Sigfryd po wesołym wieczorze spokojnie zapadł w sen w pokoju i przespał snem sprawiedliwego całą noc. Obudzony przed świtaniem trelami ptaków, wyjrzał przez okno na morze. Długo pogrążony w zadumie kontemplował jego stan i analizował chumory. Następnie uspokojony i wyciszony odmówił poranną inwokacje do Mananna. Oporządziwszy swój strój zbroję i zebrawszy rzeczy zszedł na dół karczmy, postukując trójzębem w deski podłogi.
Śniadanie dostarczono nawet dość szybko jak na warunki takiej karczmy, czym Sigfryd był mile zaskoczony.
W koncie gospody śniadali grajkowie przygrywał im najmłodszy z nich widocznie uczeń.
Po skończonej piosence najstarszy odebrał młodemu lutnię. - Prawie dobrze, ale musisz w pierwszym przejściu zastosować inny chwyt, który pozwoli ci na szybsze przechodzenie pomiędzy nutami. No i jeszcze jedna sprawa druga zwrotka inaczej się intonuje, po dis następne dwa zdania. Patrz i posłuchaj jak ja to gram.
[MEDIA]http://dumaeg.googlepages.com/Ch1lopcy_z_Botany_Bay.mp3[/MEDIA]
Kapłan z przyjemnością wsłuchał się w mistrzowskie wykonanie starej morskiej ballady.
Następnie, gdy już zakończył posilać zawoła karczmarza, wtedy to talerz dołączyli zaspani towarzysze powoli schodząc się na śniadanie. Szybko się posilali, gdy Sigfryd wypytywał karczmarza.
- Słuchaj no jak się dostać na zamek tego hrabiego, może ten rycerz zostawił jakieś instrukcje. Jeśli nie to poinstruuj jak się tam dostać, no i powiedz gdzie można nająć kogoś, aby nas tam zawiózł wozem.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 22:59.
|