Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2008, 22:33   #503
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Tev; Zaczepiasz dwóch kupców, pytając o ród de la Mote Valois. Gdzie mieści się siedziba rodu. W Ricunonie. Że co...? To miasto ludzi na północ stąd, dowiadujesz się. Osada zamknięta dla chimer, dodają. Ród de la Mote Valois jest tam najbogatszym, mają dużą posiadłość ziemską. Zapytujesz o historię rodu, ale zniecierpliwiony kupiec nie chce współpracować.
- Gdzie mas oczy?! – wścieka się. – Cholerne demony zniszczyły mój dobytek, a ty stoisz nade mną i pytasz o jakichś burżujów?! Nie sądzisz, że to przesada?!
- Uspokój się – pociesza przyjaciel, ale czerwony kupiec wściekle tupie i robi sceny.
- Pomógłbyś gruz zbierać z ulicy, gryfie, zamiast się wtrącać z ludzkie sprawy!!!

Thomas;
Plamy krwi są niemal wszędzie wokół. Na wszystkich ścianach, na podłodze, łóżku, meblach. Rozbryzgi wskazują na to, że ktoś strzelił do Ilundila z niewielkiej odległości. Snajper to to na pewno nie był. Oglądasz regał z dokumentami. Starannie poukładane. Wygląda na to, że nikt tu nie grzebał. Chyba niczego nie brakuje, o czym świadczy ścisk panujący na półce z księgami i dokumentami.

Przeszukujesz łóżko w pokoju Ilundila. Pościel jest gęsto mokra od posoki, bardziej od strony, gdzie leżało ciało. Zaglądasz pod poduszki. Nic. Pod prześcieradło. Nic specjalnego. Pod wyrko. Czyściutko, mucha nie siada. Po chwili namysłu stwierdzasz, że pościel była starannie złożona, zaś gruby, niebieski koc-narzuta, leżał niedbale rzucony na łóżko. Oglądasz go uważnie – plamy krwi... a to co?
Dziura. Okrągła dziura w kocu, można wsadzić palec. A nieco poniżej kolejna!

Przeszukujesz biurko Ilundila. Leży tu dziennik z notatkami z przesłuchania Waldorffa. Starannie ułożony. Poza tym papiery, pióra, księgi. Nic ciekawego.

Thomas przyglądał się plamom i regałom z dokumentami.
- Co czujesz do Kapłanki? - wypalił z niezmienionym wyrazem twarzy nawet nie spoglądając w stronę Lisa.
- Jest służebnicą Światła, moją przełożoną i wojowniczką słowa w imię pokoju i ładu.
- Wymijająca odpowiedź... Co czujesz do Kapłanki? - powtórzył, spoglądając w stronę futrzaka.
- Jestem pełen podziwu dla jej czynów i słów. Nic poza tym, choć doceniam jej urodę.
- Co sądzisz o posadzie jej zastępcy, doradcy?
- To dla mnie wielki zaszczyt, lecz nie uśmiecha mi się przejęcie tej funkcji z tak ciężkim sercem, po takiej tragedii. Nie wiem, czy bym podołał.
- Na pewno dasz radę... - mruknęła z krzywym uśmiechem.
- ... - milczy.
- Jakie przywileje daje ta posada, kto miał by chęć na taką posadkę, czy mógł być to Demon?
- przywileje? Dostęp do dokumentów i miejsc w świątyniach Abazigala, do których tylko doradca i kapłanka mają dostęp. To ciężka służba. Trudne zadania. Nie każdy się na to nadaje. Nie mógłby to być demon. każdy z zakonników nosi amulety, które wyczuwają demoniczną energię.
- Z jakiej odległości amulet wyczuwa energię?
- Z dużej. Wystarczająco dużej, by w mieście wyczuć demona stojącego u bram.
- Yhym... Rozumiem.
- A morderstwo mogło być upozorowane? Sam mówiłeś, że taka praca jest męcząca... Mogło mu się znudzić?
- Czy z tej broni... można samemu sobie strzelić w pierś... a potem z dziurą i wylewającymi się flakami... strzelić sobie w głowę...? - warknął, poirytowany najwyraźniej brakiem szacunku dla jego przyjaciela Ilundila. - Czy ty, Averonie... popełniłbyś samobójstwo w ten sposób?!
- Czy jesteś pewien, że to na pewno ON?! - mruknął niezadowolony.
- Co masz na myśli? Że to jego ciało?!
- westchnął - Mówiłeś, że miał zatarczki z jakimś młodym kapłanem... Może to jego ciało? Przebrane w szaty doradcy? - mruknął.
- Nie to z pewnością ciało Ilundila. co do tego nie ma wątpliwości.
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
- Ilundil był drowem na miłość Światła! - jęknął Lis. - W zakonie Abazigala mamy tylko paru drowów i żadnego poza Ilundilem nie brakuje! -_-# Poza tym wszystko się zgadza; wzrost, ubiór, kolor włosów, znaki szczególne. To ON. -_-#
- SKĄD DO... - wdech, wydech, wdech - Miałem to wiedzieć?! Nie widziałem Ilundila, nie widziałem tego młokosa! WALCZYŁEM Z DEMONAMI PRZY BOKU ŻYWEGO OGNIA! - warknął na Lisa.
- Nie unoś się, nie ty straciłeś przyjaciela w bestialskiej zbrodni! - fuknął. - Wczuj się w moją rolę. mogę właśnie rozmawiać uprzejmie z psychopatycznym zabójcą szanowanego męża, wielkiego wojownika, dobrego przyjaciela!
- Tak... Jestem psychopatycznym mordercą... Uważaj, beknięciem powalam smoki... A Rith to mój brat bliźniak... - mruknął ironicznie.
- Nie nadużywaj mojej cierpliwości i przywilejów, jakie łaskawie ofiarowała wam kapłanka! - warknął ostrzegawczo. - I nie wymawiaj przy mnie i moich braciach tego bluźnierczego imienia!

