Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 13:49   #498
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
zachód słońca się zbliża...

X Kejsi; Walcząc z nudnościami od zapachu krwi ruszasz z ulgą do pokoju ucznia zielarki. Uderza cię od razu panujący tu bałagan. Gość nie dba o porządek – pościel jest rozbełbłana, na podlodze i dywanie jeden syf od pokruszonych części zasuszonych roślin, zielnik złożony krzywo i nieumiejętnie, skarpety przy łóżku, o zgrozo, cuchnąca koszula na kufrze... Dawno nikt tu nie zamiatał, pełno piachu i ziemi nanoszone jest przy drzwiach i na dywanie, kłębki kurzu walają się pod wyrem, plus znowu stara skarpeta [wstrzymujesz wymioty]. Zaglądasz pod dywan – hm, syfek. Wygląda na to, że mieszkaniec zamiatał pod dywan... Meble i dywan wyglądają na nie odsuwane od dawna [masakryczny syf i pajęczyny za wyrem świadczą o tym na przykład...]. Warstwa kurzu na półce z książkami jest naruszona w paru miejscach – przy książce o zielarstwie, roślinach trujących, i „geografii świata”. Książki są poupychane na chama, niektóre grzbietem nie w tą stronę co trzeba. Facet nie dba o książki... Nie znajdujesz śladów krwi, choć dokładnie wszystko oglądasz [nawet skarpety ]. Przy oknie nie ma śladów błota ani ziemi. Warstwa kurzu na parapecie [i zdechła mucha] świadczą o tym, że w ogóle nikt dawno nie otwierał tu okna... Mokrych plamek nie znajdujesz. Znajdujesz krótkie, jasne włosy na wymiętolonej poduszce.
- Czy ten kapłan był krótkowłosym blondynem? – pytasz Lisa.
- Prestios, uczeń zielarki? Tak.
- A ta zielarka?
- Yenner. Nie ma jasnych włosów.
Przeglądasz kufer z aparaturą. Zaraz po otwarciu go znajdujesz... skarpetę. Tylko modły do Almanakh ocaliły cię od puszczenia pawia. Wywalasz skarpetę i oglądasz naczynia. Są brudne, pooblepiane zaschniętymi płynami, ohyda. Niektóre są natłuczone. Jakieś proszki wysypały się do kufra z pękniętego pudełka.
O...!
Znajdujesz coś dziwnego! Buteleczkę z resztką niebieskiego płynu, znacznie czystszą od innych. Widać na niej ślad po oderwanej nalepce z.... nazwą płynu być może?

Przeglądasz zielnik.

Pognieciony, wypaskudzony.
Hm?....
Jesteś znawcą ziół i roślin! Umiesz też czytać. Ku swemu zdumieniu zaś odkrywasz, że roślina zwąca się Capsella bursa-pastoris podpisana jest Abies alba. Chyba uczeń zielarki nie powinien mylić tasznika pospolitego z... jodłą! Odwracasz karteczkę z podpisem.
„Dziś wieczorem, kochanie” – znajdujesz tam napis! Na oko charakter pisma jest inny, o wiele ładniejszy niż ten, którym wykonano koślawe podpisy w zielniku!
Macasz okaz Capsella bursa-pastoris. Źle zasuszony, jeszcze mokry. Świeży.

Barbak;
Dołączasz do Kejsi w pokoju Prestiosa, ucznia zielarki. Ale barłóg. Zabierasz się za przeglądanie ksiąg. Wymiętolone, nie szanowane. Z jednej grubej księgi, pt. „geografia świata”, wypada nagle karteczka. Podnosisz, czytasz.
„Powiedz im, że Yenner kazała ci znaleźć Dianthus superbus”.

Przeszukujesz łóżko. Barłóg. Pod wyrem tylko syf i cuchnąca skarpeta.

