Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 22:29   #27
Vivan
 
Vivan's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetny
Kiedy Katlin otworzyła drzwi, zdziwiła się, że Zajazd jest tak zadbany. Było w nim czysto i schludnie. Nie był to budynek pierwszej klasy ale znacznie różniący się od karczmy w której była kilkanaście godzin temu. Kiedy dziewczyna spojrzała na zegarek było już po północy. Szybko zjadła zamówiony posiłek i udała się do swojego pokoju. Była tak zmęczona, że ledwo po położeniu się w miękkim łóżku, (nie było aż tak wygodne, jednak Katlin od dłuższego czasu nie zaznała takiej wygody w swojej podróży) zasnęła głębokim snem.

Jednak parę godzin później dziewczynę obudził straszny ból w lewej ręce. Znak Pana zapiekł ostro. Dziewczyna zorientowała się, że coś się dzieje. Coś co musi sprawdzić!

Cholera co jest grane?! Czemu piecze, aż tak bardzo? Czego chcesz Panie?!
– Dziewczyna zadawała w myślach pytania do swego Boga. Jednak odpowiedzi nie było. Pojawił się tylko kolejny ostry ból….
W tym momencie po korytarzu rozchodził się wyraźny dźwięk stukania butów. Katlin zaczęła domyślać się czego pragnie jej Mistrz. W momencie stanęła na nogi i ubierając buty nasłuchiwała kolejnych dźwięków z korytarza. Jednak gdy nikogo nie usłyszała powoli podeszła do drzwi i uchyliła je lekko. Nikogo nie było widać. Zatem dziewczyna postanowiła iść dalej. Kiedy otwierała drzwi alby spokojnie wyjść z pokoju rozległo się dość głośne skrzypienie zawiasów w starych drzwiach.

- Cholera!
-szepnęła dziewczyna. Jednak wiedziała, że jeśli teraz spanikuje czy też straci nerwy cały jej plan może się nie udać. Zatem opanowana powoli i ostrożnie ruszyła przed siebie w kierunku schodów prowadzących na dół, gdzie wczoraj spożywała kolację.

Co on tu robi? Dla mnie super… przynajmniej wiem, że nie straciłam tropu i podążam w dobrym kierunku. Tylko czemu wczoraj nic nie wiedziałam o jego pobycie tutaj. Gdyby tu był Pan dałby mi znać. Wiedziała bym o tym. Tak jak dowiedziałam się teraz! Nie przepuszczę tej okazji. Ale muszę być ostrożna. Drugiej takiej szansy by zadowolić Pana może nie być. Lepiej się skryję i pozostanę w ukryciu. Tak żeby mnie nikt nie widział. Takk.. to dobry pomysł. Teraz musi wszystko się udać… nie przepuszczę takiej okazji…. - Pomyślała dziewczyna i z ironicznym lekkim uśmiechem na twarzy skryła się za rogiem schodów.

Po chwili trzasnęły drzwi. Katlin nie wiedziała czy to owy mężczyzna opuścił zajazd czy stało się coś innego. Jednak wiedziała, że jeśli to mężczyzna wyszedł musiała zejść na dół zorientować się gdzie podąża. Zaryzykowała. Pewna siebie i udając, że dopiero wstała zeszła na dół. Przy barze był już tylko karczmarz.

-Dzień dobry Panienko – Przywitał dziewczynę.
-Dzień dobry – rzuciła szorstko dziewczyna.
- Widzę, że nie była to zbyt udana noc
- Udana, ale krótka, Przepraszam ale nie mam zbyt wiele czasu, chciałam zamówić coś do jedzenia, na wynos.
- Już się robi Panienko.


Dziewczyna podeszła do stolika stojącego najbliżej okna i zajęła miejsce. Ponieważ Zajazd był jeszcze pusty, a Karczmarz zajęty przygotowywaniem posiłku, dziewczyna spokojnie patrzyła przez okno w kierunku odjeżdżającego mężczyzny.

Kiedy posiłek Katlin został przyniesiony, dziewczyna zapłaciła i biorąc wszystkie swoje rzeczy opuściła budynek. Świt był piękny. Słońce świeciło bladym blaskiem ogrzewając ziemię i wysuszając świeżą poranną rosę. Lekki ciepły wiaterek powiewał włosami pięknej dziewczyny skradającej się za mężczyzną. Katlin nie miała trudności w tropieniu i była pewna, że nie została jak dotychczas zauważona. Jednak dziewczyna zauważyła coś dziwnego. Co jakiś czas mężczyzna przyklękał wpatrywał się w ziemię.