Za oknami zrobiło się ciemno. Zakończyły się oględziny miejsca zbrodni.
Z pokoju Ilundila macie więc;
1. podejrzany koc z 2 dziurami, którego znalazł Thomas
2. plamkę dziwnego zielonego płynu na dywanie przy drzwiach do łazienki, znalezioną przez Waldorffa, pachnącą według Sathema lawendą, jak kosmetyk.
Z pokoju ucznia zielarki:
1. buteleczkę z resztką niebieskiego płynu znalezioną przez Kejsi
2. tajemnicze notatki znalezione przez Kejsi i Barbaka: „Powiedz im, że Yenner kazała ci znaleźć Dianthus superbus” oraz „Dziś wieczorem, kochanie”-na karcie zielnikowej z okazem Capsella bursa-pastoris podpisanym Abies alba.
Do pokoju zielarki nikt nie zajrzał.

Wszyscy [poza Tevem]
Lis ogłasza koniec przeszukiwania i prowadzi was z powrotem korytarzem. Zatrzymujecie się przed drzwiami, gdzie jeszcze nie byliście.
- Zaraz będziecie mogli przesłuchać zielarkę, Yenner. Jej ucznia jak dotąd nie udało się nam odnaleźć. Mamy nadzieję, że nie zginął pod gruzem podczas ataku demonów.

Zaprasza was do sali.



- Odsapnijcie nieco, zastanówcie się nad wszystkimi zdobytymi informacjami, i częstujcie się, proszę. Nie wszystkich oskarżonych traktujemy w ten sposób, jednak najwyższa kapłanka postanowiła przyjacielsko was ugościć – widać było, że jemu średnio się to podoba.

No, ale żarcia!









Przy jednym miejscu stoi nawet kufel z jakimś ognistym „soczkiem”, chyba dla „krasnoluda”!

Macie czas by odsapnąć, zjeść, i podyskutować o tym co macie.
* * *
Gaia: Zonos by *comichub on deviantART
Elf i Beulf spoglądali w ciszy przez szybę w ścianie. Po drugiej stronie szyba ta była zwykłym lustrem.
- Tak, to ona, ta chimerka, co tańczyła wtedy taniec Wakalaka! – szepnął z niedowierzaniem elf.
- Dzieje się wiele dziwnych rzeczy – westchnęła kapłanka. – Demony, dwa morderstwa jednego dnia, Tacy Jak Oni!...
- To był długi dzień, Pani – pocieszył Beulf.
- Oby nie nasz ostatni – szepnęła ponuro.
- Pani, możemy porozmawiać? – spytał Beulf.
- Tak.
- Spytam tylko o jedno. Skoro Starfire i Żywy Ogień...
- Oni nie są stąd, Beulf – przerwała stanowczo. – Przeszli przez Bramę. Są z Wymiaru Chaosu. Są skażeni Chaosem – dodała ze smutkiem. – Dlatego musimy być czujni. Chciałabym im zaufać, już teraz, ale... muszę wiedzieć, co naprawdę spotkało Ilundila i Severyna. Ani słowa o Takich Jak Oni i Bramie – poprosiła.
Elf i dragonita skłonili się lekko.
* * *
Po godzinie do sali wszedł jeden z zakonników i skinął głowa do Lisa.
- Możemy zacząć przesłuchanie – powiadomił. – Zadawajcie jej pytanie wedle swego uznania.
Do sali weszła młoda kobieta.
- Yenner – skłoniła się lekko, przedstawiając się wam.

Girl by ~sandara on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline