wykorzystywanie czegoś tak podejrzanie oczywistego było śmieszne. Jednak ignorowanie faktu tego, że odrzucił swoje człowieczeństwo a wraz z nim ludzkie słabości było zadufaniem w sobie. Zrozumiałbym było wykorzystywanie jako sojusznika kogoś z jego rodzaju, choć głupotą było marnowanie tego, co taki sojusz mógł dać. Jednak samobójczej decyzji o kontynuowaniu walki, gdy życie spoczywa w rękach wroga, a na dodatek tak głupie marnowanie tej szansy było dla Astarotha całkowicie niezrozumiałe. Jak można być tak aroganckim by używać do ataku na niego strachu, męki i rozpaczy czyli uczuć, którymi się żywił? Czy naprawdę przez okres wspólnej podróży nie zauważył tego? Śmiechu warte - używanie przeciwko komuś jego własnej broni być może sprawdziłoby się przeciwko komuś, kto niedocenia przeciwnika, jednak on niezależnie od swoich słów zawsze bierze walkę na poważnie

Gdy tak bliskie mu uczucia wypełniały jego umysł wspierając go, zamiast go wyniszczać ręka Astarotha wypełniła się chaosem, który zafalował delikatnie i wpełzł w serce elfa. Puls przyspieszył znacznie, wypadł ze swojego stałego rytmu. Szepnął jeszcze przeciwnikowi na pożegnanie

- Kiedyś ostrzegałeś mnie, że posiadasz dużą wiedzę o demonach. Lepiej przeanalizuj to jeszcze raz. Umierasz, bo rzuciłeś mi wyzwanie. Miałem zamiar cię opętać byś służył mi jak bezwolny golem, jednak stwierdziłem że z wolną wolą będzie zabawniej. Mocy nie posiądziesz kosztem innych, jeśli nie będziesz na nią gotowy. Moc kocha silnych, pogardza zaś słabymi. Nie dziękuj mi za tą lekcję.

Serce uderzyło jeszcze kilka razy gdy Astaroth wyciągnął swoją rękę i osunął się o krok w tył, po czym z głuchym mlaśnięciem eksplodowało w klatce elfa. Krwawy ochłap w który zmienił się tors elfa spowodował szybką, choć wyjątkowo bolesną śmierć. Nie miał teraz zbytniej ochoty dłużej poznęcać się nad przeciwnikiem - miał o wiele ciekawsze zajęcia na zewnątrz, więc wykończył go szybko

Przeniósł się do miejsca, gdzie znajdował się chwilę wcześniej by dokończyć porachunki z demonicznymi oponentami, jednak już ich tutaj nie było. Najwidoczniej chełpliwe oświadczenia nowego gnoma o stojącym dla nich czasie były równie przesadzone jak cała jego moc. Było już po bitwie, a on najwyraźniej się spóźnił. Przydałoby rozeznać się nieco w sytuacji, więc płynnym ruchem ręki wezwał do siebie Azmaera, po czym uśmiechając się do niego przyjacielsko zagadnął

- Wydarzyło się coś ciekawego, gdy byłem niedysponowany?

Po usłyszeniu odpowiedzi Azmaera naciągnął zdobycz na prawą rękę i z uśmiechem powiedział do zamkniętej w niej demonicy

- Dawno się nie widzieliśmy? Mnie przydasz się o wiele bardziej, nie sądzisz?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 11-03-2008 o 08:22.
Blacker jest offline  
Stary 10-03-2008, 22:13   #495
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Talking

Kejsi usiadła na podłodze i w zamyśleniu spoglądała na resztę drużyny.
- Jeśli tego kapłana nie widzieli od rana to jak by się tu dostał!? Gdyby wszedł korytarzem ktoś by zauważył, a gdyby wszedł oknem ktoś musiałby go wpuścić, zresztą tu jest wysoko, wysoko, piętro! Lisie! Czy gdyby wszedł do tej świątyni ktoś na przykład niewidzialny, wykrylibyście to!?
- Niewidzialny?
- Na przykład po czarze niewidzialności albo miksturze co powoduje znikanie!
- Jest w zakonie wielu magów, są egzorcyści obyci z magią, na pewno ktoś by zauważył. Korytarz prowadzący do pokoju Ilundila jak widzisz dalej przecina piętrem nawę główną w poprzek, prowadza tu główne schody. Zawsze jest w pobliżu ktoś, kto mógł to wyczuć.
- Więc zabójca nie mógł być niewidzialny?
- Nie.
- Czyli był kimś, kogo znacie, lub kogo się tu spodziewaliście!
- Zapewne.
- Czy te wszystkie pokoje mają zamki na klucz?
- Tak.
- A klucze mają tylko właściciele?
- Oraz klucznik. Ma po jednej zapasowej kopii. Drzwi pokoju Ilundila otwierał tylko jeden klucz, jego własny.
- Czy Ilundil miał zwyczaj zamykania drzwi kiedy był w pokoju?
- Tak. Nie lubił, kiedy mu przeszkadzano podczas pracy.
- Czy mogę iść do Klucznika i sprawdzić, czy ma klucze do sąsiednich pokojów?
- Nasi ludzie już to sprawdzili. Żaden zapasowy klucz nie zginął.
Kejsi podrapała się za uchem.
- Wiecie co, coraz bardziej intryguje mnie ten kapłan, ten bezwstydnik, podrywacz! Zajrzę do jego pokoju! – stwierdziła chimerka.

