N’sakla
Usłyszawszy podejrzane szepty i szmery znieruchomiał na chwilę. Było aż nazbyt oczywiste, że „Wielka, Chora Małpa”, jak ją nazwał duch, przebudziła się po raz wtóry. - Na dzisiaj chyba skończymy na tym duchu, ale nie zapomnę o Tobie, dziękuję.
Tędy! do drzwi, szybko! – rzucił do watahy, wskazując najbliższe, drzwi wyjściowe i szybkim krokiem ruszył w tamtą stronę. Idąc spojrzał za siebie i zobaczył, jak duch znosząc cielesne katusze powoli rozpada się.
- „Mój błąd,” – pomyślał z bólem, zaciskając pieści pełen gniewu – „teraz nie mogę Ci pomóc, ale On za to kiedyś zapłaci.” - Jego gniew wypełnił go, zamieniając w gigantycznego, humanoidalnego wilka. Szał znalazł swoje ujście i dwuskrzydłowe drzwi uderzone z furią rozwarły się na oścież. - Mówiłem, że macie się tu nie pojawiać bez KSIĘDZA! - rozległ się rozpoznawalny już głos Quintusa - Jeśli nie WY, z pewnością po tą piękną suczkę przyjdą INNI! Więc WYNOCHA stąd i nie wracać bez klechy, albo żegnajcie się z życiem! Mam tu sto pięćdziesiąt rządnych krwi psycholi, więc nie wyjdziecie stąd żywi!
N’sakla wykorzystał ta chwilę i zajrzał ponownie do Umbry, by ocenić szybko, co się tam dzieje i nim Quintus zakończył swą przemowę powrócił zmysłami do materialnego świata. Jak się okazało w samą porę. - Dałeś nam tydzień czasu na sprowadzenie księdza, - odparł Garou - więc może zamkniesz się i dasz nam pracować. Zajmij się swoją liczną trzódką, może zdążysz przez ten czas wydziergać dla nich sweterki na drutach.
Ruchoma podłoga tylko czekała na sygnał ataku. W jednej chwili ze zbitej masy wystrzeliła ludzka postać o konsystencji drewna. Postać o wykrzywionej szaleństwem i psychopatyczną złością twarzy. Przeciwnik rzucił się wprost na N'saklę - nie wyglądało to tym razem na zaczepkę. - Kłamliwe ścierwo! – skomentował zdradę Teurg, dobywając swój bojowy nóż – wiedziałem, że Twoje słowo jest gówno warte.
N’sakla przyjął impet przeciwnika i próbując uprzedzić jego atak. Gurując nad nim wzrostem uderzył go w plecy uzbrojoną w szpony łapą tak, by ten wyleciał na zewnątrz, przez znajdujące się tuż za plecami szeroko otwarte drzwi. |