Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2008, 18:19   #2
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Brnąc przez deszcz Abimelech spróbował zaciągnąć hełm bardziej na oczy, lecz był zaciągnięty najbardziej jak się dało. Teraz pożałował, że nie posłuchał żony radzącej włożyć płaszcz na zbroję. Nie myślał o zadaniu ale raczej o tym co w tej chwili doskwierało mu najbardziej – deszcz.
*Co za idiota wymyślił deszcz, nikt go nie lubi, tylko ja, ostatni baran na tej ziemi wystawiam się na jego działanie.*
Koszary wyłoniły się zza mgły. Nareszcie - powiedział z ulgą.
Wszyscy byli na miejscu, kapitan spojrzał na spóźnialskiego nieprzychylnym wzrokiem i zaczął przemowę, zadanie proste, zaginęło parę osób i należało je znaleźć. Usłyszawszy swoje imię Abi się ożywił...
*a niech to szlag trafi* musiał czekać na jakiegoś rycerza. Patrzył zdziwiony. Co to za rycerz?
Wychyliwszy się za drzwi krzyknął za kapitanem : Co to za rycerz? Jak ma na imię?, otrzymawszy odpowiedź ruszył w stronę paleniska i usiadł wyciągając nogi w stronę ognia. Plusem czekania było to, że tu było ciepło i choć trochę mógł się osuszyć.
Po co ich szukać, w taki deszcz pewnie pobłądzili – spróbował zażartować, ale kompan tylko się uśmiechnął.
Po krótkim czasie buty zaczęły parować. Siedział cicho nie myśląc o niczym tylko wpatrując się w parę unoszącą się z butów i ogień w tle. Wciąż nieustanne kapanie, trzask kominka i własny oddech, czas płynął wolno a on… oni czekali.
 

Ostatnio edytowane przez zbik_zbik : 18-03-2008 o 21:16.
zbik_zbik jest offline