Szukając dowodów zbrodni zwracam uwagę na:
1. Układ przedmiotów – czy nie widać, żeby coś było ostatnio przesuwane, odsuwane, podnoszone [np. dywan], czy np. warstewka kurzu na półkach nie jest gdzieś cieńsza czy coś, czy książki równo stoją, czy dywan nie leży krzywo, czy kufer/szafa nie stoją krzywo.
2. Zabrudzenia – najlepiej ślady krwi, ale też np. ślady błota czy kamyczki z podeszw przy oknie, ślady butów, mokre plamki od wody na dywanie, i przedmiotach, jakieś paproszki, włosy, kłaczki, śmieci, odciski palców np. na warstewce kurzu, na szkle aparatury alchemicznej, na szybie okna.

dokładnie oglądam i przeszukuję:
1. Kufer z aparaturą alchemiczną
2. Stos zielników na dywanie – intryguje mnie! Gdybym chciała coś ukryć ukryłabym to w dziwnym miejscu, nie tak oczywistym jak szafka nocna czy kufer na ubrania!

- Co sądzicie o moim pomyśle? – spytała drużynę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-03-2008, 08:27   #496
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Barbak czuł się tak jakby ktoś dał mu w pysk. Nikt nie rzucił mu wyzwania, to go bardzo ucieszyło, jak mniemał ludność Ditrojd nie wątpiła w jego szczerość, albo bała się zebrać po pysku. Jednak kapłanka poddawała w wątpliwość jego słowa. Zachował swe zdanie dla siebie, nie ze względu na otaczające go włócznie czy kusze, ale z czystego szacunku dla kapłanki. A teraz na dodatek musiał udowadniać, że nie jest Elfem. Zaklął pod nosem.

Ale co było zrobić. Trzeba było podejść do tego pokoju i zobaczyć co uda mu się ustalić.

Już gdy zobaczył ciało i zniszczenia jakie zostały dokonane cała sprawa wydała mu się po prostu idiotyczna. Ktoś kto zabił tego nieszczęśnika musiał dysponować jakimś rodzajem magii, lub przynajmniej jakimiś na tyle silnymi chemikaliami, aby wywołać takie zniszczenia ciała. Ani on ani pozostali z jego świty takimi przedmiotami nie dysponowali... chyba.
Dodatkowo pozostawała jeszcze kwestia danego słowa. Przecież zaklinał się na swojego Pana, że nie popełnił tej zbrodni. Kto jak kto, ale kapłanka winna mu wierzyć.

Ale teraz to nie miało żadnego znaczenia. Musiał udowodnić, ze nie jest elfem i zamierzał to zrobić, miał nadzieje że Palladene nie pozwoli mu zejść z tego padołu w tak idiotyczny sposób.

Ork wysłuchał wszystkiego na temat pokoju, co zostało mu przekazane. I zaczął myśleć i mamrotać sam do siebie.

- Skoro ten nieszczęśnik zginął, w takich okolicznościach... moim zdaniem przedmiotu... czy jakiegoś dowodu należało by szukać w pokoju ucznia kapłanki. Jeśli był z niego taki hulaka, i jeśli to on dostał ode mnie po zębach to może u niego coś się znajdzie.

Ork ostrożnie wszedł do pokoju ucznia kapłanki.

- Panie spraw aby me myśli były jasne, a oczy bystre. Pozwól abym odnalazł to czego szukam, mimo iż sam nie wiem co to jest. Nie pozwól abym zdechł tu jak pies, choć jeśli taka jest Twoja wola przyjmę ją z pokorą.

