Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 21:32   #26
Empress
 
Reputacja: 1 Empress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwu
Elfka nie mogła narzekać na brak szczęścia. Zarówno podczas wykaraskania się z kłopotów, znalezienia noclegu, jakości spożywanego posiłku czy…w końcu zlokalizowania persony, której poszukiwała. A owych person poszukiwała kilku, zaś jej niebywałe szczęście sprawiło, że wszystkie oto stały przed nią…kotłując się z pomiotem boga mordu. Jasna cholera. Obserwowała jak człowiek rozłupuje pierwszego zwierzoczłeka, oraz jak dwie inne przedstawicielki ludzkiej rasy przygotowują się na swych własnych oponentów.
-Eghm…No tak.
Skomentowała zwięźle i dobitnie fakt, że nieopodal przeleciały dwie strzały, zaś taka sama liczba zwierzoludzi właśnie zmieniła swoją aparycję na odmianę, która nie wiedzieć czemu wywoływała u niej dziwne skojarzenia kulinarne, głównie powiązane z rożnem. Doprawdy ciekawe jakby smakowali, po odpowiednim przyprawieniu. Będzie musiała to kiedyś sprawdzić, jednak teraz…nie czas na to. Nie przepadała za tego typu bestiami, które w głównej mierze były wytworem boga mordu, Khorne’a. Brak im było zarówno klasy, jak i umiejętności taktycznych godnych odnotowania, co na dobrą sprawę ograniczało ich rolę na polu bitwy do zaszczytnej funkcji mięsa armatniego. Ale nawet takie było potrzebne, choć zazwyczaj szybko wypełniało swą powinność…
Magini nie wiedziała czego powinna się spodziewać, po okolicznym terenie, jak i walczących. W dawnych czasach nie musiałaby się obawiać owych bestii, ponieważ byłyby pod kontrolą odpowiednich osób, ciasno trzymane w zwartym szeregu. Jednak tutaj…sytuacja przedstawiała się zgoła inaczej. Posiadała szczere wątpliwości jakoby zwierzaki zamiast machać swoim orężem zatrzymały się na herbatkę i ciasteczka, jak i w celu dyplomatycznego zajęcia się sprawą przynależności długouchej kobiety do jednego z właściwych stronnictw.
-Vyraes ti…Mor os Vyradaes…
Dłonie poruszyły się w tajemniczy sposób, który ulatywał z umysłu, jeszcze przed tym, jak na dobre w nim zagościł. Koniuszki palców rozbłysły lekkim błękitem, zaś wylatujące z nich wici koloru głębokiego morza, zdawały się rozciągać, oplatając jej ciało niewyraźną warstwą, zupełnie nie przejmując się tak błahym detalem jak rosnąca długość i ilość materiału ochronnego. Rozpryskiwały się w coś w charakterze wirującego obłoku, otaczającego szczelnie sylwetkę. Potem zaś, natychmiast znikając jakby nigdy ich nie było. Potężna, niewidzialna aura ochronna, szczelnie zamknęła w sobie „zawiniątko”.
- Sor air si ael.
Mruknęła pod nosem z uśmieszkiem i przytaknęła sama sobie wyraźnie zadowolona z otrzymanego efektu, który zapewni jej na kilka godzin solidną ochronę, której nie powstydziła by się pełna zbroja wykonana z najtwardszych metali. Mimo to, wolała jednak nie włączać się do walki. Pozostali radzili sobie nadzwyczaj dobrze, poza tym…z takiej odległości miałaby spore szanse pochłonięcia płomieniami zarówno „sojuszników” jak i przeciwników. Pozostawało mieć nadzieję, że wybrała właściwie między tymi dwoma grupami, które własnie wymieniały ciosy. Choć wymiana zdawała się jednostronna. Widząc, że walka ma się już ku końcowi, dziewczyna zaczęła z wolna, przez otwarty teren ( i będąc doskonale widoczną), zmierzać wprost w kierunku wojownika, który tak sprawnie rozprawił się z mnogą ilością bestii. Uniosła dłoń w powitaniu i obdarowała go uśmiechem, nijak nie zrażona tym, że ociekał posoką z całego swego ciała.
 

Ostatnio edytowane przez Empress : 13-03-2008 o 21:37.
Empress jest offline