Kłęby dymu zamaskowały całkowicie start.
Nathaniel nie wybił się tak zaraz do przodu. Jechał spokojnie 60km/h. Zaczął już odbezpieczać swojego „Pogromcę”. Czasem na swym motorze jeździł na mutki, więc jeżdżenie z jedna łapą na kierownicy było już całkowicie opanowane. Po chwilce z kłęby wypadł gigamut. Na to czekał, nie mógł się doczekać zarżnięcia kolejnego zasranego mutanta. Podjechał pod niego i wpakował mu pocisk z kwasem solnym prosto w to miejsce gdzie powinno być serce. Jako całkowity i niekwestionowany spec od mutków odliczył pięć sekund i zahamował. Gigamut wypierdzielił się na całą szerokość autostrady. Sam szybko i zwinnie objechał go krzycząc do martwego już gigamuta:
-
Masz kurwa! Zachciało się wyścigów? [b]Cannonballa[b]? To kurwa masz za swoje jebany w dupsko mutancie! – wykrzyczał śmiejąc się. Kilkanaście pojazdów już przejechało jednak ci za [b]Nathanielem[b] mieli mały zgryz…
***
Pojechał dalej, na swoim wyjebistym motorku w stronę Youngstone. Małego miasteczka, gdzie ma odbyć się zjazd zabójców maszyn i łowców mutantów. Ma sporo kumpli w tych stronach, więc pomyślał, że przejedzie tam i uzupełni ekwipunek. Jak pomyślał tak zrobił. Z NY do Youngstone było z 500km. Jak wyruszyli w południe to o 17:00, czy 17:30 już był. Miał dość czasu by się rozglądnąć.
***
Znalazł coś dla siebie, znalazł dobry Desert Eagle Compact (traktuj jak zwykły DE) i naboje do niego, musiał mieć też spluwę na zwykłych gości. Zabulił za to 100 gambli, ale było warto. Poszedł do jednego z wielkich domów…
Była tutaj bardzo miła atmosfera, wszyscy wymieniali się historyjkami, przeżytymi przygodami, chwalili się, pokazywali blizny i wszyscy słuchali najlepszej muzyki pod słońcem. Akurat leciał fajny kawałek wszystkim znanej przedwojennej Metallici:
[pisze mi error więc dam wam link]
YouTube - Metallica - St. Anger
-
Nathaniel? Kurwa mać! To jednak ty! Myślałem, że te, mutki zżarły cię kilka lat temu. Dawno cię nie było na Zjeździe… – Jeden z łowców mutantów podszedł do niego zaraz jak wszedł do domu. Zaraz poznał tę twarz pełną blizn i zadrapań.
-
Witaj Fill! Dobrze cię widzieć… Dobrze wiedzieć, że ciebie też mutanty żywcem nie zżarły… pamiętasz? 135 gambli. Zniżę ci do 100, odbije mi się na nowym nabytku…-
Nathaniel uśmiechnął się drapiąc w oczodole.
-
Dobrze niech będzie… wiedziałem, że twoja zimność i pamiętliwość tak łatwo nie znikną… – odliczył 100 gambli i przekazał je
Nathanielowi, po czym wznowił wypowiedź –
Jak ci leci stary? Wiesz, niedawno zaczął się wyścig, nazywa się Cannonball, słyszałeś coś o tym?- spytał patrząc na śmiejącego się przyjaciela.
-
Drogi… inaczej… Niezbyt bogaty przyjacielu, JA STARTUJĘ w [b]Cannonballu[b]. Zatrzymałem się tutaj odświeżyć znajomości i sprzęt. Może mi pomożesz? Mam dotrzeć do Los Angeles… jak najszybciej… – spytał odkręcając butelkę darmowego pół litra.
-
Nie Nathaniel… chętnie bym ci pomógł, ale mam własne zmartwienia. Jedyne, w czym ci mogę pomóc to dać przepis i kilka sztuk nowego rodzaju pocisków do „Pogromcy”. Bardzo pomocne, chyba z pięć razy uratowały mi dupę.- i wręczył kilka pocisków i zwitek papieru swojemu przyjacielowi. Upił spory łyk wódki.
-
Dzięki stary. To życzę ci powodzenia w tępieniu mutków. Muszę iść się przespać. O 4 wyruszam w dalszą drogę.- i odszedł…
-
A! Zapomniałem! Masz tutaj, mam dobry discmen. Specjalny do twojego motocyklu. I kilka płyt, tzn. kilka dyskografii. Masz tutaj między innymi Polskiego Huntera, Vadera, Kata i Behemotha. Oprócz tego Slayera, Metallice, Blind Guardiana, SlipKnoTa, HammerFalla i inne takie pierdoły. Żegnaj, do następnego… i nie daj się zabić. – odrzekł doganiając go.
-
Dzięki… nawzajem… – odrzekł i poszedł dalej w głąb domu i zniknął Fillowi z oczu.