- No dobra. Na alchemii to ja się nie wyznaje więc te dziwne naczynka z kolorowymi płynami raczej odpadają, zielniki też niewiele mi powiedzą... hmm... Szafka zdaje się być zbyt oczywista. Może w takim razie łóżko, albo regał z książkami.

Ork zaczął dokładnie oglądać szafkę, przeglądając dokładnie księgi na niej stojące. Starał się sprawdzić każdą po kolei, zaglądając kolejną i kartkują je (sprawdzając czy w księgach nie ma jakiś luźnych kartek lub przedmiotów które zostały do ksiąg włożone). Następnie zdecydował się sprawdzić lóżko i to co było pod nim. Gdy padł na kolana starał się też dokładnie przyjrzeć podłodze w pokoju. Liczył na to, że może w czasie ucieczki napastnik wdepnął w krwawe kałuż, lub cokolwiek innego i pozostawił jakieś ślady. Następnie sprawdził dokładnie to co znajdowało się pod łożem oraz przejrzał dokładnie samo posłanie. Sprawdził poduszki, kołdry... słowem cały barłóg. Starał się to robić bardzo dokładnie i szukać czegoś co nie pasowało by mu do wyposażenia standardowego lóżka. Jeśli ten młodzik starał się wychędożyć wszystko co się do tej czynności nadawało.. nie wykluczone że coś tu znajdzie.

Zastanawiało go jeszcze jedno. Oskarżono go o dwa morderstwa. A nikt go nawet nie przesłuchał. Nikt nie zapytał go gdzie w danej chwili się znajdował, co robił. Było to bardzo dziwne. Nie był śledczym i nie miał bladego pojęcia na temat sposobu wyjaśniania tego typu spraw, ale wydawało mu się że ktoś po prostu stara się go wrobić w to zabójstwo i nie przebiera specjalnie w środkach.
 
hollyorc jest offline  
Stary 11-03-2008, 11:18   #497
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
***

- Może zdziwi cię to, krasnoludzie, lecz wierzę ciKapłanka odparła ze spokojem
- Wiem jak pokonać Rith’a wiem jak zapewnić Ditroid pokój. Powiedz czy chcesz mnie wysłuchać do końca.
- Chcę –
zgodziła się. – Wiedz jednak, że demony, co jest prawdą, urosły znacznie w siłę od czasu, gdy się pojawiły. Każdy demon może przyjąć dowolną postać, o tym zapewne wiesz. Może wyglądać jak Starfire. Jak krasnolud. Jak Żywy Ogień. Moim zadaniem jest sprawdzić, czy ci, którzy mogą być naszymi wybawcami, nie okażą się nasza zgubą. Gdyby okazało się, że nasi zbawcy byli zdolni do zabójstwa, nie złożę w ich ręce losów naszego miasta i ludu. Dlatego sprawa zabójstwa Severyna i Ilundila musi zostać wyjaśniona. Lud się tego domaga. Przyjaciele zamordowanych się tego domagają. Ja liczę, iż otrzymam dowód waszej niewinności i będę mogła służyć wam pomocą w walce z chaosem.
Mądrość przemawia przez Ciebie. Ponieważ nie chcę być gołosłowny wolę zostawić naszą rozmowę o tym demonie na później a skoncentrujmy się na tym co determinuje moje działania w najbliższym czasie. Ilundil był twoim doradcą i na pewno wielkim wojownikiem. Tacy jak on nie giną na darmo w karczemnych bójkach. Ten kto go zabił miał w tym cel. Skoro zrobił to tu naraził się na niebezpieczeństwo więc gra była o wysoką stawkę. Jeszcze zanim pójdę do komnat poszukać śladów chcę się zapytać o dwie rzeczy.
-Czy przy denacie znaleziono jego zeszyt z zapiskami. Pamiętał że notował tam moje przesłuchanie. Jeżeli tak to zabójca chciał się utrudnić tamto śledztwo. Czyli się one wprost łączą.
-Drugie moje pytanie dotyczy tego Elfiego sługi maga Seweryna. Podczas przesłuchania nie spodobał mi się. Jako wysoka kapłanka na pewno słyszałaś o czymś takim „True seeing”. Nie mogłem tego wtedy użyć na nim ale gdybyś ty mogła go w ten sposób zbadać. Wiem to może Cię skonfliktować z wielkimi rodami. Ale powiedz czy to w jaki sposób on opisywał za pierwszym razem oraz wprost oskarżył Orka o morderstwo nie dało Ci do myślenia? Mam nadzieję że tam coś znajdę a będę mógł potwierdzić swoje słowa.


