|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-03-2008, 15:01 | #11 |
Reputacja: 1 | Ay zdecydowanym krokiem podszedł do dziewczyny. - Waćpanna widzę, choć niewiasta, nie da się obić byle łachmycie. - mówi powoli, ważąc słowa by nie zezłościć białogłowy - Sądzę też, że pomimo pozornej nieuwagi, wie waćpanna jakie mam zadanie i że kompanii poszukuję k'wykonaniu zadania mi powierzonego. Więc bez zbędnych ogródek zapytuję - czy waćpanna zechce dopomóc mi w zadani, za rzecz jasna słuszny udział w nagrodzie? - kończy wyczekując na reakcję dziewoi. |
12-03-2008, 16:05 | #12 |
Reputacja: 1 | Seratia Nie musiała długo czekać, a najemnik sam do niej podszedł, odzywając się w te słowy: - Waćpanna widzę, choć niewiasta, nie da się obić byle łachmycie. - A dyć i prawda, że w kaszę nie dam sobie dmuchać. - odparła na to, oparłszy rękę na szczupłym biodrze, nie zdając sobie przy tym sprawy jak buńczucznie w chwili owej wygląda. Tamten zaś kontynuował. - Sądzę też, że pomimo pozornej nieuwagi, wie waćpanna jakie mam zadanie i że kompanii poszukuję k'wykonaniu zadania mi powierzonego. Więc bez zbędnych ogródek zapytuję - czy waćpanna zechce dopomóc mi w zadani, za rzecz jasna słuszny udział w nagrodzie? Seratia wstrzymała się chwilę z odpowiedzią, udając rozmysł, tymczasem przyjrzała mu się uważnie. Nie uszły jej uwadze loki w przystojnym kolorze dojrzałego kasztana wystające spod kaptura naciągniętego na głowę, zupełnie jakoby nieznajomemu dach wydawał się niewystarczającą ochroną przed szalejącą na zewnątrz ulewą. Odezwała się wreszcie głosem pewnym, acz cichym, tak by możliwie najmniej postronnych usłyszało treść ich rozmowy, nie szepcząc jednak. - Owszem, słyszałam jaką waść dostał propozycję, i nie zaprzeczę że błyszczących monet nigdy za dużo. Możemy się tedy dogadać, pod jednym warunkiem. Bitna jestem jak mąż, tedy i zapłaty oczekuję jak mąż, równej i sprawiedliwej. - wygłosiwszy swoję kwestię, cierpliwie wyczekiwała odpowiedzi, bez lęku patrząc mężczyźnie w oczy.
__________________ So why don't you dance to music I hear inside my head? |
13-03-2008, 07:50 | #13 |
Reputacja: 1 | - Waćpanna może mi wierzyć, że nie podług zawartości lędźwi, acz zasług i umiejętności złoto podzielonym będzie - odpowiedział Ay spokojnie, dokładnie przyglądając się dziewczynie. Urodą mogłaby przyćmić niejedną szlachciankę, a pozbawiona była denerwującej u wysoko urodzonych dam sztywnej maniery - zachowywała się swobodnie, z emanującym na wszystkie strony wdziękiem wymieszanym z niespotykaną u młodych dziewoi butnością. |
13-03-2008, 18:57 | #14 |
Reputacja: 1 | Rejni trochę podnerwiony był na "waćpanne", (choc w myślach inaczej ją nazywał...), lecz, że to kobieta była, nie odzewał się słowem, tylko w spokoju tłumił gniew. A wnerwiony był przez to, że zamieszanie jakie zrobiła, doprowadziło do wylania się na podłożę jego ulubionego trunku. Lecz nie mówiąc, nic, znów rozmyślał, czekając na okazję, do zrobienia czegoś.
