Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 21:13   #18
Vivan
 
Vivan's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetny
Katlin siedziała w karczmie, pełnej ludzi. Było tam głośno lecz ją i jej Pana interesowała tylko jedna rozmowa. Narazie dowiedziała się jedynie, że jeden z mężczyzn siedzącym przy stoliku obok pracuje dla Reiksguard!
Aby nie zwracać na siebie uwagi gdy karczmarz podszedł do niej szybko zamówiła kolejne piwo i przysłuchiwała się dalej rozmowie. Mężczyźni na chwilę umilkli i rozglądnęli się po karczmie. W tym czasie Katlin wyciągnęła złote korony z sakwy i zapłaciła za piwo. Zdążyła zauważyć że stan jej sakwy jest naprawdę mizerny.
Szlag by to… - pomyślała. Wiedziała bowiem, że teraz nie ma czasu na gromadzenie pieniędzy, gdyż czeka ją misja dla Pana! Być może to właśnie ta misja, która miała pozwolić jej się wykazać dla NIEGO… Być może, to o czym myślała przed wejściem do Aldorfu!

Mężczyźni nie zauważyli nic podejrzanego. Dlatego kontynuowali rozmowę.

- Kapłan zmarł –
powiedział z naciskiem jeden z mężczyzn. – Bóg mi świadkiem, że on nie żyje!!! – mówił dalej.
Widać było, że mężczyzna powoli tracił cierpliwość… Ale Katlin usłyszała coś jeszcze!

- Ten człowiek ma bardzo cenną paczkę!

Paczkę?? Jaką paczkę? Cenną mówią… Ciekawe co w niej jest? Więc oto Ci chodzi Panie! Chcesz bym zdobyła dla Ciebie właśnie ten pakunek! Znowu zapiekło moje znamię… Więc tak… Nie mylę się.. To tego chcesz Mistrzu! Takkk.. zdobędę to dla Ciebie. Dla Ciebie żyję więc z miłą chęcią podążę za mężczyznami. Ha ha ha!!! Wielki jesteś Panie! Teraz już wiem, jak mogę Cię uszczęśliwić jak nikt dotychczas… - Pomyślała dziewczyna.


Katlin patrzyła za mężczyznami opuszczającymi tą zapchloną karczmę. Wiedziała, że to może być jej jedyna szansa więc poderwała się szybko od stołu, robiąc trochę zamieszania, gdyż zahaczyła Rapierem o blat stołu. Jednak nie przejmując się czy ktoś to usłyszał, czy zauważył szybkim krokiem podeszła do drzwi, szarpnęła je i wybiegła na zewnątrz.

Dziewczyna ani przez chwilę nie spuściła mężczyzn z oczu. Wiedziała, że jest dobra w potajemnym śledzeniu, co dodawało jej pewności siebie. Nagle ku zaskoczeniu jeden z mężczyzn powiedział coś w nieznanym jej języku!

Co on mówi?! Co to za język?! Kim jest ten człowiek?! –
Te pytania nasuwały się na myśl Katlin. Jednak po chwili dziewczyna znała już odpowiedź na jedno z tych pytań.

- Ten parszywiec tylko wezwał konia! – mruknęła sama do siebie.
Oby więcej nie używał tego języka – pomyślała pełna nadziei.

Ponieważ dzień był jeszcze jasny, Katlin nie miała trudności w podążaniu za mężczyznami. Co jakiś czas obracali się i rozglądali na boki, jak podejrzewała dziewczyna by upewnić się, że nikt ich nie śledzi. Jednak ona była sprytniejsza, co sprawiało, że napiawała się dumą jeszcze bardziej. Wiedziała, że lata spędzone w zakonie nie poszły na marne i że wszystkie umiejętności, jakie zdobyła podczas pobytu tam przydają jej się w życiu a w szczególności przydadzą się podczas tej misji. Katlin była inteligentną dziewczyną. Wiedziała, że jeśli Bóg chce tej cennej paczki, musi mieć ona wielkie znaczenie. Inaczej ani Panu by tak na niej nie zależało, ani owi mężczyźni, nie robili by z tego takiej tajemnicy.