***
Barbak udał się do pokoju ucznia, Kejsi po tym co zobaczyła również tam się udała. Waldorff przysłuchiwał się jej rozmowie z Przewodnikiem. Gdy ona zadawała pytania Waldorff zmitygował się w myślach. Zapętlił się na jednym rozwiązaniu i tylko o nim rozmawiał ostatnio. Musiał to zmienić jeżeli chciał rozwiązać tę zagadkę. Daleko mu było do kapłanów-sędziów, których widywał podczas swych podróży. Och jak mu brakowało takich zwykłych nawyków. Stwierdził też że brakuje mu Tev’a albo Irbisa. Był leniwy w swej kociej naturze ale tu przydałby się i to bardzo.
-Wiecie co mnie zastanawia? - postanowił się w końcu podzielić tym co miał na myśli:
-Jeżeli chodzi o tego kapłana to do mnie nie przemawia taka możliwość. Wszakże Ilundil był znakomitym wojownikiem i nie dałby się zaskoczyć byle kapłanowi-amantowi. Nawet jeżeli byłby niesamowicie opętany żądzą zemsty. Na dodatek orkowski bukłak i broń Thomasa. Tu nie może być pomyłki.
//Gdzie one leżały, czy broń jest we krwi?//
-Mogły one zostać zabrane przez Ilundila do sprawdzenia ale nie wydaje mi się. Ktoś musiał je tu podrzucić. Skoro tak to miał dostęp do tych pokoi, do kazamatów i lochów. Mógł tu wejść albo przez nikogo nie zaczepiony albo nie widziany. Skoro to pierwsze odpada to zostaje jakieś tajne wejście. Musimy je znaleźć. Bo jak sądzę Lisie nie znasz takich? Holly pamiętasz o co Seweryn prosił te kurtyzany. O kluczyk? Czyż to nie zbieg okoliczności...
-Lis jak dużo osób ma dostęp do tych wszystkich miejsc. Raczej chodzi mi świeckich.
-Skoro On zawsze się zamykał to dlaczego tym razem drzwi są otwarte? Pewnie już były kilkukrotnie ruszane więc na nich żadnych śladów nie znajdziemy.
-Kolejne zagadka to dziennik Ilundila z naszego przesłuchania. Tam był opis tego co wiedział główny śledczy. Partałoby go znaleźć. Ostatnie to sama śmierć. Tych ran nie zadała szpada ni miecz. To coś musiało raczej przypominać jakąś mini balistę z niesamowitą siłą lub jakieś zaklęcie. To drugie odpada. Więc już wiemy co musimy szukać w drugiej kolejności.


//Waldorff szukać będzie jakiegoś tajnego wejścia w pokoi Ilundila. Dokładnie obejrzy podłogę na wypadek śladów wody lub krwi i obejrzy min dywan. Zastosuje starą i sprawdzoną zasadę „serch the f....ing place”.

Czyli drugą próbę zostawiam gdy już będziemy wiedzieć co się wylęgło na początku//
 
Vireless jest offline  
Stary 11-03-2008, 13:49   #498
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
zachód słońca się zbliża...

X Kejsi; Walcząc z nudnościami od zapachu krwi ruszasz z ulgą do pokoju ucznia zielarki. Uderza cię od razu panujący tu bałagan. Gość nie dba o porządek – pościel jest rozbełbłana, na podlodze i dywanie jeden syf od pokruszonych części zasuszonych roślin, zielnik złożony krzywo i nieumiejętnie, skarpety przy łóżku, o zgrozo, cuchnąca koszula na kufrze... Dawno nikt tu nie zamiatał, pełno piachu i ziemi nanoszone jest przy drzwiach i na dywanie, kłębki kurzu walają się pod wyrem, plus znowu stara skarpeta [wstrzymujesz wymioty]. Zaglądasz pod dywan – hm, syfek. Wygląda na to, że mieszkaniec zamiatał pod dywan... Meble i dywan wyglądają na nie odsuwane od dawna [masakryczny syf i pajęczyny za wyrem świadczą o tym na przykład...]. Warstwa kurzu na półce z książkami jest naruszona w paru miejscach – przy książce o zielarstwie, roślinach trujących, i „geografii świata”. Książki są poupychane na chama, niektóre grzbietem nie w tą stronę co trzeba. Facet nie dba o książki... Nie znajdujesz śladów krwi, choć dokładnie wszystko oglądasz [nawet skarpety ]. Przy oknie nie ma śladów błota ani ziemi. Warstwa kurzu na parapecie [i zdechła mucha] świadczą o tym, że w ogóle nikt dawno nie otwierał tu okna... Mokrych plamek nie znajdujesz. Znajdujesz krótkie, jasne włosy na wymiętolonej poduszce.
- Czy ten kapłan był krótkowłosym blondynem? – pytasz Lisa.
- Prestios, uczeń zielarki? Tak.
- A ta zielarka?
- Yenner. Nie ma jasnych włosów.
Przeglądasz kufer z aparaturą. Zaraz po otwarciu go znajdujesz... skarpetę. Tylko modły do Almanakh ocaliły cię od puszczenia pawia. Wywalasz skarpetę i oglądasz naczynia. Są brudne, pooblepiane zaschniętymi płynami, ohyda. Niektóre są natłuczone. Jakieś proszki wysypały się do kufra z pękniętego pudełka.
O...!
Znajdujesz coś dziwnego! Buteleczkę z resztką niebieskiego płynu, znacznie czystszą od innych. Widać na niej ślad po oderwanej nalepce z.... nazwą płynu być może?

