10 września 2007, godzina 21:35, Dworek "Dęby" (Nów) - - - > N'sakla, Tiba, Tomek
Potężne, dwuskrzydłowe drzwi otwarły się z hukiem pod wpływem ciosu N'sakli. Teurg błyskawicznie sprawdził Umbrę - hall aż roił się od zmór, wściekłych, wygłodniałych, czekających na swoje ofiary. Najwyraźniej zamieszanie jakie powstało w świecie materialnym miało i na nie duży wpływ.
Przeciwnik zaatakował, lecz N'sakla spodziewając się tego zdążył uniknąć ciosu. Drewniana postać siłą rozmachu poleciała do przodu, a szpony Teurga rozorały jej plecy. Posypały się drzazgi, rozległ się okropny ryk. Przeciwnik zatrzymał się w progu domu, tak jakby nie mógł wyjść na zewnątrz. Z niezwykłą szybkością i precyzją N'sakla wyprowadził kolejne ciosy nożem - istota jedynie górną częścią ciała leżała poza progiem domu, rozorana i postrzępiona. Jej nogi już prawie do pasa wtapiały się w podłogę.
Tiba rzuciła się do pomocy swemu przywódcy. Potężna Crinoska wyprowadziła dwa celne ciosy nim jeszcze postać zdążyła uciec do swojego podziemnego świata - drzazgi rozleciały się we wszystkie strony, a w podłodze została sporej wielkości dziura. Tomek obstawiał "tyły". Podczas gdy N'sakla i Tiba wykańczali pierwszego przeciwnika, on czekał na kolejne ciosy, nie chcąc dopuścić aby przyjaciele zostali zaatakowani od tyłu. Obserwował jak z podłogi wyłaniają się kolejne postacie - jedna, druga, piąta, dziesiąta... Nagle hall zaludnił się drewnianymi mężczyznami. Nieco zaskoczeni przez chwilę przyglądali się dziurze w podłodze, jakby zapominając o tym, że mieli rzucić się na przeciwników...
- - - > Trzeci, Marek
Trzeci nie czekał na żaden sygnał ani rozkaz. Rzucił się przez hall do tylnego wyjścia, ponaglając watahę do ucieczki. Szybki Lupus w kilka sekund znalazł się przy drzwiach i z całym impetem wyleciał przez nie na zewnątrz. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, ale tylko na mgnienie oka - pod naporem żywej masy i siły poleciały wprost w stronę bajorka i rozleciały się w drzazgi. Z dworku wypadł Marek w bojowej formie.
Dopiero wtedy obaj Garou zorientowali się, że N'sakla, Tiba i Tomek wybrali drugie drzwi do swej ucieczki. Nawet w korytarzu widać było, że cały dworek wypełnia się wychodzącymi ze ścian i podłóg mężczyznami. Nie było już szans przedrzeć się przez nich i dołączyć do reszty watahy. Ahroun bez cienia wahania puścił się pędem naokoło domu, zmierzając w stronę głównego wejścia. |