Stojąc przed karczmą czekając na resztę Jack wsłuchał się w dźwięki natury która budziła się rano do życia. Piękne życie, czy można tak umierać młodo jak ten zakonnik który skończył z życiem wczoraj..
Słyszał ptaszki, koguty i pierwsze chrumkanie świń w zagrodzie.
ptaszek świnka kogut
Życie czasami jest niesprawiedliwe bo ma się tylko jedno....
Wtedy drużyna wyszła z karczmy i wsiedli do wozu, który zawiózł ich wprost do domu pana. W drodzę Olaf opowiadał jakieś nudnawe dlatego Jack musiał sam opowiedzieć żartobliwy kawał:
-
Kiedyś usłyszałem to od pijanego marynarza, poczekajcie żebym nie pomylił się - przerwał na chwilę po czym:
-
Żeglarz rozbitek na bezludnej wyspie wyciąga z wody dziewczynę, która dopłynęła do brzegu trzymając się beczki.
Od dawna pan tu żyje?
Od 15 lat.
Sam?
Tak.
Teraz będzie miał pan to, czego panu najbardziej brakowało... - Jack powiedział to jakby chciał flirtować udając kobietę
Niemożliwe! W tej beczce jest rum?
Sam nie śmiał się żeby nie wyłowywać sztucznego śmiechu i czekał na reakcję reszty. Jeśli ktoś nie zrozumiał, musiał wyjaśnić wszystko.
Potem dotarli do domu ich pracodawcy. Wjechali przez bramę i rozgościli się. Jack podziwiał wygląd posiadłości, lecz nic nie przychodziło mu do głowy co ma robić w wolnym czasie. Dlatego odpoczywał na ławce na dziedzińcu siedząc skryty kapeluszem i przewiązany opaską na czole. Jeśli ktoś chciał się o coś zapytać Jacka on z chęcią odpowiadał.