Przeglądasz zielnik.

Pognieciony, wypaskudzony.
Hm?....
Jesteś znawcą ziół i roślin! Umiesz też czytać. Ku swemu zdumieniu zaś odkrywasz, że roślina zwąca się Capsella bursa-pastoris podpisana jest Abies alba. Chyba uczeń zielarki nie powinien mylić tasznika pospolitego z... jodłą! Odwracasz karteczkę z podpisem.
„Dziś wieczorem, kochanie” – znajdujesz tam napis! Na oko charakter pisma jest inny, o wiele ładniejszy niż ten, którym wykonano koślawe podpisy w zielniku!
Macasz okaz Capsella bursa-pastoris. Źle zasuszony, jeszcze mokry. Świeży.

Barbak;
Dołączasz do Kejsi w pokoju Prestiosa, ucznia zielarki. Ale barłóg. Zabierasz się za przeglądanie ksiąg. Wymiętolone, nie szanowane. Z jednej grubej księgi, pt. „geografia świata”, wypada nagle karteczka. Podnosisz, czytasz.
„Powiedz im, że Yenner kazała ci znaleźć Dianthus superbus”.

Przeszukujesz łóżko. Barłóg. Pod wyrem tylko syf i cuchnąca skarpeta.

Waldorff;- Czy przy denacie znaleziono jego zeszyt z zapiskami?
- Leżał na biurku.
- Drugie moje pytanie dotyczy tego Elfiego sługi maga Seweryna.
- Kirena?
- Jako wysoka kapłanka na pewno słyszałaś o czymś takim „True seeing”. Nie mogłem tego wtedy użyć na nim ale gdybyś ty mogła go w ten sposób zbadać. Wiem to może Cię skonfliktować z wielkimi rodami.
Kapłanka uśmiechnęła się swobodnie.
- Przyjacielu, dysponuję podświadomą zdolnością wyczuwania kłamstwa. Kiren był wiarygodny, może nie tak dalece, jakbym pragnęła, lecz wszyscy wiemy, że nie przepadał ze Severynem, a musiał go szanować jako syna swego pana. Severyn pomiatał nim, oczerniał jego ród, drażnił go, a Kiren, zdolny wojownik, elf oczytany, inteligentny, szanowany, musiał znosić obelgi smarkacza ze spokojem i godnością. Wiele razy widywano go, jak na rękach taszczył pijanego zupełnie Severyna do domu, a smarkacz wył, wierzgał, darł się, i tłukł elfa butelką po głowie. Obaj, i Severyn i jego ojciec, stali ponad Kirenem i obu ich musiał poważać i słuchać, oni mieli niestety odmienne zdania co do tego, jak powinien wykonywać służbę. Kiren nie płakałby po śmierci Severyna, wszyscy o tym wiedzieli. Jednak wściekłość w jego oczach, nienawiść do zabójcy, jest przekonująca, a jego zeznania zgadzają się z zeznaniami paru innych świadków, kupców, którzy również widzieli zajście przed przybytkiem gdzie pracował Barbak. Co zaś skłócenia z wielkimi rodami... – westchnęła. – Część z nich finansuje potrzeby zakonu Abazigala i są tacy, którzy uważają, iż to ważne. Nie należę do nich, co nie wszystkim się może podoba. Służę jednak Światłu, i wiem, że kiedy te mury będą walić się ze starości, a my, słudzy Abazigala, będziemy głodni i spragnieni, przyjaciele Światła z Ditrodij odbudują tę świątynię własnymi rękoma wraz z nami, nakarmią nas i napoją. Wszyscy mamy wspólną Matkę, wszyscy jesteśmy braćmi. Ci, co uważają inaczej, niech szukają złudnego szczęścia w bogactwie.
* * *
Myśląc nad zagadką wspominasz Astrala. Faenima. Białego irbisa. Może był leniwym kotem z syndromem niańki-wiecznie-marudzącej-opiekunki, ale łeb do zagadek miał, trzeba mu to przyznać. No cóż. Czasem trzeba samemu wziąć się do roboty...
Zwracasz uwagę na ważny szczegół.
- Wiecie co mnie zastanawia? Jeżeli chodzi o tego kapłana to do mnie nie przemawia taka możliwość. Wszakże Ilundil był znakomitym wojownikiem i nie dałby się zaskoczyć byle kapłanowi-amantowi.
W sumie racja. Ilundil nie mógł nie wiedzieć, że kapłan jest na niego wściekły, po tym, jak drow nakrył go z kapłanką, co skutkowało decyzją wydalenia donżuana z zakonu. Musiał być przynajmniej czujny, asertywny i nieufny wobec tego kapłana!

