Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 13:38   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
James bez mrugnięcia okiem wysłuchał nader obszernego komentarza, jaki padł ze strony sierżant Anderson.
"Wrzód jej wyskoczył na tyłku, czy może..." - nie dokończył myśli. Niektóre kobiety w niektóre dni zachowywały się nieco irracjonalnie.
Uśmiechnął się jedynie uprzejmie, nie komentując wypowiedzi. Jak i nie komentując na głos faktu, że Kate wolała trzymać się od reszty jak najdalej. No, może od większej części tej reszty.

"Ciekawe, co zrobi na wyspie. Uda, że nas nie ma? Będzie rozmawiać tylko z 'kolegami z wojska', plebs cywilny tudzież Angola ignorując?"

- Zawsze sądziłem - spojrzał na Marti'ego i lekko się uśmiechnął - że propozycja przełożonego jest niczym rozkaz. Nie zależy mi aż tak na żabich udkach, ślimaczkach, croissantach czy francuskiej odmianie pokrojonych macek w sosie własnym. Ciekaw po prostu byłem, co miał na myśli major wysyłając nas tam.

Spojrzał przelotnie na Kate, potem na Marti'ego.

- Skoro Kate ma ochotę na samotność we dwoje to po co jej tego zabraniać? Mamy być grupą szczęśliwych, pełnych zadowolenia z siebie i otoczenia osób. Nabzdyczona jak pięciolatka i wlokąca się z opuszczoną głową turystka byłaby widokiem wprost niezwykłym.

Nie patrzył na Kate. Wolał nawet nie myśleć, jaką robi minę. I co za chwilę powie...

- Sądzę, że ci, którzy mają ochotę na hamburgera znajdą sobie jakiś bar, reszta zjedzie do "Le quie" sprawdzić, czym przez pół godziny uraczy nas szef kuchni. Skoro po sklepach nie ma co chodzić, to za - rzucił okiem na zegarek - 40 minut spotkamy się w kasynie. Zrobimy sobie kilka fotek, przepuścimy kilka dolców z kasy Wuja Sama, a potem grzecznie wrócimy, by major nie dostał zawału.

- Zgadzasz się na taki plan? - zwrócił się bezpośrednio do Marti'ego.

Zastanawiał się, dokąd wybierze się Staffey. Pewnie do "Le quie". Możliwość obserwowania jego snobistycznych zachowań stanowiłaby dodatkową przyjemność...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 11-03-2008 o 19:40. Powód: Bo niektórzy narzekają ;)
Kerm jest offline