Soundtrack
Pierwszy ze zwierzoludzi padł pod zamaszystym cięciem na korpus. Krew trysnęła na twarz Eskila. A ciało stwora upadło ciężko w trawę. Blask słońca oślepił go na chwilę. Usłyszał ryk. Mimowolnie wstrząsnęły nim dreszcze. Nie wiedział ile tego plugastwa czai się w cholernym lesie. Pytanie czy Erb jeszcze żyje? W dodatku ta kobieta...
- Andskotinn! – WykrzyczaÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ci. WzburzyÅ‚a siÄ™ w nim krew. Chęć zabijania. Dawno nie czuÅ‚ tej adrenaliny w czasie walki. DÅ‚onie zaczęły mu siÄ™ pocić a serce szybciej zabiÅ‚o. HvÃ-ti Fálkinn zabÅ‚yszczaÅ‚ w powietrzu zbrukany krwiÄ… poplecznika Chaosu. Runy gÅ‚oszÄ…ce imiÄ™ miecza zalÅ›niÅ‚y w blasku sÅ‚oÅ„ca. Byli blisko. Nagle krzaki rozpadÅ‚y siÄ™ na strzÄ™py i wyskoczyÅ‚o dwóch owÅ‚osionych bydlaków. Byli mniejsi niż ten polegÅ‚y. Mimo wszystko ich ciaÅ‚a byÅ‚y dobrze zbudowane. Potężne, masywne Å‚apska zakoÅ„czone szponami dzierżyÅ‚y obosieczne topory, wielkoÅ›ciÄ… prawie dochodzÄ…ce do dwurÄ™cznego miecza i niechybnie ciężkie. Mimo wszystko trzymali je w jednej rÄ™ce. To Å›wiadczyÅ‚o o ich nadludzkiej sile. Racice wbijaÅ‚y siÄ™ gÅ‚Ä™boko w podmokÅ‚e podÅ‚oże. Mordy ociekaÅ‚y wydzielinÄ… z ryja. Ich piekielne Å›lepia utkwiÅ‚y we wzroku Eskila.
Úlfapokan spojrzał na okrwawiony miecz i przygotował się na starcie. W między czasie dostrzegł, że kobieta jest w poważnych opałach. Również zmagała się z bestiami Chaosu w takiej samej liczbie.
- Fyrir Olric! Deyðu !
Eskil zerwał się do biegu w kierunku zwierzoludzi. Wskoczył na ciało powalonego stwora i podskoczył w górę unikając poziomego cięcia toporem jednego z bestii. Wykorzystał jego nie uwagę i z całej swej siły uderzył w czaszkę. Pękła pod potężnym uderzeniem. Götz poczuł ciarki przechodzące po jego kościach po uderzeniu. Z ledwością złapał równowagę. Wyskoczył w przód, wskakując jedną nogą na ramię upadającego pomiotu Chaosu i wyskoczył w powietrze. W locie ciął na gardziel zdezorientowanego zwierzoczłeka. Wpadł w niego i powalił na ziemię. Posoka kolejny raz trysła na twarz rangera. Poczuł smród bestii i prawie zwymiotował. Czuł zmęczenie od walki. Pot spływał mu po plecach i czole. Dawno nie walczył. Zbyt dawno.
- Dvergr! – KoÅ„ bÅ‚yskawicznie zareagowaÅ‚ i nim Eskil siÄ™ podniósÅ‚ byÅ‚ już przy nim. ZÅ‚apaÅ‚ konia za siodÅ‚o i zerwaÅ‚ rzemieÅ„ podtrzymujÄ…cy kompozytowy Å‚uk. SpojrzaÅ‚ w kierunku kobiety, która radziÅ‚a sobie caÅ‚kiem wprawnie, co byÅ‚o dla Eskila nie maÅ‚ym szokiem. GdzieÅ› w oddali przy brzegu jeziora, dostrzegÅ‚ zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ blondynkÄ™…
- Fjandinn! Co te kobiety robiÄ… w …
Jego myśl przerwało dwóch zwierzoludzi, którzy wyłonili się nagle zza drzew i w krwiożerczym okrzyku rzucili się na walczącą. Eskil wyciągnął strzałę i nałożył na cięciwę. Poczuł powiew wiatru we włosach. Drugą wraził w ziemię przed sobą. Wycelował precyzyjnie w czachę tego pierwszego i strzelił wyczuwając dogodną sytuację. Strzała powirowała w powietrzu przecinając przestrzeń na swej drodze. Bestia w pędzie dostała szypem w łeb, zatoczyła się i zahaczyła kopytem o korzenie drzewa. Wpadła z łoskotem do wody, burząc taflę jeziora.
Druga strzała. Götz wycelował. Poczuł ból w nodze. Musiał coś sobie wbić. Zawahał się. Topór bestii zawirował w powietrzu. Szybka decyzja i strzał. Grot wszedł precyzyjnie w kark stwora. Ten zawinął się i upadł pod nogi kobiety. Spojrzała błyskawicznie w kierunku Eskila i podarowali sobie uśmiechy. Eskil obserwował jak wykańczała swoich przeciwników.
SÅ‚owniczek:
Andskotinn - Niech to szlag trafi
HvÃ-ti Fálkinn - BiaÅ‚y JastrzÄ…b
Fyrir Olric! Deyðu ! - Na Ulryka! GiÅ„!
Dvergr - Karzeł
Fjandinn - Cholera