- Na dodatek orkowski bukłak i broń Thomasa. Tu nie może być pomyłki. Gdzie one leżały, czy broń jest we krwi?
- Bukłak leżał tuż przy drzwiach – wyjaśnił Lis. Wyglądało na to, że sprawca upuścił go i tego nie zauważył.
- Broń była trochę ubrudzona krwią. Leżała przy łóżku, za nogami ciała Ilundila.

Wyjmuje kartkę z kieszeni i prezentuje ci ołówkowy szkic broni.

http://www.militaria.pl/upload/wysiw...G_SPAS12_w.jpg

No tak... Tych ran nie zadała szpada ni miecz... Coś takiego faktycznie widzieliście na Averońskim statku... Tego na pewno nie zrobiły elfy ani chimery...

- Bukłak i broń mogły zostać zabrane przez Ilundila do sprawdzenia ale nie wydaje mi się.
- To absolutnie niemożliwe.
- Ktoś musiał je tu podrzucić.
- Uważamy, ze sprawca porzucił broń, gdyż nie było sensu jej chować- nie miał na to czasu, a i tak byśmy ją znaleźli, jest oczywistym narzędziem zbrodni, zaś paradowanie po mieście z czymś takim nie sprzyja cichej i szybkiej ucieczce.
- Zostaje jakieś tajne wejście. Musimy je znaleźć. Bo jak sądzę Lisie nie znasz takich?
- Nic mi o takowych nie wiadomo.
- Lis jak dużo osób ma dostęp do tych wszystkich miejsc. Raczej chodzi mi świeckich.
- Do pokoju Ilundila klucz miał tylko on i kapłanka. Do pokoju Yenner [zielarki] klucz miała ona, klucznik miał zapasowy. Do pokoju Prestiosa [ucznia zielarki] klucz miał on sam i klucznik. Do lochów mógł wejść praktycznie każdy z zakonu. Osoba obca nie ma no to pozwolenia.
- Skoro On zawsze się zamykał to dlaczego tym razem drzwi są otwarte?
- Być może Ilundil wpuścił zabójcę nie podejrzewając co go czeka. Tudzież zabójca wszedł oknem, wyszedł drzwiami.

Waldorff zabrał się do dzieła. Szukał jakiegoś tajnego wejścia w pokoju Ilundila. Odgarnął dywan, dokładnie obejrzał podłogę. Hmpf. Akurat. Żadnej zapadni. Odsuwa łóżko. To samo. Solidna, lita podłoga. Odsuwa wyro nam miejsce, rozkłada dywan...

Uważnie oglądasz dywan. Zachlapany krwią. Rozbryzgi są wszędzie. Ohyda. Masakra. Dywan jest też mokry od wody przy drzwiach od łazienki, podobnie jak podłoga.
A to co?...
Tuż przed drzwiami do łazienki znajdujesz na dywanie niewielką zieloną, zaschniętą plamkę! Jest ona dosłownie średnicy 2 cm. Malutki szczególik.