Mężczyźni w końcu skręcili w jedną z bocznych uliczek. Znajdowała się tam jakaś świątynia.

Jak można tak plugawić imię Pana! Och tak… zemsta za niewierność prawdziwemu Bogu będzie słodka..- pomyślała dziewczyna uśmiechając się ironicznie.
Jeśli samej nie uda mi się wytępić tego robactwa, ON zajmie się nimi po śmierci… ha ha ha… sama nie wiem co gorsze. –pomyślała dziewczyna , po czym uważniej przyglądała się świątyni.

Mężczyźni wcale nie weszli do środka świątyni. Co uszczęśliwiło Katlin, gdyż nie miała ochoty wchodzić do świątyni Boga, którego według niej nie było. Uważała za kpinę budowanie takich miejsc myśląc, że i tak ludzie modlą się w niej do ścian. Obok budowli stał dobudowany domek. To właśnie tak weszli mężczyźni. Zbyt ryzykowne było by podejść bliżej i słuchać o czym mówią. Katlin to wiedziała. Nie podeszła wiec nigdzie a skryła się nieopodal domku by wszystko widzieć, a żeby nikt jej nie zobaczył. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że nie może popełnić błędu. Musi być ostrożna i wypełnić misję Pana!

Minęło sporo czasu zanim obaj mężczyźni opuścili budynek. Ku zdziwieniu Katlin rozeszli się na różne strony. Coś podpowiadało dziewczynie aby udać się, za mężczyzną prowadzącym konia. Więc gdy tylko mogła bezpiecznie wyjść ze swej kryjówki spokojnie ale i uważnie śledziła owego mężczyznę. Wszedł on do karczmy. Katlin popatrzyła przez brudną szybę co on tam robi. Gdyby spotkał się z kimś jeszcze musi wejść do środka i słuchać! Jednak mężczyzna usiadł sam przy stoliku i zamówił posiłek. Katlin zaczekała więc na zewnątrz, patrząc co chwile ostrożnie przez okno czy aby na pewno ktoś nie dosiadł się do obserwowanej przez nią osoby. Jednak nic specjalnego nie wydarzyło się w karczmie. Po zjedzeniu posiłku mężczyzna opuścił karczmę i udał się w stronę bramy wjazdowej do miasta. Dziewczyna postanowiła iść za nim pewnie, udając że sama zmierza ku wyjściu. Patrzyła z oddali jak mężczyzna przez chwilę rozmawia ze strażnikiem, który wpuszczał ją do miasta po czym wsiadł na konia i powoli ruszył przed siebie. Kobieta zauważyła że strażnik zaczyna zamykać bramę! Pełna zdenerwowania ruszyła co sił w nogach przed siebie! Zdążyła…. Udało jej się przejść przez bramę jednak mężczyzna na koniu przyśpieszył tępo i znikł w oddali.

- Kurwa mać! Jak ja go teraz znajdę! Nawet nie wiem kim on do cholery był! – Krzyknęła dziewczyna, gdy była już dość daleko od bramy i żaden strażnik jej nie usłyszał!
- Nic.. trzeba iść prosto. Może Pan mnie naprowadzi na jego ślad a wtedy go wytropię dowiem się co to za cenna paczka i zdobędę ją dla Mistrza! – Mówiła dalej pełna negatywnych uczyć i złości do siebie, że straciła go z oczu.

Katlin szła przed siebie przez dobre parę godzin. Gdy już dawno było ciemno i zdawało się, że jest już środek nocy zauważyła Zajazd. Głodna i wymęczona podróżą i nerwami podeszła do drzwi i uchylając je lekko weszła do środka ...
 
__________________
Bogowie wiedzą, że śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.

Ostatnio edytowane przez Vivan : 11-03-2008 o 22:32.
Vivan jest offline