Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2008, 21:27   #21
Wallace
 
Reputacja: 1 Wallace nie jest za bardzo znanyWallace nie jest za bardzo znany
Gustav Richardyne

Gustav Richardyne miał cokolwiek mieszane uczucia względem wyścigu. Jasne brał w nim udział przez wzgląd na swoją siostrę Queenie, ale najchętniej zostawiłby ją w jakimś bezpiecznym miejscu.
"Może wymoszczę jej jakieś gniazdko u mnie jak już dojedziemy do Detroit... Tylko z kim miałbym ją tam zostawić? Mamuśka okazała się być prawdziwą suką, że nie chciało jej się po 4 latach poczekać do końca wyścigu i wystawiła nas już teraz za drzwi. Jak już wygra ten wyścig, zastanowi się czy w ogóle pomoże jej i ojcu. Kiedy następnym razem się zobaczą, niech lepiej będzie grzeczna, bo z samą swoją szlachecką dumą może sobie już nie poradzić."

Nie był też zbyt pewien Seana. To znaczy był pewien tego że, jest to solidny
kawał wyszkolonego żołnierza i, że bardzo mu zależy na dobru Queenie, ale zwyczajnie nie był przyzwyczajony by w tak, krótkim odstępie czasu komukolwiek zaufać - znali się może parę tygodni. Nie wspominając już o tym, że niekiedy grał mu na nerwach, a to o 'niekiedy' częściej, niż zwykle ludzie sobie bezkarnie pozwalali. Choć trzeba mu oddać, że to nie byle chłystek, któremu obicie mordy nadrobi zaległy brak wychowania... Nie żeby Gus jak dotąd tego próbował i to wcale nie dlatego, że przy Seanie wyglądał jak chuchro. Wiedział z doświadczenia, że takich też można sprowadzić do parteru, i to nawet przy takiej przewadze muskulatury. Póki co nie zamierzał sobie zawracać nim głowy, były inne rzeczy warte uwagi.

***

Gustava obudziły hałasy nadjeżdżających uczestników Cannonball. Hummer jego ekipy przyjechał nad ranem, więc było jeszcze trochę czasu by się odprężyć i odespać po ciężkiej, parutygodniowej pracy nad wozem. Zdążyli z Seanem zainstalować prawie wszystko. Zostało tylko kilka pierdół, które załatwią już w Detro. Podniósł się z siedzenia pasażera i usiadł za kierownicą. Zapalił zbitego skręta i spojrzał w lusterko na przyjeżdżających konkurentów. Pociągnął łyk wody z kanistra i zagryzł garścią ziarna, nie chciało mu się marnować więcej czasu na jedzenie... Patrzył na tych wszystkich ludzi, których bryki mówiły - "patrzcie na mnie, jak sobie wózek odpicowałem" albo "macie takie mechaniczne bydle, jak ja?" i te spojrzenia - "no który ze mną zadrze?". Trochę jak w domu, ale tam nie było tylu zielonych... Na pierwszy rzut oka widać, że połowa z nich nawet nie dojedzie do mety. Ba! Do połowy trasy. Nie miał pojęcia co tu robili kolesie na motorach... Jak nikt ich nie potrąci przy samym starcie, to już mogą się uznać za szczęściarzy.

- No niieeee!

Powiedział w sumie sam do siebie kiedy zobaczył kolesi jadących na kombajnie, a podejrzewał, że jak już to zdziwi go jakiś wypakowany wóz pancerny...
Kiedy spojrzał w lusterko znowu, papieros prawie wypadł mu z ust. Zawołał do Seana:

- Ej! Zerknij przez szyberdach. Prawdziwy zakichany gigamut!

Po chwili dobiegła go odpowiedź:

- O kurwa! Nawet nasz jamnik się przy tym chowa!

- Taa... Też myślałem, że to my będziemy robili za centrum osobliwości.


Gus wyszedł z wozu i podziwiał zmutowane zwierzę. Nie za długo rzecz jasna, bo musiał się przyjrzeć reszcie konkurencji. W pewnym momencie zauważył znajomą facjatę..

- O, żesz kurwa! Jak widzę tego przylizanego 'Romeła' to mnie bierze na sranie. Czy ja nie mogę się obejść bez widoku jego lalusiowego pyska nawet kiedy jestem poza Detro?

Radość ze spotkania tych dwoje niewątpliwie rozpierała Gus'a, co z resztą dał po sobie odczuć już na samym początku, mierząc znajomka wzrokiem, który nie wróżył owemu świetlanej przyszłości. Nie raz miał już chęć oklepać pysk temu typowi. "Jeśli to był jego styl, to powinien go jak najgłębiej chować, żeby nie narażać się innym, a najlepiej w najbardziej oddalonym od światła dziennego odcinku okrężnicy." Żałował, że tym razem na torze, ma ze sobą "towar" o który musi dbać. Spokojnie, więc zniósł nawet to, że "Romeło" ustawił wraz ze swoim wyirokezionym kumplem furę koło niego.

Po dłuższej chwili przeszedł do przodu wozu i rozparł się na masce, przestał się nawet nim przejmować, a bez większego zapału obserwował jak Queenie z Sean'em odbywają swoją paradę wokół wozu. Spojrzał niechętnie na swój pas, którego klamra była w kształcie ich rodzimego herbu.

