Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 17:53   #24
Scarlet
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu
Karczmarz okazał się dobrodusznym człowiekiem. Olsen wspomógł Nicole dobrą radą oraz przygotował dla niej dodatkowy prowiant. Myśl, że życie ojca pozostawiło po sobie tyle miłych wspomnień i ludzi, sprawiła, że poczuła się lepiej. Olsen znał jej matkę. Bardzo chciała usłyszeć historię ich znajomości. Chciałaby by ujrzeć całą przeszłość oczami bliskich im osoób, wiedziała jednak, że czas nie stoi po jej stronie. Nieubłagalnie płynął, każda sekunda zwłoki, to kolejna cierpienia. Piasek się przesypywał, powoli, ale konsekwentnie. Uścisnęła rękę Olsena w geście podziękowania i obdarzyła go szczerym uśmiechem. Popędzając konia Nicole ruszyła w pogoni za Eskilem. Slady prowadziły w las. Las jest sprzymierzeńcem dzikich istot. Tylko głupiec zapuszcza się samotnie w jego gęstwiny. Gdyby chociaż miała przy sobie tych nieokrzesanych wojaków, czuła by się pewniej. Ale teraz jest sama i musi liczyć na siebie.
Prowadząc konia przez las ostrożnie stąpała, niechcąc natknąć się na zastawione sidła czy inne prymitywne pułapki. Drzewa szeleściły miotane przez delikatny wiatr. Nicole szła coraz głębiej. Ślady wyraźne, prowadziły w coraz ciemniejsze partie lasu. Korony drzew miejscami przysłaniały niebo, torując drogę świetlistym promieniom. Z każdym kolejnym krokiem las jak by cichł. Koń stał się niespokojny. Począł wieżgać i wydawać odgłosy niepokoju. Nicol trzymała mocno za lejce. Do jej uszu doszedł przytłumiony dźwięk krzyku oraz starcia oręża o oręż. Odgłosy walki, coraz wyraźniejsze zdawały się nasilać. Nicole puściła lejce i uspokoiła wierzchowca. Poklepała go po grzywie. Od czasu kiedy tylko pamięta, klacz nigdy nie była uwiązana, a jednak posłuszna, zawsze czekała na swego jeźdźca. Kobieta wyciągnęła rapier i tarcze. Poczęła iść w kierunku miejsca walki.
Przy jeziorze ujrzała parę wojowników odpierających atak mutantów. Wiedziała co musi zrobić. Nie zastanawiając się nad siłą przewagi ruszyła w ich kierunku.

-Zabije to ścierwo!- mruknęła pod nosem i ruszyła na jednego ze stworów.

Nie nawidziła ich. Tak bardzo ich nie nawidziła... Zabrali jej wszytko. Wszystko co miała i co kochała. Na widok stworów Nicole jak by odżyła. Każdy mięsień jej ciała gotowy był do walki. Serce nadawało rytm jej ruchom. Szybkie i precycyjne cięcia zmierzały w kierunku mutantów. Walka o przetrwanie toczyła się na dobre.
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?
Scarlet jest offline