__________________ We are fighting dreamers... |
14-03-2008, 08:13 | #15 |
Reputacja: 1 | Seratia: Pamiętasz, pierwszą złupioną przez was wioskę... Pamiętasz wyraz zaskoczenia malujący się na twarzy pierwszego zabitego przez ciebie człowieka... Pamiętasz łzy jego żony i błękit oczu trzymającego się jej spódnicy chłopca. Wiesz już, że ten obraz na zawsze zagości w twych snach. Ale pamiętasz również, co powiedział ci wasz sternik, gdy wówczas blada znosiłaś łupy na pokład: "Nie patrz im nigdy w oczy dziecko. Gdy już żar walki opadnie, nie patrz im w oczy" I nie patrzyłaś, były inne wioski, inni mężowie, niewiasty, dzieci - szereg statystów bez imion i twarzy. Czy nieszczęśnik na progu był jednym z nich - któż to wie? On przecież nie ma twarzy... __________________________________________________ _______________ Karczmarz z wyraźną ulgą odetchnął na słowa dziewczyny zaraz też zawołał: - Zulka dawaj mnie tu Petrka! I garni się tu a chyżo! Po chwili w drzwiach kuchni pojawił się płowowłosy wyrostek i chuda dziewczyna w zatłuszczonej sukience. Czekający widać ich przybycia szynkarz wskazał na jęczącego mężczyznę. - Zabierajta tego tam do brata Barteriusa, ino gibko, bo mi tu juchą całe obejście zabrudzi. A i przyśli mnie tu Józkę z płótnem i wodą... - Ledwo to powiedziawszy stracił zdało się całe zainteresowanie krzątającą się na progu trójką. Nieznacznym gestem odmówił zapłaty za zbitą misę. A gdy dziewczyna pogrążyła się w rozmowie z jednym ze stojących przy kontuarze mężczyzn, energicznie począł ścierać trzymaną w ręku szmatką kontuar, powoli przesuwając się w stronę opuszczonego przez rozmówcę dziewki stołu. |
14-03-2008, 13:47 | #16 |
Reputacja: 1 | Seratia Marcescens Dziewczyna żadnej reakcji na wzmiankę o "zawartości lędźwi" nie przejawiła. Ani nie spłoniła się panieńskim rumieńcem, ani nie odwróciła wzroku, ani w żaden inny sposób zmieszania nie dała po sobie poznać. Stała dalej hardo wyprostowana jako i wcześniej. W istocie, nawykła była do dalece rubaszniejszych, by nie rzec zbreźnych wręcz dowcipów i gadek, przy których ta zdała się tak niewinną, iż dziewczyna nawet jej nie zauważyła. Spodobała jej się za to treść usłyszanych słów. "Wreszcie miła odmiana" - pomyślała. - Umowa więc stoi. - odrzekła, wyciągając do towarzysza dłoń na znak dobicia targu. - Skoro zaś przyjdzie nam przynajmniej w najbliższym czasie ww wspólnej kompanii pozostawać - wołają mnie Seratia. - Odczekała, aż tamten takoż miano swe poda. Poczuła chłodny powiew na policzku. Odwróciła w tamtą stronę głowę, by ujrzeć jak dwoje ludzi jęczącego rannego drzwiami wynosi. Już chciała ruszyć za nimi, w ostatniej chwili jednak porzuciła ten zamiar. To tylko jednoręki szaleniec, niezdarnością swą bardziej zagrażający samemu sobie, niż jej. Niepodobnym spotkać go znowu, tłumaczyła sobie. Miast tego, ozwała się znowu do towarzysza. - Wierę, że wyznajesz się gdzie przyjdzie nam podążyć. Przyznam bowiem, żem nietutejsza i w okolicy nie wyznaję się jeszcze. Daleko-li to?