Najbardziej niepokoiły go wozy opancerzone. Jeden prowadził jakiś ospały facio w średnim wieku. Z drugiego najpierw wyszedł jakiś wąsal a po nim jakiś sztywniak w meloniku. W Detro wyścigi chociaż nie wyglądają jak pokaz klaunów. Zdziwił się trochę, gdy po widoku co poniektórych gości otoczonych lasencjami, zobaczył jedną taką idącą samotnie i trochę bardziej ubraną. Zerknął jeszcze naokoło nim podeszła bliżej i zauważył to czego się w sumie spodziewał: Goście z drużyn 'Romeła' i Wąsala już się na nią ślinili. Popatrzył jeszcze chwilę w dal, nim zbliżyła się do niego i powiedziała:

- Widzę, że także startujesz w wyścigu. Powodzenia.

Po czym zniknęła wśród tłumu. Gdy skończył sondować uczestników zauważył jeszcze, jak ta sama panna wsiada do wozu wąsala i 'melonika'. Widząc ją uśmiechnął się sam do swoich myśli... Zapowiada się rywalizacja i gierki nie tylko w samym wyścigu. Swoje przypuszczenia wyraził w krótkiej rozmowie z siostrą i jej "bodygardem", zaś cała rozmowa skończyła się nie najkorzystniejszym z możliwych obrotów. Bynajmniej nie miał ochoty na przypominanie sobie, że ma coś jeszcze załatwić po drodze, a przecież nie miał większego wyjścia. Najchętniej nie odbierałby towaru w ogóle i przywiązał Queenie do łóżka na przymusowy odwyk... Z tym, że Shemme na pewno by się, cholera, na to zgodził... Trzeba jej w końcu jakoś przemówić do rozsądku.
Zauważył w ręku Seana numerek więc nie pozostało już nic, jak tylko zagrzać silnik, odsłuchać pieprzenia tych bogackich jełopów o zasadach i braku zasad... A rano pewnie zrobią jajecznicę i wrócą do typowego dla nich opierdalania się.

***

Wszyscy ruszyli na dany znak, Gus jednak wrzucił wolne tempo, posuwając się niemal na równi teksańskiego kombajnu, podziwiając jednocześnie tamtejsze zaawansowanie technologiczne. Nie musiał w przeciwieństwie do większości młokosów marnować benzyny od samego startu.
Po dłuższym czasie obserwacji kołyszącego się miarowo zadu gigamuta, sielankę przerwał jakiś debil 'szmatanista' na swoim motórku, który wrzeszcząc jakieś idiotyzmy zaczął strzelać w gigamuta z prawdziwego "Pogromcy". Ku uciesze zgromadzonych, Idianiec na zwierzaku odstrzelił typowi rękę.

-Kamikaze! Strzelać z pistoletu o takim kalibrze!

Wyrwało się Gusowi, po czym dodał:

-Sean! Zerknij czy ten indianiec wciąż ma swoją rękę po tym strzale, aha! I przygotuj się! Idziemy pozbierać gamble z szosy. Mamy trochę dodatkowego paliwa jak się pospieszymy... i nie tylko tego.

- W sumie jest gdzie ładować... A Pogromca na stanie to nie byle co. Będzie komplet z moim EMP.

- He! Widziałem jak kolesie na farmie tatusia tego używali.

- A dali ci się pobawić chłopczyku?

- Może i nie, ale mi przynajmniej nie trzeba przerośniętej pały na Molocha... Słyszałem kiedyś coś o jednym gościu... Freud się nazywał, kojarzysz może?

- Kojarzę, ale w końcu to ty prowadzisz 12-metrowego jamnika...

- Taa... Wiem jakby Ci się papa cieszyła gdybym to ja go wybrał do wyścigu... Ale nic z tego. Tatusiowy import.

-No, nie obrażaj mnie, za aż tak głupiego Cię nie mam.

- Wiem, trudno takim być. A jednak patrz, wyjątek.


Wskazał jednorękie ciało obok którego przejechali, by zatrzymać się przy leżącym motocyklu.

- Dobra, kombajn nas minął, jesteśmy ostatni... Przyprowadzisz motor, a ja zerknę, czy prócz pogromcy koleś miał coś jeszcze wartego uwagi, ok?

- Żaden problem, ale pomożesz mi go wrzucić na pakę.

- Jasne.


Niczym na zakupach na osławionym złomowisku starego Eddiego w Detro, pozbierali wszystko co mogło się nadawać do użytku, przetworzenia, naprawy lub opchnięcia.

Niespecjalnie przejmując się zajmowaną pozycją w wyścigu, docisnęli do 120 i ruszyli do Detroit świetlaną drogą, niczym w tanim westernie.
 
__________________
Moda? Całkiem fajna rzecz jak mniemam... w przypadku gdy nie chcesz niczym szczególnym się wyróżniać lub gdy nie masz na tyle wyobraźni by wymyślić jak się ubrać.

Ostatnio edytowane przez Wallace : 15-03-2008 o 23:09.
Wallace jest offline