Łejt... To oznacza (hipotetycznie) że nie mogę zabić Gilesa, choćby nie wiem co zrobił póki on sam mnie nie zaatakuje? Dobrze zrozumiałem?
Sory, że to powiem, ale trochę zbyt DeDekowskie mi sie to robi. Jeszcze to cudowne uzdrowienie Roberta na innej Twojej sesji.
Musze dorwać w najbliższym czasie ten przewodnik po Bretonii i sobie go samemu oblukać, bo tak mnie zastanawia. Czemu np Sigmar nie działa z takim zapałem na ziemi? Albo Ursus? Albo sam wielki Ormazd. Choć nie... Ormazd już wszystko ustalił, i wszystko idzie po jego myśli. Znowu kładzie Abrahimowi kłody pod nogi... Jak zwykle
Twoje słowa Cedryk jednak dały mi dużo do myślenia. Baa... Nawet Giles i jego wilk zainspirował mnie do wymyślenia przygody