__________________ So why don't you dance to music I hear inside my head? |
15-03-2008, 20:37 | #17 |
Reputacja: 1 | Ay i Renji: Rozstaje Kohgarskie od Cironu na południowy wschód około 30 mil drogi oddalone są. Dalej Trakt Muśnicki 5 mil na południe lotem strzały idzie do wioski Harny, za nią skręca na południowy wschód między lesiste wzgórza wkraczając. Klucząc tak 6 mil dalej do wioski Wilczodoły prowadzi. Za nią trakt w grę się wspinając wrzosowiskami 20 mil ciągnie do Białych Rozstai. Tam to z Traktem Morskim się krzyżuje dalej do Muśni ciągnąc 30mil. Idąc Traktem Morskim ku zachodowi po 14 milach do Szarych Grot się dochodzi. Droga do nich między lesiste wzgórza prowadzi pełne skalistych urwisk i wąwozów. Za skałami Morski Trakt wiedzie na zachód jeszcze 20 mil do miasta Hetnig i dalej... |
18-03-2008, 15:07 | #18 |
Reputacja: 1 | Ze trzydzieści mil będzie, Waćpanna, a potem do Szarych Grot jest tak z... - Ay zawiesił głos rachując w pamięci - czterdzieści i pięć. Razem będzie siedemdziesiąt i pięć mil. Trzebaby teraz się rozejrzeć za kimś jeszcze do kompanii, bo we dwoje niewiele zrobim. Co Panienka sądzi o tamtym olbrzymie? - pyta Ay wskazując na Renjiego - Wygląda na hardego. |
19-03-2008, 11:45 | #19 |
Reputacja: 1 | Seratia Marcescens Seratia, podawszy swe miano, odpowiedzi się nie doczekała. Zdziwiło ją to cokolwiek. "I to nas barbarzyńcami mianują" pomyślała z goryczą. Nic to jednak, pieniądz to pieniądz, bezimienny nie traci na wartości. Po chwili ciężkiej ciszy towarzysz jej odpowiedział na pytanie o drogę. Sugerując dalsze powiększenie kompanii wskazał w stronę barczystego mężczyzny o włosach ognistej barwie, przy której jej własne zupełnie przestawały uwagę postronnych przyciągać. Dziewczyna miała wrażenie że jeszcze chwilę temu trącając postronnych, wylała piwo również i owemu jegomościowi, co dobrze ich najbliższym kontaktom nie wróżyło. Skinęła więc jeno głową na propozycję Bezimienniego, spokojnie podążając za nim i napominając siebie samą coby przynajmniej tym razem nie wtrącać się do dyskusji nieproszoną.
__________________ So why don't you dance to music I hear inside my head? |
20-03-2008, 10:45 | #20 |
Reputacja: 1 | W ciepłym półmroku kaganków para wędrowców pogrążała się w rzeczowej dyspucie, podczas gdy stojący przy kontuarze olbrzym topił swe myśli w rozwodnionym piwie. Pod "Morskim Kogutem" znów zagościł spokój. Nie przerwało go ani pojawienie się wychudłej staruszki z cebrzykiem wody, ścierającej brudną szmatą ślady niedawnych wydarzeń, ani tem bardziej krzątanie się po sali korpulentnego właściciela szynku. Dopiero wpadnięcie do izby mokrego jak szczur wyrostka i przewrócenie stojącego na progu cebrzyka wody, przegnało ducha spokoju w najdalszy kont karczemnej kuchni.- Ociec! - Zaczął zbierający się z podłogi malec - Cham odprowadzony! Klecha prawi, że żyw będzie. A jucha tak tryskała, że całą izbę psikot zapaskudził! Zulka przebrać się poszła boć cała jako marcinowa maciora w połogu we krwie. Czarni państwo u Kulpega się zatrzymali! Starszy takiego ogiera dosiadał jako nigdy przedtem na oczy nie uwidział. Cały czarny, wielki jak stodoła a przy tym ognisty, że hej. Trza ci było widzieć jak kopytami przebierał i kąsać chciał. Martola omal paluchów nie postradała... - Przerwał speszony obecnością gości. Wzrokiem widać ratunku szukając w obliczu karczmarza, który z głośnym - Eeeeee- przerwał wycieranie stołu zakapturzonego jegomościa, rękę szybko znad leżącej na środku sakiewki cofając. - Jape zawrzyj! - Ryknął na chłopaka, nerwowo ręce o fartuch wycierając - I bieżaj się przebrać. Izby trza gościom oporządzić! Ostatnio edytowane przez Nimsarn : 20-03-2008 o 10:51. |