Waldorff;- Czy przy denacie znaleziono jego zeszyt z zapiskami?
- Leżał na biurku.
- Drugie moje pytanie dotyczy tego Elfiego sługi maga Seweryna.
- Kirena?
- Jako wysoka kapłanka na pewno słyszałaś o czymś takim „True seeing”. Nie mogłem tego wtedy użyć na nim ale gdybyś ty mogła go w ten sposób zbadać. Wiem to może Cię skonfliktować z wielkimi rodami.
Kapłanka uśmiechnęła się swobodnie.
- Przyjacielu, dysponuję podświadomą zdolnością wyczuwania kłamstwa. Kiren był wiarygodny, może nie tak dalece, jakbym pragnęła, lecz wszyscy wiemy, że nie przepadał ze Severynem, a musiał go szanować jako syna swego pana. Severyn pomiatał nim, oczerniał jego ród, drażnił go, a Kiren, zdolny wojownik, elf oczytany, inteligentny, szanowany, musiał znosić obelgi smarkacza ze spokojem i godnością. Wiele razy widywano go, jak na rękach taszczył pijanego zupełnie Severyna do domu, a smarkacz wył, wierzgał, darł się, i tłukł elfa butelką po głowie. Obaj, i Severyn i jego ojciec, stali ponad Kirenem i obu ich musiał poważać i słuchać, oni mieli niestety odmienne zdania co do tego, jak powinien wykonywać służbę. Kiren nie płakałby po śmierci Severyna, wszyscy o tym wiedzieli. Jednak wściekłość w jego oczach, nienawiść do zabójcy, jest przekonująca, a jego zeznania zgadzają się z zeznaniami paru innych świadków, kupców, którzy również widzieli zajście przed przybytkiem gdzie pracował Barbak. Co zaś skłócenia z wielkimi rodami... – westchnęła. – Część z nich finansuje potrzeby zakonu Abazigala i są tacy, którzy uważają, iż to ważne. Nie należę do nich, co nie wszystkim się może podoba. Służę jednak Światłu, i wiem, że kiedy te mury będą walić się ze starości, a my, słudzy Abazigala, będziemy głodni i spragnieni, przyjaciele Światła z Ditrodij odbudują tę świątynię własnymi rękoma wraz z nami, nakarmią nas i napoją. Wszyscy mamy wspólną Matkę, wszyscy jesteśmy braćmi. Ci, co uważają inaczej, niech szukają złudnego szczęścia w bogactwie.
* * *
Myśląc nad zagadką wspominasz Astrala. Faenima. Białego irbisa. Może był leniwym kotem z syndromem niańki-wiecznie-marudzącej-opiekunki, ale łeb do zagadek miał, trzeba mu to przyznać. No cóż. Czasem trzeba samemu wziąć się do roboty...
Zwracasz uwagę na ważny szczegół.
- Wiecie co mnie zastanawia? Jeżeli chodzi o tego kapłana to do mnie nie przemawia taka możliwość. Wszakże Ilundil był znakomitym wojownikiem i nie dałby się zaskoczyć byle kapłanowi-amantowi.
W sumie racja. Ilundil nie mógł nie wiedzieć, że kapłan jest na niego wściekły, po tym, jak drow nakrył go z kapłanką, co skutkowało decyzją wydalenia donżuana z zakonu. Musiał być przynajmniej czujny, asertywny i nieufny wobec tego kapłana!

- Na dodatek orkowski bukłak i broń Thomasa. Tu nie może być pomyłki. Gdzie one leżały, czy broń jest we krwi?
- Bukłak leżał tuż przy drzwiach – wyjaśnił Lis. Wyglądało na to, że sprawca upuścił go i tego nie zauważył.
- Broń była trochę ubrudzona krwią. Leżała przy łóżku, za nogami ciała Ilundila.

Wyjmuje kartkę z kieszeni i prezentuje ci ołówkowy szkic broni.

http://www.militaria.pl/upload/wysiw...G_SPAS12_w.jpg

No tak... Tych ran nie zadała szpada ni miecz... Coś takiego faktycznie widzieliście na Averońskim statku... Tego na pewno nie zrobiły elfy ani chimery...

- Bukłak i broń mogły zostać zabrane przez Ilundila do sprawdzenia ale nie wydaje mi się.
- To absolutnie niemożliwe.
- Ktoś musiał je tu podrzucić.
- Uważamy, ze sprawca porzucił broń, gdyż nie było sensu jej chować- nie miał na to czasu, a i tak byśmy ją znaleźli, jest oczywistym narzędziem zbrodni, zaś paradowanie po mieście z czymś takim nie sprzyja cichej i szybkiej ucieczce.
- Zostaje jakieś tajne wejście. Musimy je znaleźć. Bo jak sądzę Lisie nie znasz takich?
- Nic mi o takowych nie wiadomo.
- Lis jak dużo osób ma dostęp do tych wszystkich miejsc. Raczej chodzi mi świeckich.
- Do pokoju Ilundila klucz miał tylko on i kapłanka. Do pokoju Yenner [zielarki] klucz miała ona, klucznik miał zapasowy. Do pokoju Prestiosa [ucznia zielarki] klucz miał on sam i klucznik. Do lochów mógł wejść praktycznie każdy z zakonu. Osoba obca nie ma no to pozwolenia.
- Skoro On zawsze się zamykał to dlaczego tym razem drzwi są otwarte?
- Być może Ilundil wpuścił zabójcę nie podejrzewając co go czeka. Tudzież zabójca wszedł oknem, wyszedł drzwiami.

