- Aj, aj jak mnie wszystko boli - Akvila podniósł się na zdrowej ręce.
- Klatka? No proszę jednak nasza pani czarodziejka nadaje sie co najwyżej do wyciągania królików z kapelusza. - spojrzał po reszcie kompanów - o widzę, że brakuje kilku, pewnie pierwsi się ocknęli i zwiali. Dezercja to w sumie nie głupi pomysł by był.. ehh teraz nie ma co o tym rozmyślać. - usiadł i oparł się o kratę - przynajmniej kilku ubiliśmy. - spojrzał na pozostałych ludzi, nie będących z jego kompanii - ktoś z was to medyk, albo mag? Tak się składa, że mam pękniętą kość w lewym przedramieniu, milo by było jakby ktoś to w końcu zreperował. - nie widząc zbyt żywiołowych reakcji, tylko pokręcił głową. Wtedy też zauważył że Oin przytomności jeszcze nie odzyskał, aby dopomóc koledze, kopnął go w bok
- wstawaj karle, patrz co narobiłeś! - Oin jednak nie dawał żadnego znaku - ehh co za koleś...-
Akvila spojrzał na wojaka idącego przy powozie.
- Hej druhu. Dokąd nas zabieracie? Masz może coś mocniejszego do picia? W zamian jestem ci wstanie ofiarować tą oto piękną kobietę, na jeden szybki numerek. - wskazał na Amillay - Dobry układ jak na moje oko. - spojrzał na koleżankę, jednocześnie na twarzy zawitał mu drobny, ironiczny uśmiech. Wtedy też usłyszał pytanie od jednego z nieznajomych:
- Skąd jesteście?
Przyjrzał się obcemu
- Hmm z północy pewnie jak i ty. Miło, że podwożą nas na południe, kto wie, może będzie tam odrobinę cieplej.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
Ostatnio edytowane przez sante : 15-03-2008 o 15:29.
|