Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2008, 01:22   #16
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Żar lał się z nieba. To był jeden z tych dni, gdzie wydawało się, że nawet Bóg ma wszystkich gdzieś. Zresztą, takich dni zdarzały się prawie codziennie.
Ale nie dzisiaj. Cannonball był jak znak na niebie, wielki, jasny omen, co zwiastował lepszy czas, lepsze życie, lepsze jutro. Oczywiście dla tego, kto go wygra. Każdy widział oczyma wyobraźni bajecznie wielką sumę gambli, złote ściany post apokaliptycznego El dorado, a w bramce do budynku staruwieńką babinkę, która szczerzy się do ciebie, wręczając ci bilet do raju. Bilet, czek, na wszystkie prochy i dziwki tego świata… Dziwki? Chwila, CJ jest przecież dziewczyną!

Siedziała spokojnie na masce swojej ciężarówki. Ktoś by pomyślał, ten to musi mieć kompleksy. Zmieniliby zdanie, widząc właściciela tego kolosa. Ogromny, czarny Tir z płomienistym malowaniem rzucał się w oczy, wystając pomiędzy niskimi, sportowymi wózkami. No, pierwsze skrzypce grał oczywiście gigamut z bandą dzikusów, oraz kombajn z naćpaną załogą Teksańczyków, stylowa ciężarówka cieszyła głodne oczy widzów, oraz zdecydowanie wzbudzała zazdrość w sercach innych współzawodników. Nie ma to, jak sprowadzić czyjeś ego do zera.

Dziewczyna bawiła się blaszanym numerkiem. Mała, ładna, z czerwonymi włosami opadającymi na boki, podpartych opaską. Na nogach miała ciężkie buty, glany, z cholewą do połowy łydek, oraz krótkie spodnie moro. Wokół szyi czerwona chusta, której trójkątny koniec lądował miękko pomiędzy głębokim dekoltem jej purpurowej koszulki. Twarz kształtna, zdobiła ją para zielonych oczu, oraz zacięty grymas. W dolnej wardze i lewej brwi miała kolczyk. Grymas niepewności. W oczach zaś można było dostrzec dwie małe iskierki, które nieustannie obserwowały blaszkę, z wygrawerowanym numerkiem 66. Mogło się wydawać, dziewczyna kierowcy. Szkoda tylko, że w okolicy nie było widać tego szczęśliwca, którego obdarowywała swoimi wdziękami.

Widziała swoim konkurentów, dobrze wiedziała, że niektórzy będą ciężkim orzechem do zgryzienia. Najgorzej wypadała gównażeria, CJ nie wierzyła, że nie pozabijają się na starcie po opuszczeniu Nowego Yorku. A jak już się wszyscy wybiją, nie będą żadnym problemem. Zaniepokoił ją natomiast widok opancerzonego transportera. Śmiech na sali, toż to pewnie z pięć dych wyciąga, i to jak równo jeszcze jest. Mimo tego, nie wiedziała jakim asem dysponują jego właściciele, cała trójka dziwnych załogantów. Jeszcze lepiej było z gigamutem. Było tu też od cholery znajomków z Detroit, CJ bała się, że spotka tych znajomych, o których wolałaby zapomnieć. Na szczęście nikogo takiego nie spotkała, kojarzyła jedynie kilka osób z wyglądu, w tym całkiem sympatycznego kolesia w furgonetce, która była kiedyś podporą całkiem niezłej imprezy.

Jej uszy dobiegł piskliwy dźwięk megafonu, przez który ktoś próbował coś powiedzieć. Schowała blaszkę, i przysunęła się do krawędzi maski, zwisając nogami w dół. Pułkownik, organizator tego wydarzenia coś mówił. Zeskoczyła szybko, i w kilku susach dostała się do kabiny swojego Autocara AT 64. Los Angeles… To prawie 3 i pół tysiąca kilometrów do przejechania, a benzyny starczy jej ledwo na dwie setki. Będzie trzeba coś wykombinować. Wychynęła przed drzwiczki, rozglądając się po furach innych kierowców. Niektórzy ledwo domykali klapy od masek, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. CJ wystarczył jeden rzut okiem na bebechy i już wiedziała, że wszystko było w porządku. Po co przedobrzać? Jej ręka spoczęła z niecierpliwością na kluczyku w stacyjce. Przed przemową i w jej trakcie trwała niesamowita cisza, przerywana czasami pomrukami dzikiej bestii. W końcu rozległy się słowa, na które czekali wszyscy.

- Gaz do dechy i Rock'n'Roll. Niech zwycięży najlepszy!!!CJ założyła swój beret na głowę, oraz przeciwsłoneczne okulary. Spojrzała w wielkie, prostokątne lusterko na faceta w swoim Dodge Challengeru. Trochę poczeka, zanim ją wyprzedzi. Odruchowo podczas słów przekręciła kluczyk w stacyjce i…

… Ruszyli. Wszyscy, jak na komendę, a wszystko zostało spowite ogromną chmurą kurzu. Nowy York nawiedziła burza piaskowego tsunami. Kilka chwil trwało, gdy z tej kurzawy wychynęły pierwsze samochody. Najpierw te sportowe cacka, potem te praktyczniejsze, jak hummery, i CJ. No, a na szarym końcu ekipa w kombajnie, transporter i sam gigamut. Z satysfakcją obserwowała, jak wskazówka na prędkościomierzu wciąż rośnie. 50…60… 80... Ciężarówka znaczyła swój szlak czarnym dymem z rur wydechowych. Do odtwarzacza włożyła porysowaną płytę, z numerkiem 2. Dziw, że jeszcze chodziła. Po krótkiej chwili w kabinie rozległ się błogi dźwięk szarpanych gitarowych strun. CJ odprężyła się kompletnie, zaciągając papierosowym dymem.

[MEDIA]http://youtube.com/watch?v=1BM1iqxTXd4&feature=related[/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 15-03-2008 o 01:25.
Revan jest offline