- Panie przodem. Znajdziemy jakiś zaciszny kąt i będziemy mogli podyskutować na temat tego, kto z czym ma problemy... Osłupiała wpatrywała się w Kenta nie bardzo wiedząc jak zareagować. Najpierw wzniecił w niej furię a teraz taktownie chciał się z wszystkiego wycofać. Nie do wiary… Jeszcze przed chwilą gotowa była obić mu twarz a teraz ledwie mogła wykrztusić z siebie słowo. - Kent, myślisz, że jesteś zabawny? Może podchodzisz do tej misji jak do egzotycznej przygody, ale ja jestem niejako w pracy, więc nie oczekuj ode mnie, że będę zgrywać rozszczebiotaną panienkę, tylko dlatego aby poprawić ci humor i pomóc się zaadaptować. – spojrzała na Wolfa – Sir, sierżant Anderson prosi o instrukcje. – wyglądała na zakłopotaną – Proszę określić punkt docelowy i dalsze wytyczne misji – wyrzucała z siebie słowa jak automat, wpatrując się w Wolfa prawie błagalnie. Kent ją zaskoczył. Nie była w stanie przejrzeć jego intencji. Poszukiwała bezpiecznego punktu odniesienia. Niech ktoś u diabła po prostu powie jej co ma robić…
Ostatnio edytowane przez liliel : 11-03-2008 o 23:23.
|