Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2008, 07:23   #28
Kraven
 
Kraven's Avatar
 
Reputacja: 1 Kraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwuKraven jest godny podziwu
Angarad nie posiadał konia, i wiedział również, że za te marne parę srebrników, nie zdobędzie wierzchowca, musi podróżować pieszo. Wiedział również że droga, do zajazdu jest długa i pieszo zajmie mu ponad dzień drogi, nie mógł sobie pozwolić na taką zwłokę, do tego był zmęczony po nieprzespanej nocy. Angarad ruszył przed siebie kierując się na plac, był zły na siebie, za taki obrót wydarzeń, na dodatek stary zwiadowca nie powiedział mu nic interesującego, acz kol wiek zdradził mu starą ścieżkę nad Czarny Staw. Wojownik miał nadzieję, że mnich ukrywa się gdzieś nieopodal miasta, jednak z rozmowy z starcem wynika że, nie miał za bardzo gdzie się ukryć, liczył na jakąś starą zapomnianą jaskinię, bądź ruiny. Najwidoczniej klecha kieruje się do Middenheim, pewnie inni wpadli już na jego trop, albo co gorsza, któryś z nich znalazł już go i klejnot który miał przy sobie. Mogłem od razu wyruszyć do Olesn’a, a nie tracić czasu na dyrdymały, jednak z drugiej strony warto było zapoznać się z tutejszą okolicą. Przynajmniej poznałem starą ścieżkę nad jezioro, według tego co mówił staruszek podróż pieszo, zajmie mi resztę dnia tylko, że ścieżka nie zalicza się do naj bezpiecznych. Musiał podjąć szybko decyzję, było południe, a on dalej tkwił w tym zakichanym mieście, nie było wyjścia musiał wyruszyć już teraz.
Mężczyzna wyszedł przez północną bramę i kierując się wytycznymi starego łowcy, po ponad mili, odbił z szlaku na zachód. Szlak był całkowicie zarośnięty roślinnością, od dawna nie uczęszczany, jednak dla Angarada nie na tyle by być niewidocznym. Wojownik przedzierał się przez chaszcze miedzy drzewami i w pewnym momencie zatrzymał się nagle, przykucnął i zaczął obmacywać ziemię, wziął jej garść do ręki i powąchał, ślady były świeże. Odciski stóp i kopyt był mocno wyryte, Mutanty, niech to szlag, tak blisko miasta, nie wróży nic dobrego. Błyskawicznie poderwał się na równe nogi, rozglądnął energicznie dookoła, wypatrując czegoś lub kogoś. Nie trwało to więcej niż parę sekund, nasuną kaptur na głowę, zacisnął pięść i ruszył biegiem po śladach… Miecze odpiął od pasa i założył na plecy, nie przeszkadzały mu już w gonitwie, były łatwo dostępne i nie obijały się o jego nogi podczas pościgu…. Widać było uśmiech na jego twarzy, już dawno nie czuł się tak dobrze, był w swoim żywiole... Zaczął łowy….
 
__________________
Wolałbym żyć życiem krótkim, ale w chwale, niż długim, ale w zapomnieniu... bo ulubieńcy bogów umierają młodo, lecz później, żyją wiecznie w ich towarzystwie...

Ostatnio edytowane przez Kraven : 14-03-2008 o 19:20.
Kraven jest offline