Seratia: Pamiętasz, pierwszą złupioną przez was wioskę... Pamiętasz wyraz zaskoczenia malujący się na twarzy pierwszego zabitego przez ciebie człowieka... Pamiętasz łzy jego żony i błękit oczu trzymającego się jej spódnicy chłopca. Wiesz już, że ten obraz na zawsze zagości w twych snach. Ale pamiętasz również, co powiedział ci wasz sternik, gdy wówczas blada znosiłaś łupy na pokład: "Nie patrz im nigdy w oczy dziecko. Gdy już żar walki opadnie, nie patrz im w oczy" I nie patrzyłaś, były inne wioski, inni mężowie, niewiasty, dzieci - szereg statystów bez imion i twarzy. Czy nieszczęśnik na progu był jednym z nich - któż to wie? On przecież nie ma twarzy...
__________________________________________________ _______________
Karczmarz z wyraźną ulgą odetchnął na słowa dziewczyny zaraz też zawołał:
- Zulka dawaj mnie tu Petrka! I garni się tu a chyżo!
Po chwili w drzwiach kuchni pojawił się płowowłosy wyrostek i chuda dziewczyna w zatłuszczonej sukience. Czekający widać ich przybycia szynkarz wskazał na jęczącego mężczyznę. - Zabierajta tego tam do brata Barteriusa, ino gibko, bo mi tu juchą całe obejście zabrudzi. A i przyśli mnie tu Józkę z płótnem i wodą... - Ledwo to powiedziawszy stracił zdało się całe zainteresowanie krzątającą się na progu trójką. Nieznacznym gestem odmówił zapłaty za zbitą misę. A gdy dziewczyna pogrążyła się w rozmowie z jednym ze stojących przy kontuarze mężczyzn, energicznie począł ścierać trzymaną w ręku szmatką kontuar, powoli przesuwając się w stronę opuszczonego przez rozmówcę dziewki stołu. |