Sathem; Zwiedzasz pokój ofiary. Obwąchujesz wszystko coś się da, szukając śladów napastnika. Twój czuły węch wychwycił zapach kwiatów, ziół. Hm. Ilundil nie wygląda na kogoś kto psika się perfumami kwiatowymi, nie w pokoju żadnych kwiatów...
Wyczuwasz też mocniejszy zapach lawendy w okolicy ciala. Krążysz, węszysz. Waldorff znajduje coś na dywanie. Zieloną plamkę. Węszysz. Lawenda. Hm. To jakieś perfumy...? Zaglądasz do łazienki i węszysz tam. Zwiedzasz okolice toaletki. Nie. Nie ma tam niczego lawendowego. Nie ma zapachu kwiatów.

Astaroth;
Azmaer przybywa na wezwanie. Jest cały i zdrowy.
- Thomas przybył z Żywym Ogniem do walki z demonami, które zaatakowały ciebie, a potem Kejsi i Sathema. Wraz z Wiatrem Lodu zabił czwórkę z nich. Dwaj pozostali zwiali. Thomas, Sathem i Kejsi byli ranni, smoki i Tevonrel pod postacią gryfa odstawili ich do szpitala w Ditrojid. Częśc drużyny została wrobiona w zabójstwo dwóch osób, sprawa jest w toku, w siedzibie zakonu Abazigala. Powinieneś się tam udac. Tacy Jak Oni są bezcenni. Jeśli umrą, Rith zdobędzie dla siebie tę czasoprzestrzeń. Sam jeden przeciwko całemu chaosowi nie oprzesz się zbyt długo, Astaroth. Oni muszą przeżyć. Są kluczem do zniszczenia tego świata. Do zniszczenia Ritha. Nie bądź demonem. Bądź dzieckiem Światła. Trzymaj się swoich Braci, przy nich sługusy Ritha są słabsi. Powinieneś się tam udac i pomóc im wyjaśnić sprawę, niech będą bohaterami, niech lud Ditrojid ich strzeże. Lidrael cię szukał. Zabił już kilka demonów próbując cię znaleźć.
Zerknął na rękawicę, którą zabrałeś Morcruchusowi.
- Możesz używać jej mocy ,ale nie przyzywaj jej w mieście, bo amulety wojownik wykryją ja jako demona, a ciebie jako wroga. Idź do siedziby zakonu Abazigala. Powiedz im, że jesteś przyjacielem Azmaera.

Wyruszasz. Znów to samo problem ze spojrzeniem na mury świątyni. Wiara w Biel odpycha twoją demoniczną energię. Czujesz, że nie przekroczysz progu. Nagle wszystko się zmieni. Wizja się klaruje, czujesz się silnym.
- Prezent od Lidraela – powiadomił cię telepatycznie Azmaer.
Wchodzisz. Strażnikom mówisz tylko, że jesteś przyjacielem Azmaera, i szukasz oskarżonych przyjaciół. Ku twemu zdumieniu wpuszczają cię i odprowadzają do korytarza, gdzie reszta drużyny przeprowadza śledztwo.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-03-2008, 15:53   #499
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Na widok Astarotha Kejsi znieruchomiała. Znów ten chłód.
- Ast....aroth... – nawet jego imię z trudem przechodziło jej przez gardło. – Astaroth, posłuchaj, to bardzo ważne! Widzieliśmy z Sathemem wizję! Shabranido przyjdzie do tego świata i musimy go pokonać! W tej wizji widziałam, jak z nim walczysz, Żywym Ogniem i Wiatrem Lodu, ale przegrałeś, zabił cię! – mówiła chaotycznie. – Potrzebujemy Oka Światła, są legendy, trzy artefakty wygnały już raz Pana Mgieł, Almanakh żyje, masz rację, trzeba dziewięciu żeby ją wezwać, Verion jej nie zabił, tak myślałam, ale on ją ocalił przed kimś, Oko Światła żyje, musi nam pomóc, tylko Morcrohus został w górach a ja i Sathem walczyliśmy z demonami i....! – straciła oddech, zasapana. – I musimy po niego iść, bo jest nas dziewięciu i mamy misję, zadanie, żeby wezwać Almanakh, ona przyjdzie, wiem o tym, na pewno, pokonamy Shabranido, nie możesz kłócić się z Charlotte ani z Thomasem, my chcemy ci pomóc, chcemy pokonać Pana Mgieł, chcemy....! – jąkając się zerknęła na rękawicę, którą miał demon. – T-to jest... To rękawica Genghiego, Wielkiego inkwizytora, Elfa, Morcruchusa!...
Ze zgrozą spojrzała w oczy demona.
- Gdzie... gdzie jest Morcruchus!? – jęknęła półszeptem. – GDZIE ON JEEEEST!? – z płaczem upadła na kolana przed demonem.

