Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 21:39   #123
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
N’sakla

Usłyszawszy podejrzane szepty i szmery znieruchomiał na chwilę. Było aż nazbyt oczywiste, że „Wielka, Chora Małpa”, jak ją nazwał duch, przebudziła się po raz wtóry.
- Na dzisiaj chyba skończymy na tym duchu, ale nie zapomnę o Tobie, dziękuję.

Tędy! do drzwi, szybko! –
rzucił do watahy, wskazując najbliższe, drzwi wyjściowe i szybkim krokiem ruszył w tamtą stronę. Idąc spojrzał za siebie i zobaczył, jak duch znosząc cielesne katusze powoli rozpada się.
- „Mój błąd,” – pomyślał z bólem, zaciskając pieści pełen gniewu – „teraz nie mogę Ci pomóc, ale On za to kiedyś zapłaci.” - Jego gniew wypełnił go, zamieniając w gigantycznego, humanoidalnego wilka. Szał znalazł swoje ujście i dwuskrzydłowe drzwi uderzone z furią rozwarły się na oścież.
- Mówiłem, że macie się tu nie pojawiać bez KSIĘDZA! - rozległ się rozpoznawalny już głos Quintusa - Jeśli nie WY, z pewnością po tą piękną suczkę przyjdą INNI! Więc WYNOCHA stąd i nie wracać bez klechy, albo żegnajcie się z życiem! Mam tu sto pięćdziesiąt rządnych krwi psycholi, więc nie wyjdziecie stąd żywi!
N’sakla wykorzystał ta chwilę i zajrzał ponownie do Umbry, by ocenić szybko, co się tam dzieje i nim Quintus zakończył swą przemowę powrócił zmysłami do materialnego świata. Jak się okazało w samą porę.
- Dałeś nam tydzień czasu na sprowadzenie księdza, - odparł Garou - więc może zamkniesz się i dasz nam pracować. Zajmij się swoją liczną trzódką, może zdążysz przez ten czas wydziergać dla nich sweterki na drutach.
Ruchoma podłoga tylko czekała na sygnał ataku. W jednej chwili ze zbitej masy wystrzeliła ludzka postać o konsystencji drewna. Postać o wykrzywionej szaleństwem i psychopatyczną złością twarzy. Przeciwnik rzucił się wprost na N'saklę - nie wyglądało to tym razem na zaczepkę.
- Kłamliwe ścierwo! – skomentował zdradę Teurg, dobywając swój bojowy nóż – wiedziałem, że Twoje słowo jest gówno warte.
N’sakla przyjął impet przeciwnika i próbując uprzedzić jego atak. Gurując nad nim wzrostem uderzył go w plecy uzbrojoną w szpony łapą tak, by ten wyleciał na zewnątrz, przez znajdujące się tuż za plecami szeroko otwarte drzwi.
 
Lorn jest offline