Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2008, 15:18   #22
Scarlet
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu
Ciepła dłoń meżczyzny spoczęła na ramieniu Nicole. Ogarnęło ją dziwne uczucieŻaden inny mężczyzna, po za ojcem i generałem, nie posunął się do tego gestu od długiego juz czasu.Słowa Urlykanina podniosły kobiete na duchu.

A więc jest nadzieja. Kamień... Kamień, który ocali życie przyjaciela. Jestem mu to winna.
Za wszystkie lata, które mi poświęciła i za wsparcie jakie od niego otrzymałam.
Znajdę ten kamień, gdziekolwiek by był i odbiorę go za wszelką cenę. Choćbym miała go wydrzec samemu Panu Czaszek.


-Erb...Erb..
.- Nicole powtorzyła imię chcąc je dokładnie zapamiętać.- Jednego nie rozumiem. Jak pod okiem najwyższych kapłanów mogło dojść do tak okropnej zbrodni. To jakby Urlyk zabił sam siebie.
Czyżby na włosku wisiało wielkie poruszenie? Kamien jest bardzo wartościowy, i jak słusznie kapłan powiedział pewnie nie tylko dla mnie. Znajdę Eskila i pomogę mu odnaleść kamień. Zwrócimy go tam, gdzie jego miejsce.

Nicole wzieła głęboki wdech. Uświadomiła sobie, że życie generała zależy od marnego kamienia. Przez chwilę stała zamyślona. Natłok informacji nie pozwolił sie jej skupić.

Kobieta spojrzała na kapłana wzrokiem pełnym zapału. Jej krew gotowała się do drogi. Każdy mięsień ciała został poruszony,każda czastka jej umysłu została ożywiona. A to wszystko dzieki nadzeii. Zawiesiła na szyi medalion i przyjęła błogosławieństwo kapłana. Zanim odeszła ujęła dłoń generała, i jak to czynią rycerze w hołdzie swego pana, ucałowała ją z pełnym szacunkiem.

Nie zapominając o wiernych kompanach podróży Nicole pożegnała się z nimi w nadzeii, że wkrótce znów się spotkają. Spakowała w juki świeże porcje zywności starannie zapakowane przez gosposię. Wzbogaciła oręż o dodatkowy rapier i tak przygotowana ruszyła w drogę w pogoni za Eskilem.

Nicole pędziła konia ile mógł. Znała jego mozliwości. Wiatr ochładzał zagrzane stertą ubrań ciało. W końcu jednak, zmęczenie ogarnęła wierzchowca, a na horyzoncie żadnego śladu nieznajomego najemnika.
W oddali dostrzegła budynek zajazdu.

Zmierzcha już. Dobrze by było się tu zatrzymać- kobieta spojrzała na sporych rozmiarow budynek najwidoczniej goszczący juz wewnątrz podróżnych- Może jutro uda mi się do gonić Eskila.

Nicole wprowadziła konia do przybocznej stajni. Niewlki budynek drewnianej konstrukcji posiadał zaledwie kilka boksów. Chłopiec stajenny krzątał się pomiedzy zagrodami oporządzając zwierzęta.

- Chłopcze, podejdz tu na chwilę- Nicole usmiechnęła sie do niego i rękę skierowała do sakwy- Proszę, o to twoja zapłata. Zajmij sie dobrze moim wierzchowcem.

Chłopak na widok złotej monety usmiechnąl się szeroko pokazując swoje przybrudzone zęby.

- Tak jest proszę Pani. Zajmę się nim najlepiej jak umiem.

Nicole połozyła monete na rekę chłopca. Zabrała swoje rzeczy i kroki skierowała do głównego budynku.Schludny zajazd przypadł jej nawet do gustu. czasami bywała w gorszych, bardziej obskórnych zachodzących smrodem, brudem i wymiocinami.
Ten w jej mniemaniu należał do klasy średniej. Wchodząc rozejrzała się po gospodzie, a nastepnie podeszła do karczmarza.

- Witam szanownego gospodarza tego poczciwego zajazdu- Nicole spojrzała na mężczyznę ciepłym wzrokiem- Pewnie macie jakiś wolny pokój? Wezmę jeden. I ciepła strawę poproszę, i cos na popitke do tego.


Nie odchodzac od lady czekala na posiłek. Karczmarz o sporych gabarytach krzątał się za ladą. Nicole obdarzyła spojrzeniem gości przybytku. Niczym niewyróżniający sie podróżnicy odpoczywali przed kolejnym dniem wyprawy. Spokój i miłe ciepło dochądzące z paleniska było namiastką domowej izby.

Flitz...Flitz... - kobieta postukiwała opuszkami o cheblowany blat lady, wizja schorowanego przyjaciela na krańcu drogi życie nie opuszczała jej nawet na chwilę.

- Karczmarzu!-
krzyknęła ni stąd ni z owąd- Nie zagościł może u was najemnik imieniem Eskil??? Pilnie mi do spotkania z nim- kontynuowała przyciszonym już głosem. Przez chwilę uwaga gości zwrócona była na jej osobę. Nagły krzyk wzmorzył nawet czujność strażników dróg, po chwili jednak wrócili do swoich czynności.

Nicole niecieprliwie wyczekiwała jakich kolwiek wieści na temat Eskila. Odrzuciła nawet myśli o odpoczynku w gospodzie skłonna podróżować przy blasku księżyca.
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?

Ostatnio edytowane przez Scarlet : 13-03-2008 o 14:05.
Scarlet jest offline