Czego on szuka… Hmm… Zapowiada się dobra zabawa. Wygląda na to , że ja tropię jego, a on tropi jeszcze kogoś innego. Chyba, że….? Nie to nie możliwe. A jeśli tak.. jeśli on zauważył jakieś ślady nie związane z jego podróżą? Ślady jednak dla niego ważne? No przecież grzybów nie zbiera! Nie na środku traktu!
Dziewczyna nie wiedziała co ma myśleć o tym co właśnie widzi. Stwierdziła jednak, że nie warto zaprzątać sobie tym głowy bo co ma być to będzie.

Kiedy mężczyzna opuścił trakt i zszedł w stronę jakiegoś jeziora Katlin podeszła za najgrubsze drzewo i kucając za nim przyglądała się co robi mężczyzna.
W jednej chwili cisza panująca w lasku zamieniła się w nieprzyjemny i pełen grozy odgłos. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Dlatego spojrzała uważniej na mężczyznę.

Przeoczyłam coś? Czy on rzucił jakiś cholerny czar!? Kurwa… i znowu piecze… Co jest grane Mistrzu???.... Nie… to nie czar tego prostaka, sam jest wystraszony, nie jest pewny sytuacji jaka się dzieje. Więc co jest grane??

W tym momencie nie wiadomo skąd na wprost mężczyzny pojawił się zwierzoczłek! I kolejnych dwóch!

Co jest kurwa grane?! Kim jest ten facet, że każdy się nim interesuje?! Ja, teraz te potwory! Kto jeszcze!? Pomóc mu? Katlin o czym ty myślisz! Wybij sobie to z głowy! Ale zaraz… Jeśli mu nie pomogę, a ten parszywiec zginie, kto doprowadzi mnie do cennej paczki! Zawiodę Pana… nie mogę do tego dopuścić! – szybko myślała Katlin.

Chwilę później miała już rapier w ręce i pełna bojowego nastawienia ruszyła na pomoc nieznanemu człowiekowi. Była dobra w walkach, nie bała się zatem tego i szła pewna swego triumfu. Jednak po zrobieniu zaledwie paru kroków na przód dwóch kolejnych zwierzoludzi stanęło jej na drodze. Katlin uśmiechnęła się tylko kpiąco i pełna energii rozpoczęła walkę…
Jej rapier błysnął w szybkością w przebłysku niewielu promieni słonecznych w lesie. Jednym ruchem przecięła gardło stojącemu po jej prawej stronie potwora. Była bardzo zwinną kobietą i wiedziała, że stojący za nią w tym momencie mutant będzie chciał uderzyć w głowę. Schyliła się więc lekko i obracając się wbiła nóż w gardło zwierzoczłeka! Jednak tym razem chybiła. Rzadko jej się to zdarzało jednak dziś miała pecha. Zrobiła kolejny unik przed ciosem przeciwnika. W tym momencie jej opanowanie ustąpiło. Poczuła krew…. Narastała w niej furia. Wbiła głęboko w serce (a raczej miejsce gdzie ono powinno być) mutanta rapier. Chwilę patrzyła na wypływającą krew z miejsca zadanego ciosu. Po czym odepchnęła ciało potwora na ziemie wyciągając w jednym czasie swą broń.

Katlin popatrzyła jak walczy mężczyzna, któremu ruszyła z pomocą. Miał on zdziwiony wyraz twarzy i patrzył jakby za nią. Katlin odwróciła się z bronią na wypadek gdyby owy mężczyzna patrzył na zbliżające się potwory. Jednak To co zobaczyła dziewczyna, było czymś całkiem innym. Rzadko kiedy co potrafiło ją zdziwić. Ale widok kolejnych dwóch kobiet był dla niej wielkim szokiem.

Co to do cholery ma znaczyć? Skąd tu nagle tyle ludzi?! Na razie śledzę nieznajomego, potem mu pomagam co już jest dla mnie dziwne, że wpadłam na taki pomysł, a teraz jeszcze te dwie baby?!! One też go śledzą? A może śledzą mnie?? Chyba, że są z nim i teraz ja jestem w tarapatach bo czekali tylko na okazję, żeby mnie złapać?!! KURWA!!! Co jest do cholery grane… Mam nadzieję, że jeszcze śpię i wszystko mi się śni.. ta sprawa zbyt śmierdzi…
 
__________________
Bogowie wiedzą, że śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.
Vivan jest offline