Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 17:15   #47
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Jeśli chodzi o mnie, to są trzy rzeczy, które należy poważnie przedyskutować.

Pierwszą jest wilk. Całe te bzdury o honorowej walce są po prostu śmieszne. Może po prostu źle to ująłeś Cedryku, ale aktualnie jest to bzdura.
Ciągle przewijają się słowa „atak skrytobójczy” oraz „honorowa walka”, cóż za absurd.
Jeśli w podróży ktokolwiek, włączając w to sługi chaosu, napadnie na Gilesa, przykładowo, ukryty w zaroślach wystrzeli zatrutą strzałę, to co wtedy zrobi wilk?
Czy ork, który zaatakuje Gilesa, zostanie rozszarpany przez wilka? Przecież na pewno nie myśli o honorze, tylko zamordowaniu wroga.
Temat momentów, w których wilk wtrąca się i pomaga Gilesowi jest tematem iście dyskusyjnym i tak na dobrą sprawę, nadal nie wiem, kiedy wilk pomoże Gilesowi. W moim odczuciu, co by się nie działo, jest to decyzją MG, w żadnym wypadku gracza, gdyż ten, co oczywiste, chronić będzie swoją postać za każde skarby, nie dając jej tknąć.
Co bym zrobił z wilkiem? Zniżyłbym go do poziomu siły normalnego wilka i ponieważ jest niejako wolą Pani Jeziora, nie jest zapewne nawet bytem prawdziwym, dał mu zdolność widzenia rychłej śmierci Gilesa, by mógł zareagować na sytuację. Nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek tresowaniu, co zostało również przytoczone, wola Pani Jeziora ochrania Gilesa, jednak trzeba wziąć pod uwagę zakres tej ochrony. Na dzień dzisiejszy, Giles sam jest sobie winien takiej, a nie innej sytuacji i jeśli trafił do takiej, a nie innej drużyny, to on powinien się dostosować, a nie inni pod niego.
Pani Jeziora nie powinna bronić pyszałka, tylko mężnego rycerza.

Kolejną sprawą jest Pani Jeziora. Ja rozumiem, że opierasz się Cedryku na podręczniku, którego na oczy w życiu nie widziałem, ale nie o to chodzi. Czy zakładasz, że wszystkie informacje w każdym z podręczników są prawdziwe? Ja na pierwszy rzut oka widzę, że Warhammer jest pisany w taki sposób, by czytający miał spore pole do interpretacji własnej, co dodaje kolorytu sesji.
W podręcznikach dodatkowych wszystko pisane jest w taki sposób, w jaki widzi to dana grupa, do której się odnosi. Jeśli podręcznik jest o Bretonii, wszystkie rzeczy będą wypisywane tak, jakby naprawdę miały swój byt w świecie Warhammera.
Nie należy się nimi kierować, fakt, że Gilesowi może się np. wydawać, że rozmawia z Panią Jeziora, wcale nie oznacza, że ona naprawdę w ogóle istnieje. To mogą być jego omamy, jeśli ktoś w coś naprawdę bardzo mocno wierzy, to może mu się zdawać, że np. rozmawia z bogiem. To już jego własna interpretacja oraz figiel, jaki płata mu umysł, lub też prawdziwe objawienie, czego nie można w żaden sposób potwierdzić (w obu przypadkach). Jedynym sprawdzonym i faktycznym bytem boskim jest chaos i jest to niezaprzeczalne, o czym świadczy podręcznik niemal w każdym miejscu, gdzie o nim się wspomina (świat chaosu, magia, spaczenia).
Co do samej Pani, czy naprawdę musi ona prowadzać swoich rycerzy za rączkę? Czy mają oni być nadymanymi bufonami, zamiast prawymi i dzielnymi wojami? Myślę, że każda rozumna istota wybrałaby wariant drugi, a już tym bardziej Pani Jeziora.

Trzecim problemem, tym razem stawianym przez sam podręcznik Warhammera, to zbyt przesadna brutalność świata.
Pod każdym akrem ziemi grasuje chmara skavenów, za każdym krzakiem chowa się beastman, na granicy swoje obozy ma chaos, atakuje, by zostawić po chwili, najlepiej gdy byli blisko zwycięstwa. Spod ziemi wydobywają się hordy szczuroludzi, by plądrować, a potem znikają i jakimś cudem nikt o nich nie pamięta. Każde zaklęcie może równać się spaczeniem lub pochłonięciem przez chaos. Cały kraj, gdzie grasują nieumarli.
Cały świat Warhammera można określić jednym, prostym słowem: przesada.
Przesadą jest to, że stara się na siłę być tak bardzo mroczny, jednocześnie zachowując strukturę późnego średniowiecza. Taki zabieg prowadzi do absurdów, jakich wiele w tym systemie.

Nie jestem za wprowadzeniem równouprawnienia do Warhammera. Niech szlachta będzie miała władzę nad pospólstwem, jednak nie róbmy z tego takiego ekstremum.
Przy takim traktowaniu, jakim cudem nie wybuchła żadna rewolta? Rozumiem, uciskać chłopów, ale do tak absurdalnego poziomu? Bez konsekwencji?
Myślę, że twórcy systemu nie zrobili klasy chłopa po to, żeby gracz blokował się na niej z samego faktu, że ją wylosował (jeśli tak bardzo chcesz kierować się systemem Cedryku). Naprawdę, nie widzę powodu, by gracz miał uciskać innego gracz, gdyż jest wyżej urodzonym. To jest zabawa, która przeradza się w zbędny konflikt, jeśli pewnych rzeczy jasno nie ustali się przed rozgrywką (o czym też bym nie pomyślał, gdyż ciężko przewidzieć każdą sytuację, jaka pojawi się w grze) i pomimo iż kierujemy się konkretnym systemem, to sam on sobie zaprzecza faktem tak silnego uciemiężenia plebsu, przy jednoczesnym przyzwoleniu zebrania grupy graczy z różnych warstw społecznych (jak już wspomniałem, system to narzuca, jeśli gra się na jego zasadach).

Sami oceńcie, czy warto tak bardzo kierować się systemem i wytyczonymi przez niego zasadami i czy nie jest przypadkiem lepiej, jeśli to MG decyduje o takich rzeczach, w tym uśmiercania graczy, co karygodne jest, jeśli gracz sobie to ubzdura i nie poczeka na decyzję MG... Karygodne w stosunku do innych graczy i systemu, gdyż to MG określa bieg wydarzeń.