 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-03-2008, 16:34   #500
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Z opowieści Azmaera wynikało, że Thomas nieźle się spisał. Skoro ramię w ramię z wiatrem lodu unicestwił czwórkę napastników, z którymi on sam mógł mieć problemy oznaczało to, że słusznie postąpił przeciągając go na swoją stronę. Przeniósł się do miasta pod siedzibę zakonu, jednak skondensowana dawka bieli, wypełniająca to miejsce przytłaczała go, nie pozwalając mu wejść do środka. Rozmyte kształty i kolory upewniały go, że dobre chęci nie wystarczą by pomóc reszcie więźniów czasu i jedynym wyjściem jest szturm, gdy nagle wszystko wróciło do normy.

- Prezent od Lidraela – powiadomił go telepatycznie Azmaer

No... nie spodziewał się, by ten cichy sojusznik miał aż taką moc - wszystko układało się wręcz pięknie. Zalał odrobiną chaosu rękawicę, by lokatorka nie zodłała wyjść teraz na zewnątrz i miarowym krokiem wszedł do środka, przybierając transem kształt zakapturzonego inwalidy, jakieo udawał w trakcie turnieju. Skoro dawni zwycięscy powrócili nikogo nie powinno dziwić, że ich drużyna będzie w komplecie. A nawet jeśli, to jako Azmaer wzbudzi znacznie mniej podejrzeń, niż jako fioletowooki Astaroth

Pierwszą osobą, na którą się natknął była chimera, Kejsi. Cóż, dobrze że choć kogokolwiek znalazł. Najwyraźniej rozpoznała go i zaczęła chaotycznie opowiadać wizję, którą miała. Mówiła o tym, czego się dowiedział w planie chaosu! Ale jak... skąd ona wiedziała o tym, co się zdarzyło. Przerwał jej chwilę przed tym, jak zorientowała się o rękawicy

- Jak... skąd o tym wiesz? - powiedział, jednak doszedł do wniosku że ukrywanie tego jak jest naprawdę w niczym ne pomoże - Mylisz się, ja nie przegram. Ja JUŻ to zrobiłem, to o czym mówisz wydarzyło się kilkaset lat temu. Pamiętasz, jak pytałem cię o kontakt z Almanakh? Właśnie dlatego chciałem się z nią skontaktować, by nie przegrać tej walki po raz drugi. Cały otaczający nas świat jest błędem, urojeniem. Rith, ten z którym widziałaś jak walczę stworzył ten świat, świat w którym on rządzi fioletem. Jednak mylisz się, nazywając go Shabranigdo - on jest sto razy gorszy od niego. To czyste wcielenie ambicji, zazdrości i złej woli, które muszę pokonać. W przeciwny mrazie fiolet zaleje biel raz na zawsze niszcząc równowagę tego świata. Musimy zniszczyć ten fałszywy świat, przywrócić prawdziwy. Rith jest głupcem - tworząc własny świat pokazał nam, jakich błędów nie wolno nam popełnić. Jedynym sposobem jest zniszczenie NAS, a konkretniej wszystkich zapisków o nas. Dlatego mam do ciebie wielką prośbę - pamiętasz, gdzie się podpisałaś? W tej samej świątyni ja również się podpisałem. Mogłabyś zniszczyć oba podpisy? Ja nie zdołam się tam zbliżyć.

- Gdzie... gdzie jest Morcruchus!? – jęknęła Kejsi półszeptem. – GDZIE ON JEEEEST!? – chimera z płaczem upadła na kolana przed demonem. No nie... tylko napadów paniki mu brakowało. Morcruchus... A więc takie imię przybrał gnom po swojej zmianie. Nie mógł jej powiedzieć o jego zdradzie, że zbratał się z Rithem więc musiał umrzeć...

Astaroth uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął rękę do Kejsi, by pomóc jej wstać.

- Spokojnie - powiedział - Nic mu nie jest. Podarował mi tę rękawiczkę mówiąc, że demoniczna energia bardziej przyda się demonowi a sam wyruszył śladami sekty Oth-Astar by wymazać z niej nasze imiona. Jak tylko coś znajdzie skontaktuje się z nami przez mojego przyjaciela, Azmaera. Także do pełnej dziewiątki w wezwaniu może nam towarzyszyć Azmaer - jest on moim przyjacielem i na pewno z radością się zgodzi. A co z Sathemem? Nie widzę go tutaj... Udało się wam uciec bezpiecznie? Nie mogłem wam towarzyszyć bo wraz z Morcruchusem śledziłem kultystów
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172