Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2008, 20:37   #3
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Victor siedział w fotelu przyglądając się pierścieniowi, ładna, naprawdę ładna krasnoludzka robota, chętnie by go zatrzymał ale to za duże ryzyko, krasnal na pewno jeszcze jest w mieście, a obnoszenie się z takim kradzionym cackiem to skrajna nieostrożność, a nieostrożny złodziej to martwy złodziej jak mawiał mistrz Edward. Najlepiej będzie przejść się do Albera, stary paser na pewno da mu za niego dobrą cenę, a za to kupi sobie podobny na targu. Jak tylko przestanie padać. Westchnął głęboko po raz kolejny przeklinając paskudną pogodę, przez chwilę jeszcze wylegiwał się grzejąc nogi oparte na pufie ciepłem dogasającego kominka. W końcu pogrzebaczem rozgrzebał ostatnie jarzące się węgielki, schował pierścień do sakiewki i ruszył w noc. *Najpierw wygrzać się i napchać w Zagrodzie, potem do tego szczwanego lisa Alberta*. Po chwili w mieszkaniu rozległ się cichy stuk zamykanych na klucz drzwi i głuche odgłosy kroków Victora schodzącego po schodach na parter.

*Cholerna pogoda* - wiatr dął potwornie, a deszcz tak zacinał że nawet przejście pod balkonami, tak przecież powszechnymi na Alei Wiązów, suchą nitką graniczyło z cudem. Zaklął głośno, naciągnął na głowę kaptur płaszcza i ruszył szybkim krokiem w stronę przedmieść.

Królewska Głowa

Przemoczony Victor praktycznie wbiegł do karczmy zatrzaskując drzwi całym swoim ciężarem -Pieprzony desz- Zdjął mokry płaszcz i rzucił na oparcie krzesła stojącego zaraz przy kominku, prawdę mówiąc miał zamiar udać się do Zagrody, gdzie podawali tani alkohol niepewnego pochodzenia, ale zdecydował się na coś bardziej wykwintnego, a raczej zdecydowała za niego pogoda. Padało tak okrutnie że ledwo co opuścił Aleję Wiązów miał dość i przeklinał się w myślach za sam pomysł wyjścia z kamienicy. -Caroline kochanie, daj mi coś do jedzenia i karafkę wina ze Smoczej Marchii- uśmiechnął się szeroko do dziewki karczemnej i rozsiadł się wygodnie na krześle przyglądając się innym gościom. Po prawdzie to nie było zbytnio komu się przyglądać, ubrany w szkarłatną szatę grajek brzdąkał na lutni śpiewając smętną pieśń z okolic południowej części wybrzeża morza Iryjskiego, jakaś podstarzała "dama do towarzystwa" czarowała młode paniczątko usilnie namawiając go do wypróbowania jej wdzięków w jednym z pomieszczeń na piętrze, do tego należało dodać gromadkę miejscowych i dwóch średniozamożnych kupców - nic specjalnego. Jednooki złodziej ściągnął zabłocone buty i ustawił je obok kominka żeby wyschły –Się wysuszy się wykruszy- Stwierdził filozoficznie i zajął się słuchaniem barda w oczekiwaniu na posiłek.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 16-03-2008 o 21:02.
Potwór jest offline