Waldorff zabrał się do dzieła. Szukał jakiegoś tajnego wejścia w pokoju Ilundila. Odgarnął dywan, dokładnie obejrzał podłogę. Hmpf. Akurat. Żadnej zapadni. Odsuwa łóżko. To samo. Solidna, lita podłoga. Odsuwa wyro nam miejsce, rozkłada dywan...

Uważnie oglądasz dywan. Zachlapany krwią. Rozbryzgi są wszędzie. Ohyda. Masakra. Dywan jest też mokry od wody przy drzwiach od łazienki, podobnie jak podłoga.
A to co?...
Tuż przed drzwiami do łazienki znajdujesz na dywanie niewielką zieloną, zaschniętą plamkę! Jest ona dosłownie średnicy 2 cm. Malutki szczególik.

Sathem; Zwiedzasz pokój ofiary. Obwąchujesz wszystko coś się da, szukając śladów napastnika. Twój czuły węch wychwycił zapach kwiatów, ziół. Hm. Ilundil nie wygląda na kogoś kto psika się perfumami kwiatowymi, nie w pokoju żadnych kwiatów...
Wyczuwasz też mocniejszy zapach lawendy w okolicy ciala. Krążysz, węszysz. Waldorff znajduje coś na dywanie. Zieloną plamkę. Węszysz. Lawenda. Hm. To jakieś perfumy...? Zaglądasz do łazienki i węszysz tam. Zwiedzasz okolice toaletki. Nie. Nie ma tam niczego lawendowego. Nie ma zapachu kwiatów.

Astaroth;
Azmaer przybywa na wezwanie. Jest cały i zdrowy.
- Thomas przybył z Żywym Ogniem do walki z demonami, które zaatakowały ciebie, a potem Kejsi i Sathema. Wraz z Wiatrem Lodu zabił czwórkę z nich. Dwaj pozostali zwiali. Thomas, Sathem i Kejsi byli ranni, smoki i Tevonrel pod postacią gryfa odstawili ich do szpitala w Ditrojid. Częśc drużyny została wrobiona w zabójstwo dwóch osób, sprawa jest w toku, w siedzibie zakonu Abazigala. Powinieneś się tam udac. Tacy Jak Oni są bezcenni. Jeśli umrą, Rith zdobędzie dla siebie tę czasoprzestrzeń. Sam jeden przeciwko całemu chaosowi nie oprzesz się zbyt długo, Astaroth. Oni muszą przeżyć. Są kluczem do zniszczenia tego świata. Do zniszczenia Ritha. Nie bądź demonem. Bądź dzieckiem Światła. Trzymaj się swoich Braci, przy nich sługusy Ritha są słabsi. Powinieneś się tam udac i pomóc im wyjaśnić sprawę, niech będą bohaterami, niech lud Ditrojid ich strzeże. Lidrael cię szukał. Zabił już kilka demonów próbując cię znaleźć.
Zerknął na rękawicę, którą zabrałeś Morcruchusowi.
- Możesz używać jej mocy ,ale nie przyzywaj jej w mieście, bo amulety wojownik wykryją ja jako demona, a ciebie jako wroga. Idź do siedziby zakonu Abazigala. Powiedz im, że jesteś przyjacielem Azmaera.

Wyruszasz. Znów to samo problem ze spojrzeniem na mury świątyni. Wiara w Biel odpycha twoją demoniczną energię. Czujesz, że nie przekroczysz progu. Nagle wszystko się zmieni. Wizja się klaruje, czujesz się silnym.
- Prezent od Lidraela – powiadomił cię telepatycznie Azmaer.
Wchodzisz. Strażnikom mówisz tylko, że jesteś przyjacielem Azmaera, i szukasz oskarżonych przyjaciół. Ku twemu zdumieniu wpuszczają cię i odprowadzają do korytarza, gdzie reszta drużyny przeprowadza śledztwo.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline