Chciało jej się spać. Była już bardzo, bardzo zmęczona. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na znużenie małej
Alusi, pewnie zrucając to na karb smutku z powodu śmierci Wilka. I też po części nie mylono się...
Początkowo Koteczek pląsał wokół nóg swojej pani, starając się ją rozbawić, potem jednak i on zmarkotniał, idąc po prostu u boku dziewczynki. I tak szli, szli... choć nie wszyscy.
Michaś jechał. Jak zwykle na końcu, jak zwykle sam.
Mała
Ala, która była na niego zła, poczuła się trochę głupio. Powoli zaczynała rozumieć. Tatuś kiedyś mówił jej o mniejszym złu.
„Mniejse zło to takie dobro, tylko nie do końca dobre, ale lepse od tego, co jest złe...” Michaś musiał wybrać mniejsze zło. Zastrzelił Świnkę, która chciała im zrobić „kuku”, mogła nawet skrzywdzić Koteczka, a to było niewybaczalne. Przypominając sobie nie tak dawny strach o futrzaka,
Alcia spojrzała z miłością na astralnego zwierzaka, który mrugnął do niej, jakby wiedząc o czym myśli.
W pewnym momencie przystanęli. Siedmiolatka ucieszyła się z możliwości odpoczynku, widząc jednak miny niektórych, domyśliła się, ze znów napotkali jakąś przeszkodę. Wysunęła się do przodu, człapiąc jak kaczuszka. No tak, niewiadomo w którą stronę się udać, nawet mądry
Kubuś nie wiedział. Zmrużywszy oczy,
Alusia przeliterowała napis na drogowskazie.
- Zaraz się dowiem, w którą stronę iść. – powiedziała do pozostałych dzieci, kiedy te zastanawiały się nad wyborem drogi.
Dziewczynka wyjęła z kieszeni różową piłeczkę, a następnie zamknęła oczy i poprosiła w myślach astralnego kotka, aby wskazał im drogę do Babilonu. Wyraziwszy swoja prośbę, rzuciła kuleczkę przed siebie. Ta chwilę jakby się wahała, po czym potoczyła się w lewo.
-
Tam mamy iść. Kotecek nigdy nie kłamie. – podsumowała wybór
Ala.
Więc znów mieli iść? Mała westchnęła ciężko, tak bardzo chciała już do łóżeczka. Nawet bez kolacji, ale chciała już odpocząć... I wtedy zjawił się koło niej
Michaś.
– Prze..przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. – powiedział, a w jego głosie brzmiał prawdziwy smutek -
Bo widzisz ja, nie chciałem, żeby tam w wiosce Świnek tak wszystko wyszło. Wiem, że muszę być dla Ciebie kimś strasznym, ale nie gniewaj się proszę bo…bo.
Czułe serduszko ścisnęło się z żalu nad chłopcem, który chciał dobrze, lecz mu nie wyszło i wszyscy się od niego odwrócili.
-
Pseprosiny psyjęte. – powiedziała wesoło
Ala.
Chciała uścisnąć rękę
Michasia, lecz zachwiała się i... bęc! Upadła na pupę, na szczęście nie bolało. Widząc zaniepokojenie w oczach chłopca, pożaliła się.
-
Alusia jest śpiąca, a Kotecek jest za mały, zeby ją nieść.
- To może... może ja cię wezmę na kolana? – zapytał
Michał, a jego serce biło conajmniej 3 razy szybciej niż zwykle. –
Ja będę jechał, a ty możesz sobie spać...Ach!
Zamiast odpowiedzieć, dziewczynka po prostu wgramoliła się na wózek, objęła chłopca za szyję i ziewnęła szeroko, jakby chciała połknąć wszystkich wokół.
- Doblanoc... – wysepleniła tylko, przytulając się do
Michasia.